niedziela, 26 czerwca 2022

JAKOŚ ŻYCIE SIĘ TOCZY !

 Nie ze wszystkim się pogodziłam, jeśli chodzi o szpitalne historie. Żałuję, że tylko 6 tygodni można było zaliczyć. Kolano nadal ma zakres niezbyt zadawalający. Trudno! Znowu musiałam poszukać fachowca fizjoterapii, bo mój dotychczasowy jest na długim urlopie. Na całe szczęście, udało się, i już od najbliższego piątku sprawdzę w nowym miejscu, czy zostanę poddana relaksacji poizometrycznej, która się dobrze zapowiadała w szpitalu, tylko czasu na nią zabrakło! Oczywiście,  wszystkie ćwiczenia robię nadal, nie ma, że boli.  Na rowerze stacjonarnym całkiem, całkiem, ale rower normalny jest póki co poza zasięgiem, niestety! Więc chodzę. Z plecaczkiem na zakupy i przyjaciółką laseczką, bo coraz dłuższe odcinki mi się zdarzają.

W ubiegłym tygodniu wizyta na córczynej działce -  niespodziewajka! Udało mi się zdobyć chyba ostatnie kwiatowe resztki z ogromnego krzewu czarnego bzu. No i 4 litry syropu na zimę już czeka w spiżarce. Towarzysko też nieźle, bo jak co roku spotkałam się z moimi super Wielkopolanami, no i załapałam się na ognisko kończące sezon spotkań naszego emeryckiego stowarzyszenia. 

A na dodatek jeszcze wycieczka - do Rogalina i Kórnika!

ROGALIN









KÓRNIK









Duuużo uśmiechów do WAS ślę! :-))))))







środa, 15 czerwca 2022

JESTEM!!!

Wróciłam wczoraj bardzo późnym popołudniem, a właściwie, to już wczesny wieczór był. Po prostu - Dziecko młodsze musiało po mnie dojechać po pracy. A skoro tak, to Oddziałowa uznała, iż mogę jeszcze ćwiczyć tak, jak co dzień! Na dodatek miałam wizytę prywatną u mego Ortopedy, to tez trochę nam czasu zabrało. No i jakieś jedzonko po drodze przed wjazdem do Chojnic, potem odstawić Synka do domu, zakupy w Owadzie zrobić, i zameldować się na mym terenie!

A miło przed tym było, bo pożegnania cudne, pełne łez i życzeń, aby się wszystko udało, bo jak dodam w następnym poście, nie jest to na 100% póki co! Ale do ludków różnych to jednak mam szczęście! I też pewnie aż taka zołza nie jestem, bo ...... po prostu..... sama miałam łezy w oczyskach moich starych! 

Spałam bez środków wspomagających, do których przyzwyczajono mnie w oddziale, a potem trzeba było zabrać się za pranie - 3 rundy! Także odkurzenie całego domeczku, niewielkie zakupy, truskawki od współspaczki zagospodarować. 

I padam na pyszczydło! Jutro luzik, to zacznę u Was odwiedzanie!

Do miłego za dni parę! Aby nie było smutno - trochę fotek sprzed szpitala i na "diabelcach" nad Wisłą!


ćwiczenia na artromotorze




widok na Wisłę z "diabelców"



z okna naszej sali



po drodze na "diabelce"






i tęcza na horyzoncie





dostałam od "Współspaczek"