Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wypieki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wypieki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 grudnia 2020

STARE RECEPTURY!



Pierniczki, ciasteczka cynamonowe z makiem, i cała reszta... 

Te cynamonowe to piekłam jeszcze kilka lat temu, bo Ślubny je uwielbiał! Przepis z XIX w. był! Znaczy się, z przepisów Babuni! Bo przecież teraz wszystko tak ma, że jest Babuni!!!

I tak czekając aż się upieką i będę mogła przygotować następną partię, naszła mnie refleksja! 

A ta refleksja związana z tym, że nie kupuję gotowanego maku, takiego wprost do użycia. Nie, nie!!! Bo wolę po starodawnemu zaparzyć mak w mleku, potem zagotować i zmielić trzykrotnie w maszynce na najmniejszych oczkach - obowiązkowo na starodawnej maszynce na korbkę ( te nowoczesne, elepstryczne, potrafią się zbuntować w połowie drugiej fazy mielenia). Bo skoro ma być według babcinej receptury, to nie ma to tamto! Trzy razy należy mleć! I prawdopodobnie to nie będzie to samo! 

Mak i kluski, czyli makaron własnej roboty - z bakaliami  Te receptury sprzed lat wielu zupełnie nie przystają do czasów współczesnych, tych technologii, zasad konserwowania, nie wspominając nawet smaku produktów wyjściowych! Wiadomo, że sama wszystko przygotowuję, czyli smażę skórkę pomarańczową, sparzam migdały i orzechy, aby je potem drobno posiekać, potraktować olejkiem migdałowym , poczekać aż się wszystko przegryzie! Komu się teraz tak chce!

A czy  np. osławiony majonez Babuni taki jest. Która babunia kręciła kulką w blaszanej misce taką ilość tego specjału, by choć na jeden supermarkiet starczyło?

A szynka Babuni, co ją nam serwują na każde święto i nie tylko? To Babunia robiła? Akurat! Do dziś, ze świata dzieciństwa pamiętam smak prawdziwej świątecznej szynki, którą Babcia Stanisława stawiała na Świątecznym stole. Teraz to jakieś erzace, albo bez smaku, albo z nadmiarem formy nad treścią, czyli nafaszerowane wodą.

To samo z ciastem w proszku wg przepisu Babuni. Tylko, że Babunia nie zniżyłaby się do czegoś takiego, nie mówiąc już o tym, iż przecież używała prawdziwych, wiejskich jaj!

Pewnie za 20 lat, któraś z moich Wnuczek, przeglądając moje zapiski spięte w segregatorze, przeniesie je do komputera, a być może innego, bardziej nowoczesnego nośnika pamięci. Stwierdzi przy tym, że po co się wysilać, kręcić, macerować, czekać aż skruszeje, próbować, itp., itd. Bo wszystko będzie można dostać w postaci tabletek, każda o smaku innej potrawy, ale wszystkie wedługg starodawnych receptur Babuni!