Parę lat czekałam na moich szczecińskich Gości ! I się doczekałam. Było o czym gadać, wszak znamy się jeszcze z czasów Bloxa. Było dobre jedzonko, były spacery w pobliskim miasteczku, były szanty, no i oczywiście zwiedzanie moich stron. We Wdzydzach Kiszewskich wdrapaliśmy się na wieżę widokową, aby podziwiać Krzyż Siedmiu Jezior. Wieczorami włóczyliśmy się po promenadzie. Osobny wypad był do Swornychgaci, bo takie było życzenie, aby sfotografować tą nazwę, i przybliżyć Koleżeństwu skąd ta nazwa właśnie. W niedalekich Małych Sworach, tak jak większość turystów, podziwialiśmy most zwodzony na przesmyku jezior Charzykowskiego i Karsińskiego. Przypadkiem zaczepili nas turyści ze stolicy chętni do przejażdżki katamaranem. Popłynęliśmy. Tylko nasza Trójka i warszawska Rodzinka z dwójką dzieci. Po raz pierwszy płynęłam od tej strony, kontemplując o wiele większy obszar wody niźli w Charzy. Było co podziwiać. W drodze powrotnej dogoniła nas burza, i trochę nas zmoczyło, ale pływanka była przednia.
Szczeciniacy wyjechali zadowoleni, a ja się cieszyłam, że wszystko co zamierzaliśmy udało się zrealizować.