środa, 28 kwietnia 2021

JUUUPIII ! DAŁAM RADĘ !!!

Jeszcze przedwczoraj było zimno, padał śnieg i wiało okrutnie, aż nie chciało się wychodzić z domu!


A dzisiaj, jak podciągnęłam żaluzję i weszłam na balkon, aż chciało się żyć, taki piękny widok za oknem zobaczyłam! I jak ciepło!!!! Nic, tylko odpuścić swoje plany, brać rower i hajda w las!

 



Szkoda tylko, że ten las zaczyna jakby niknąć w oczach! W zastraszającym tempie wręcz! Co kawałek to wycinki! A oprócz tego masa nieuprzątniętych wiatrołomów po nawałnicy sprzed czterech lat! Smutno się robi na widok tak grabieżczej gospodarki leśnej! I mam wrażenie, czy przypadkiem powiedzenie, że "nie było nas , był las - nie będzie nas, będzie las", nie zaczyna się dezawuować!


Najważniejsze dla mnie dzisiaj jest jednak to, że od dwóch lat, po raz pierwszy przejechałam 20 km rowerem. Czyli pokonałam tam i z powrotem odcinek, który robiłam codziennie kiedyś ze Ślubnym. A co jeszcze ważne, ani razu nie musiałam zsiadać z roweru, aby pokonać wzniesienia różnej wysokości, które na tej trasie były! Jestem dumna z siebie, jak nie wiem co!!! W końcu, maleńki promyk nadziei, że moje kończyny dolne przypomniały sobie , jakie są ważne! No i terapie swoje robią też!

A na jeziorze powoli życie zaczyna rozkwitać. Nie tylko maluchy mają swoje zajęcia na wodzie, ale coraz więcej żaglówek pływa .


Niestety, na promenadzie jest wiele krzewów zmarzniętych po ostatniej zimie! 


A w szuwarach kwitnie życie rodzinne - tu kaczki po lewej, a po prawej rybitwy


Para perkozów - akurat chyba miały gody, bo tańczyły wokół siebie i łebkami zataczały, co rzadko da się zaobserwować. Są bowiem bardzo płochliwe.


Prawdopodobnie z mazurskich jezior przyszła do nas moda na domy na wodzie. W ubiegłym roku były dwa, w tym - przy głównej marinie już jest podest na następny, o większej kubaturze. Prócz tego, na terenie klubu żeglarskiego czeka na zwodowanie party - katamaran!




Ale największe zadziwienie nie tylko dla mnie, ale chyba dla wszystkich mieszkańców jest to, jakim cudem, 20 m od brzegu budowany jest apartamentowiec! 


Całe szczęście, że nasz wioskowy bocian już jest na stanowisku. Musiał mieć ciężką podróż, bo widać jeszcze skrwawione pióra na skrzydłach! Ale jest, i to najważniejsze!



Na obiecaną wycieczkę zaproszę w następnym wpisie! Wiosennego ciepła i radości wszystkim życzę!

piątek, 23 kwietnia 2021

WCZORAJ!

Było niby normalne, ale ..... nic nie pasowało od rana! Było dziwne podekscytowanie, jakiś przymus wczesnego wstania z łóżka, nieokreślone wrażenie, że coś jest nie tak! A raczej, że to coś ważne, tylko nie chce się w żaden sposób ujawnić! I myśl mi przebiegła taka, że sklerozę mam galopującą, że nie wiem, o co.... i..... nagle! Prawie Eureka!!!! Ale i bezruch, bo przecież jak to? Jak można zapomnieć? No jak? Przecież cały czas, od tych kilku lat, kiedy samotnie borykam się z życiem, ten dzień jest najważniejszy!

Pamiętam dokładnie! Najpierw perturbacje z Rodzicami, bo wydało się nie tyle przez przypadek, ale.... sami nie wiedzieliśmy jeszcze, na czym stoimy. Na całe szczęście, podejrzenia, że już niedługo zostaniemy rodzicami, nie potwierdziło się! I zaczęło się spokojne oczekiwanie! W międzyczasie udało się znaleźć przytulne gniazdo. Mój Tato założył hodowlę jedwabników i zmienialiśmy się co miesiąc przy tych robalach. Ale na koniec, nie do pogardzenia była była sumka, którą przeznaczyliśmy na meble. 

I nie spiesząc się, 48 lat temu już byliśmy razem, na dobre, i na złe!


Ech!!!! Tyle wspomnień pięknych, i tyle wzruszeń! 

Przeglądam albumy, wzruszam się, i wspominam, wspominam, wspominam! 

A jednak mi żal! 


niedziela, 18 kwietnia 2021

GÓRA Z GÓRĄ SIĘ NIE ZEJDZIE, A CZŁOWIEK Z CZŁOWIEKIEM...

 Niedawno, jedna z zaprzyjaźnionych Duszyczek blogowych zapytała mnie, dlaczego tak rzadko piszę. Wszak można pisać o wszystkim! Akurat nie do końca się z tym zgadzam, bo skoro nic się nie dzieje, to co? Pisać, że wstałam, coś zjadłam, przeczytałam, gdzieś pojechałam, coś kupiłam, leniłam się, i tak dalej, i tak dalej..... Jakby nie patrzeć na zainteresowania przeróżne, to będąc w parze jest zawsze coś do napisania, choćby nawet o "cichych dniach", a  jak człek sam, to jakoś ten czas ciągnie się, i ciągnie,  minuty, godziny i dni upływają leniwie, przesypując się jak piasek między palcami. A gdy do tego aura byle jaka, zimno, wieje, leje i wiosna nie może się zdecydować na cokolwiek jaśniejsze dni, to najlepiej zagrzebać się pod kocykiem, i udawać, że nas nie ma! 

W międzyczasie byłam na basenie, w największym hotelu nad naszym jeziorem. Po godzinnym machaniu obiema kończynami, nadszedł czas na kilkuminutowe pływanko. Przy okazji zauważyłam, że z części wypoczynkowej przygląda mi się jakaś Kobieta. Po chwili poszłam do szatni, a ona przedreptała za mną i pyta, czy ja to ja, i czy ją pamiętam? No nie, nie pamiętam! Ale Kochaną Wariatkę kojarzę? No to się okazało po chwili, że gdy Kochana Wariatka razem ze mną pojechała do Szklarskiej Poręby, to ona, znaczy Kobieta, razem z mężem przyjechała do nas w odwiedziny na parę dni. I dopiero wtedy mi się otworzyła klapka, że wiem kto zacz, tyle tylko, że kojarzyłam jedynie jej męża  przystojniaka. Od słowa do słowa, umówiłyśmy się u mnie na gadanki i wspominki z tamtego spotkania. I tak nam dobrze szło, że zaproponowałam kilka wycieczek po naszych dziedzinach, na co Kobieta się zgodziła nawet z entuzjazmem, bo ile można się pławić w hotelowych luksusach, nawet gdy się zapłaciło niezłe pieniądze!

Zapraszam także, kto ciekawy, do Kręgów Kamiennych w Odrach zwanych Polskim Stonehenge!

 Pogoda nam nie sprzyjała, bo było dżdżysto, buro i ponuro, więc zdjęcia nie najlepszej jakości. Wszystkie opisy pod zdjęciami są oparte o informacje umieszczone na ogromnych tablicach, postawionych na drodze zwiedzania. Teren jest ogrodzony prawie w całości, prócz miejsca, gdzie przepływa leniwie rzeka Wda. Na całe szczęście, furtka była zamknięta tylko na skobelek, więc nie było problemu z wejściem!




Rezerwat, który powstał w 1958 r. obejmuje kompleks leśny o powierzchni 16,91 ha, a na jego terenie znajduje się cmentarzysko plemiona Gotów z okresu od 70-220 r.n.e.  - czyli charakterystyczne kurhany i kręgi kamienne pochodzące z początków naszej ery. Szatę roślinną rezerwatu reprezentują dwa główne zbiorowiska: subatlantyckie wrzosowiska oraz subkontynentalny bór świeży. 

Największą atrakcją florystyczną są porosty spotykane tu w ogromnej różnorodności i bogactwie







Kręgi kamienne to regularne koła wyznaczane przez pionowo sterczące głazy, tzw. stele. Na ogół są pozbawione grobów i są to najstarsze konstrukcje na tym obiekcie. Służyły jako miejsca spotkań starszyzny plemiennej, podczas których zapadały najważniejsze decyzje dotyczące grupy użytkującej cmentarz. Geneza tej formacji pochodzi z Półwyspu Skandynawskiego i wysp bałtyckich Gotlandii i Olandii i jest już znana w II - I stuleciu przed Chrystusem. Stąd też hipoteza obecności w Odrach skandynawskiego plemienia Gotów.



Kurhany, w liczbie 30,  to kopce usypane z niewielkich głazów. Pod tymi zasypami zalegają na różnych głębokościach pochówki całopalne lub szkieletowe, czasem i jedne, i drugie. Często pełniły funkcje grobowców rodzinnych, ponieważ ilość grobów pod nasypem kamiennym waha się od 1 do 3. Groby ciałopalne zazwyczaj znajdują się na głębokości od 0,5 do 1,0 m licząc od podstawy kurhanu, szkieletowe zaś na poziomie 1,5 - 2,0.



Prócz form pokazanych wyżej, znajduje się też tam magiczne miejsce zwane Elipsą. Jest to strefa niezwykle pozytywnej energii, a według radiestetów jest to miejsce  szczególnej mocy, gdzie koncentruje się energia Ziemi i Kosmosu! Badania promieniowania prowadzone w oparciu o skalę Bovisa  (mieści się w zakresie 0 -10 000, a dla człowieka wartość 50 000 uznawana jest jako boska ) wykazały wartość 120 000 jednostek !!! 

Ponoć można przekonać się o dobroczynnym wpływie tego miejsca - może ustąpić ból głowy i zmęczenie, poczuć się zrelaksowany, odprężonym i w pełni sił witalnych. Osobiście nigdy tego tam nie doświadczałam, a byłam już parę razy. Widocznie w nieodpowiedniej porze, bo ta energia jest największa w okresie przesileń pogodowych!

W następnym wpisie, za jakiś czas, zapraszam na kolejną wycieczkę!



wtorek, 6 kwietnia 2021

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA... I JUŻ PO!

Na trzy dni przed świętami Wielkanocnymi miałam drugą skleroterapię, tym razem na nodze prawej. Okazało się, że na niej tyle przeróżnych pajączków, że udało się flebologowi zrobić tylko połowę tego, co planowaliśmy. Reszta po połowie maja będzie. No, i dlatego fajne miałam Święta! Praktycznie nic nie musiałam robić, za wyjątkiem mazurka! Zabrałam się więc za świąteczne porządki w MBD. Ponieważ staram się na bieżąco żyć w jako takim ładzie, specjalnego zrywu nie było, no może poza myciem okien, za które zabrałam się jeszcze przed zabiegiem. Wprawdzie na oba dni świąteczne od południa gościłam się kolejno u Progenitury, ale dlaczego dobre duszki pochowane po kątach nie miałyby się cieszyć wiosennymi nastrojami? To im zostawiłam takie oto stroiki - a niech mają! :-)







 A teraz czekam na trochę lepszą pogodę, bo nie lubię w chłodzie i deszczu ze śniegiem pracować! Czeka mnie bowiem dokończenie tego, co każdego roku należy powtarzać! Czyli przycinanie krzewów i doprowadzenie trawników do jakiegoś bardziej normalnego stanu po zlikwidowaniu krecich pagórków. Wpadłam przy okazji na pomysł, że po co wyrzucać krecią ziemię nad strumyk, skoro można zasypywać dziury na naszej ulicy. Akuratnie dwie całkiem spore są na samym środku, gdy wyjeżdżam z posesji! Niezbyt duże wiaderka mam, to nie musze prosić nikogo, by mi to ogarnął! Sama dam radę!

piątek, 2 kwietnia 2021

WIELKANOCNE ŻYCZENIA !

 


Niech Wielkanocny Zajączek przyniesie Wam  w darze

to, czego najbardziej pragniecie!

To nie musi być widzialne, ani dotykalne,

może nawet nie pachnieć!

Ale niech będzie dla Was tym, 

bez czego nie można i nie warto żyć!

Radosnego Alleluja!