Przespałam połowę pierwszego dnia Świąt!
Po prostu!Prawdopodobnie dlatego, że zachciało mi się w sobotę gruntownie sprzątać mój domeczek. Bo miałam takie wewnętrzne przekonanie, że te dwa ostatnie tygodnie, to takie niekoniecznie dokładne w tym względzie były.
A wiadomo, jak się sprząta, to się nachodzi i nabiega. Gdy do tego jeszcze ma się schody - niby tylko 14, ale jednak - to podwójna bieganina.
No i w środku nocy zastrajkowało mi moje kolano! Ból niemożebny był, to zaserwowałam sobie całą tabletkę przeciwbólową, a efekt tego wiadomy. Rano około 10-tej dzwonił Synek-Muminek, czy zasiadamy do śniadania wielkanocnego przy skype. Dostał ochrzan, że mnie budzi i poszłam dalej w "kimono." Obudziłam się późnym popołudniem, i tym sposobem śniadanie wielkanocne zjadłam na kolację. Ale rozrywkę sobie zaliczyłam, a jakże - na kanale plus : "Czarny mercedes" i "Boże Ciało".
Drugi dzień na leniwca, tylko książki, bo strasznie wiało. Jedynie pod wieczór, gdy wiatr trochę odpuścił, pospacerowałam sobie nie na promenadzie, ale po opłotkach; jednocześnie prowadząc rozmowę z blogową Koleżanką Warszawską! Potem zamiast kolacji pochłonęłam moją 1/3 mazurka, który jest obowiązkoro dzielony miedzy mnie i Progeniturę.
Mazurek ten, mego autorskiego pomysłu, jest okropnie słodki, ale właśnie w takiej postaci go uwielbiamy od lat. Widocznie czasowo musiałam czymś zastąpić smak gorzkiej czekolady!
I było po Świętach!Wczoraj musiałam jechać na pocztę. Przyszło awizo już w sobotę, że jakaś paczka jest. Pewnie listonoszowi sie nie chciało iść do mnie, to zostawił kwitek w skrzynce, którą każdy z mieszkańców ma na wylocie uliczki. Tak się złożyło, że pojechałam około 10-tej, i po raz pierwszy miałam okazję skorzystać z opcji dla seniorów. Śmiesznie było! Wylegitymowano pania przede mną, i mnie - , bo uważano, że nam się nie należy - za dobrze wyglądamy. Co się naśmiałam i ta Pani też, to nasze, gdy cerber zrobił głupią minę!
Ale za to niespodziewajkę miałam piekną!
Kiedyś pisałam, że MBD powstał z pieniążków, które zarobiłam w ciągu kilku lat pracy w Niemczech. Do tej pory mam kontakt z kilkoma niemieckimi rodzinami, których rodzicami się opiekowałam. Paczka była z Oldenburga, od Helgi i Herbiego. Zdziwiona byłam, bo owszem, nie po raz pierwszy dostaje od nich paczkę na Święta, ale dotychczas tylko na Gwiazdkowe. Ta była po raz pierwszy na Wielkanoc.
Zawsze mnie zadziwia, jak wysyłanie dwa razy w roku okolicznościowych kartek świątecznych, z kilkoma szydełkowymi drobiazgami, jest przez nich odbierane!
Ale to jednak miłe, że przez tyle lat ( już 6 ) jest taki kontakt!
A od wczoraj zajmuje mnie tyndalizacja. Starsze gospodynie domowe znają ten zwrot, a dla młodszych to informacja, jak nie wyrzucać mięs i zup, gdy sie je wyprodukowało w nadmiarze i nie zostały zjedzone.
Wkłada sie jedzonko do wysokości 3/4 do słoika, zakręca, a słoiki pakuje sie do gara z zimna wodą, i gotuje.W pierwszy dzień gotujemy słoiki przez godzinę, w drugi- przez pół godziny, a na trzeci - przez kwadras. To wszystko obowiazkowo z przerwą 24 godziny za każdym razem. Po tych trzech dniach, i wystygnięciu, można słoiki włożyć do spiżarni!
I to na tyle! :-))))
Miłego po Świętach!
Fusilko, pięknie u Ciebie, pogodnie i słodko (ten mazurek będzie za mną "chodził").
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że strajk kolana opanowany.
Ciepłe i Puchate wysyłam. :)
Dziękuje, kolanko sie uspokoiło!
UsuńA mazurek jest bardzo łatwy do wykonania, bo tylko takie przepisy lubię!
Pozdrawiam pieknie! :-)))
No, bardzo ergonomicznie spędziłaś Święta ;) I o to chodzi, żeby odpocząć:) Pięknie przystroiłaś domek! od razu czuje się świąteczną atmosferę. A tyndalizacji nie znałam. Ani jako terminu, ani jako procesu. U mnie raczej brakuje, niż zostaje. To uraz z domu rodzinnego, gdzie zawsze wszystko zostawało, w nadmiarze i potem jedliśmy te wyroby, takie nudne i coraz gorsze w smaku, przez tydzień. Postanowiłam sobie, że nie będę robić "na zapas", najwyżej na 2 dni. Narobię się więcej, ale jem świeże. Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńKłopot z tym, że cięzko się przygotowuje jedzenie dla jednej osoby. A gdy sie coś zamrozi, to gdy jest niezjedzone po odmrożeniu, nie można ponownie tego robić. Stąd trzykrotne gotowanie w odstępach 24 godzin!
UsuńPiękny wystrój. Kto Ci zabroni takie stylu życia. Te jedliśmy na co mieliśmy ochotę
OdpowiedzUsuńTeraz już resztki ale nic nie zmarnowane. Miło, że rodzina z Niemiec pamiętała o Tobie.Mazurek apetycznie wyglada i musi być smaczny
Ciepłe z Puchatym.
Ulka! Mazurek jest niewiarygodnie słodki! Bo nie dość, że cukier, ale fura bakalii! Ale my tak lubimy! :-)))
UsuńSerdeczności slę!
Podczas tegorocznych świat, jak nigdy dotąd, forma sama się narzuciła, więć spać, czytać czy podjadać -każdy wybierał. Nasza rodzinka np.spędziła święta w ogrodzie. Mieszkamy blisko, więc nie było problemu. Pierwszy dzień spędziłam wystawiona na słoneczko, co uwielbiam, a drugi- kwiecień-plecień- pół na pół- dom/ogród. I tak zleciało. Summa summarum +2kg. Echhh...
OdpowiedzUsuńU nas bardzo wiało, tylko raz się wybrałam na krótki spacer. A słońca to ja nie lubię - od lat sie nie opalam!
UsuńNa wagę jeszcze nie wchodziłam ( strach się bać? ) :-))))
Fuscilko u mnie też świeżo po tyndalizacji, robiłam konserwy mięsne w słoiczki :))
OdpowiedzUsuńŚwięta w pojedynkę, ale jak widać fajnie wypełnione i bardzo miłe. Pospać też czasami trzeba :)) Mazurek wygląda pysznie :))
Mam nadzieję, że problem z kolanem już za Tobą i jest wszystko ok ?
Pozdrawiam ciepło, Agness<3
Taka pojedynczość to jednak nie dla ludzi, którzy są raczej zwierzeciem stadnym! I żadne skype czy telefon tego nie zmieni!
UsuńMazurel tak samo pysznie smakuje! ;-))))
Uśmiech wysyłam! :-)))
Ja byłam powściągliwa w przygotowywaniu Wielkanocnego menu ;) Troszkę bigosiku i sałatki jeszcze na jutrzejszy dzień mam.Jednym plackiem podzieliłam się z synem ( mają niesprawny piekarnik ) a drugi ( biszkopt z galaretką i malinami oraz śmietanka+mascarpone) zjedzony :D
OdpowiedzUsuńPiękna niespodzianka od zachodnich znajomych :)
Fuscilko, bardzo dobrze, że pospałaś sobie i odpoczęłaś. Ja też odpoczywałam i leniłam się ;)
Pozdrawiam :)
To co przygotowałam dla siebie w niewielkiej ilości, na dwa posiłki tylko, i tak było za dużo. Tym bardziej, że akurat nie miałam apetytu na mięsiwo, tylko na słodkie!:-)))
UsuńPierwszy raz słyszę o tyndylizacji. Ja wszystko mrożę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że odpoczęłaś!
Też mrożę, tylko nie można tego samego dania mrozić dwukrotnie, a tak mi się złozyło ( patrz wyżej )!
UsuńTaki odpoczynek, to nie odpoczynek tylko ...... lepiej nie pisać! ;-)))))
Fusilko, jak kolano? Mam nadzieję, że odpoczynek pomógł. Przeforsowałaś sie podczas sprzątania, nie rób tego błędu po raz drugi, bo i po co? Dekoracja śliczna, mazurek bardzo apetycznie wygląda:) Buziaki poświąteczne :)
OdpowiedzUsuńAniu! Kolanko sie uspokoiło, bo znowu wiecej siedzę niż biegam góra-dól! ;-)))) Dekoracje w tym roku minimalistyczne były bardzo!
UsuńOdpozdrwiam poświątecznie! :-)))
My konczymy swiateczne resztki, nie robilam wiele, bo sami przeciez, wiec i wiele nie zostalo. Poza tym czytam, ogladam, spie. Podobal ci sie 'czarny mercedes'? Bo mnie zawiodl bardzo; wczesniej czytalam ksiazke, ktora tez mnie nie zchwycila, a po film siegnelam dla obsady.
OdpowiedzUsuńMnie się wydawalo, że też mam malutko, ale ja nadal mam problem z gotowaniem dla siebie samej!
UsuńCarny mercedes mnie nie zachwycił ( chociaż obsada przednia
), ale cóż...jak sie nie ma co się lubi, to...... no, Sama wiesz! ;-))))
U mnie dzięki Bogu nic nie trzeba w słoiki pakować! Wszystko zjedzone, nawet jogurtowy zakalec:)))
OdpowiedzUsuńNo tak, ale miałaś jeszcze kogoś pospołu! Ja nie i stąd to niepotrzebne wyjmowanie z zamrażalnika, które w sumie nie powinno sie zmarnować. To znów je trzeba do zjedzenia odłozyć w czasie!
UsuńA zakalce bardzo lubię i z dzieciństwa pamietam, jakie wojny z Braćmi prowadzilismy, kto powinien go wiecej dostać!
No i dobrze , świętowałaś całkiem na luzie . Ładne dekoracje !
OdpowiedzUsuńNio! Bo to mi sie po prostu należało!!!! :-)))))
UsuńA propos "drugiego dnia na leniwca"... mało mom teroz casu na cytanie, ale obecnie, kie go mom, cytom ksiązke "Cała prawda o zwierzętach" poni Lucy Cooke. Ciekawyk informacji o zwierzokak jest tamok co niemiara. Między inksymi o... leniwcak właśnie. Autorka jest z wykstałcenia zoologiem, ale zarozem mo takie pikne pocucie humoru, ze cytając jej ksiązke worce mieć przy sobie jakisi środek na brzuch bolący ze śmiechu. Jak ftosi fce piknie sie cegosi o przyrodzie naucyć, a zarozem piknie pośmiać - to jest lektura w sam roz dlo kogosi takiego :)
OdpowiedzUsuńowcarek podhalański
Niestety, biblioteki zamknięte, a korzystania z opcji elektronicznych jeszcze się nie nauczyłam! :-(
UsuńMacham z Borów! :-)))
Ja niewiele przygotowywałam, więc i nic się nie zmarnowało. A o tyndalizacji nie słyszałam. Podobnie jak @To-znowu-ja nadmiar mrożę.
OdpowiedzUsuńDekoracje- bardzo fajne a i przesyłka z Niemiec oczy cieszy.
Mnie się zdawało, że mam mało, ale zapomniałam, że jestem sama! A ponowne zamrażanie nie wchodziło w rachubę, stąd gotowanie!
UsuńTen wianuszek jajcowy jak znalazł za rok bedzie czynił honory na drzwiach wejściowych! ;-)))
Piękne dekoracje. U mnie jakoś jedzenia nie było w nadmiarze, bo wiedziałam że nikt nie przyjedzie, to i teraz nie mam problemu, trochę mięsa pieczonego zamroziłam. Niemcy tyle lat o Tobie pamiętają, musieli być zadowoleni z Twojej pracy, miło.
OdpowiedzUsuńAle byłaś we dwie osoby! ;-))))
UsuńTak się z niektórymi Niemcami złozyło, co jednak bardzo miłe jest!
Święta, święta i po świętach.. Tyndalizacji faktycznie nie znałam, ale na szczęście gotuję mniejsze porcje więc zjadamy wszystko do dna :) Za to Twojego mazurka chętnie bym spróbowała! Bardzo miło dostać taką niespodziewaną paczkę, a kontakt podtrzymuje się pewnie dlatego, że i Ty o nich pamiętasz. Kiedy dwie strony chcą i się starają, wtedy się udaje. Pozdrowionka i uściski dla Ciebie - młodszej wyglądem niż pesel, co zawsze jest radosną wieścią! :))
OdpowiedzUsuńBiszkopt kupisz w cukierni ( ja robiłam według przepisu ze strony"moje wypieki". biszkopt II ). Trzeba go wydrażyć, ale nie do końca i zostawić też górny rancik. Dół posmarować kwaskowym dżemem, na to rzucić pomieszane bakalie i zalać kajmakiem, który kupisz w markiecie ( ja robiłam według Kuchni Polskiej z 1977r,)! W tym roku pierwszy raz zrobiłam ten baziowy rzucik! :-))))
UsuńJak co roku- święta, święta i po świętach:-) Jak wszystko co się zaczyna, musi się skończyć.
OdpowiedzUsuńTyndalizacji nie znam i nie stosuję (gdzie ja się uchowałam?;-) Gotuję tylko tyle ile możemy zjeść więc to jest jakieś wytłumaczenie.
Mazurek jak obrazek! Śliczny i z pewnością pyszny:-)
Życzę zdrówka i pozdrawiam.
A to wszystko przez to, że dawno nie jadłam mięsa! I akurat dostałam smaka na słodkie! :-)))
UsuńU Myszy podalam przepis na mazurek. Jakby co, to dopiszę!
Macham wesoło! :-))))
Miłe dla oczu zdjęcia. :) Ja również przespałam sporo świąt. hehe Widocznie potrzebowałyśmy, jesteśmy usprawiedliwione. :D Miło dostać taki prezent, ja dostałam cudny prezent od Agusi/Raeszka. :) Pozdrawiam cieplutko, tata mi tu intensywnie przeszkadza pisać, bo gada i gada, a mnie się już nie chce słuchać o wirusie,, teraz jest czas na przyjemności. Uczę się skupienia. :D
OdpowiedzUsuńO! To super, nie byłam odosobnionym przypadkiem śpiocha! :-))
UsuńKażdy, nawet najmniejszy prezent jest pięknym dowodem pamieci!
Ciekawam, na czym sie teraz skupiasz!
Pozdrawianki wesołe! :-)
Opis wekowania przypomniał mi moją Mamę:) W domu rodziców był piec chlebowy. Co jakiś czas rodzice kupowali tzw rąbankę i część mięsa Mama wkładała w słoiki i wstawiała do pieca. Do dziś pamiętam smak tego pieczystego po otwarciu słoika, delikatna galaretka, pachnący smalczyk, delikatne różowe mięsko. Mniam.. mimo, że teraz mięsa nie jadam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja już tez bardzo rzadko, raz w tygodniu co najwyżej, i to raczej drób czy ryba. Zachciało mi się jak za dawnych lat rolady wołowej i karkówki w śmietanie z cebulowym proszkiem. A w Święta przyszedł smak na słodkie i .... przepadłam! ;-))))
UsuńSerdeczności ślę!
Najważniejsze aby przeżywać Ważne chwile na spokojnie i szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńTego spokoju u mnie to aż za dużo! ;-(
UsuńPozdrawiam !
Święta miałaś luz-bluz i fajnie,mazurek apetycznie wygląda.U mnie też minęły spokojnie i na luzie, to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę to korzenie zapuszczę od tego spokoju! Mogę być sama, ale jednak człowiek jest istotą stadną!
UsuńŚliczne dekoracje, smakowity mazurek. :)
OdpowiedzUsuńSuper luz leniwca - należało Ci się. :)
Święty spokój w Święta, tego czasami potrzeba.
Pozdrawiam ciepło.
Oj, mi się juz uszami wylewa ten święty spokój! Wrrr!
UsuńOdpozdrawiam!
Spanko ci sie po prostu należało! A mazurek... zostało trochę?
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, ale jak się do niego dorwałam, to pochłonęłam całą mi przynależną część na raz! 😟
UsuńMam nadzieje, ze kolanku juz lepiej?
OdpowiedzUsuńPierwszy raz slysze o tyndylizacji, musze spróbowac przy jakiejs koniecznosci. Do tej pory mrozilam.
Kolanko jest zadowolone, gdy się go nadmiernie nie eksploatuje, co oczywiście nie jest proste!
OdpowiedzUsuńJa też mrożę, ale gdy się zdarzy czegoś nie zużyć w ciągu 2-3 dni, to lepiej posłużyć się tyndalizacją, niż wyrzucać do śmieci! Drugi raz nie wolno mrozić. A tyndalizacja z każdym gotowaniem niszczy coraz więcej bakterii!