A wszystko przez Dziecko Starsze, które sobie z Małżem poleciało do Anglii, w sam środek prawie wirusowego królestwa!!!! Nijak nie szło ich odwieść od tego zamiaru, chociaż widzieli się z psiapsiółką w Sylwestra! Najważniejsze, że jadą za śmiesznie małe pieniądze! No wziąć i natrzaskać na gołą, nie patrząc, że dorośli!!! I aby jeszcze było śmieszniej, zostawili na miejscu starszą wnuczkę, która akuratnie leżała mocno zaziębiona. Całe szczęście, że o 5 domów dalej mieszka druga Babcia, bo zupełnie nie wiem, czym by to się skończyło!
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że jak wracali w piątek rano z Bristolu, to owszem, na lotnisku w Gdańsku zmierzono im temperaturę, wypełnili kartę pobytu i puszczono ich bez nic do domu. Mieli chyba więcej szczęście, niż rozumu, bo przecież już od soboty zaczęły się większe obostrzenia.
Te 8 dni, gdy zwiedzali sobie beztrosko Kornwalię, było tak dla mnie stresujące, że brak słów. Nic nie miałam siły robić, nie chciało mi się, tylko siedziałam w telewizorni i śledziłam doniesienia, co, gdzie i jak z tym koronowirusem jest!
Radośnie zakomunikowało mi Dziecko Starsze w piątek po południu, że są cali i zdrowi, i że spotkamy się, ale kiedy indziej, bo Ona musi zrobić sobie zapasy, zorientować się, na jaką zmianę iść do pracy, a tak w ogóle, to lepiej abyśmy ograniczyły kontakty. Całe szczęście, że sama na to wpadła, bo miałam tego samego zażądać.
Dzisiaj rano zadzwoniła, że jednak ma iść do lekarza po zwolnienie, bo do pracy jej nie dopuszczono. I wielce była zdegustowana, że zajęło to jej kilka godzin, gdyż chodziła od "Annasza do Kajfasza", bo doktorka nie miała podstaw, ZUS zamkniety, Sanepid też, dodzwonic się tam nie szło. W końcu wyprosiła od doktorki zwolnienie na cokolwiek, które dostała! Słów na to wszystko brakuje też. Zięciu pracuje jako "wolny elektron" i sam sobie sterem, żeglarzem, pracownikiem i dyektorem!
No i aby było jeszcze śmieszniej, to Dziecko Młodsze, z potężnym katarem, który ma od jesieni, też chodzi do pracy.
Całe szczęście, że wcześnie dość zrobiłam sobie całkiem przyzwoite zapasy. Tylko o jednym zapomniałam, a mianowicie o drożdżach, które wymieciono dokumentnie! Za to uradowałam się wielce, gdy w trakcie porządków łazienkowych znalazłam jeszcze ważne opakowanie Octeniseptu! Wprawdzie mam zrobiony płyn odkażający ze spirytusu, ale od przybytku głowa nie boli! ;-))))
Siedzę sobie w domeczku, a to kuknę w telewizor, a to poczytam, a to zagram w mahjonga, a to popitraszę. Kartki świąteczne, swoim zwyczajem ( w latach ubiegłych zawsze na miesiąc przed )wysłałam w połowie ubiegłego tygodnia. Przyznaję się bez bicia, że to nieprzemyślane było, bo mogłam później zrobić to majlowo, zatem gdyby co, to dajcie tylko znać czy doszły, na co gwarancji w obecnej sytuacji nie ma żadnej, i nie rewanżujcie się tym samym, bo jest jak jest!
Ścibolę jednak dalej, bo czymś ręce zająć trzeba. Bibliotekę zamknęli też, a nie wiem, czy sąsiadka będzie skłonna udostępnić książki ze swego dość obfitego zbioru. Wprawdzie ma tylko kryminały i thirllery, ale nie ma co wybrzydzać. Żałuję tylko, że jednak nie kupiłam swego czasu czytnika ebookowego! Byłby jak znalazł!
Za to spacerować można u nas dowoli, zwłaszcza po nadjeziornej promenadzie. Ja to robię albo raniutko, albo wieczorem - zero ludzi, cisza, spokój, jakby wszystko zamarło i poleciało w kosmos!
Trzymajcie się moi Mili, niech żaden wirus Was się nie ima! I uważajcie na siebie! Macham!!!
No wiesz - kartki miesiąc wcześniej? To chyba nawet nie wypada... ;)))
OdpowiedzUsuńZe zdziwieniem dzisiaj przechwyciłam jedną :)))
Moje co prawda zrobione, ale tylko dlatego, że miałam być w szpitalu. Wyślę w terminie przyzwoitym (ha, ha!), pod koniec miesiąca (chyba, żeby poczta padła)!!!
Buziaki!
Od pewnego czasu zawsze wysyłałam dużo wczesniej. Jakoś nigdy to nikomu nie przeszkadzało! A poczta coraz droższa, niestety!
UsuńNajważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło!
OdpowiedzUsuńA z tym spacerkiem o poranku to niegłupi pomysł jest! Muszę spróbować...
Zdrówka! :))
Jeszcze do końca nie wiadomo, jak to się skończy! Bo to, że w Kornwali ludzi mało to pikuś, najgorszy, jakby nie było, jest samolot!
UsuńTylko ciepło się ubierz na te poranne spacery, bo wtedy jeszcze zimnawo! ;-))))
Dobrze, że wirus rodzinki nie dopadł ale nie dziwię Ci się , że sie wkurzyłaś. U nas istne pandemonium dzisiaj z powodu wirusa , bo wszyscy na pracę zdalną się przestawiają i telefony i kompy na pęczki im przerabiali chłopaki , a ja nie nadążałam telefonów odbierać i na meile odpisywać . Nie dawaj się wiruchom i oby do czerwca się ulotniły , bo już się doczekać nie mogę dorocznych pogaduch.
OdpowiedzUsuńJa zielonego pojęcia nie mam co się dzieje w mieście! No i nie wiem, co dalej będzie z Progeniturą! Strach się bać!
UsuńTo młodzież dała czadu, teraz też jest o czym myśleć bo mogli coś przywieźć.
OdpowiedzUsuńAno właśnie! I jak tu żyć?
UsuńA to Ci rodzinka ciśnienie podniosła, jakby mało było stresów ;) Grunt, że cało wrócili i mam nadzieję, że jednak zdrowi.. Widok nadjeziorny kojący, trzymaj się i Ty zdrowo i spokojności już życzę..
OdpowiedzUsuńZ natury jestem optymistką, ale mimo wszystko boję się, co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńUff, odetchnęłaś, że wrócili. Reszta - czas pokaże. Widoczek przecudny Twojego jeziora, a pomysł chodzenia na spacery "przed ludziami" świetny. Ja chodzę raniutko z psiepsiołami, też nikogo nie ma w pobliżu, więc chyba bezpiecznie. Trzymaj się, Fusilko, buziaki :)))
OdpowiedzUsuńMasz fajne psiapsioły! Ludzi tu mało, nawet opłotki niepotrzebne!
UsuńBuziaki też dla Ciebie!
Proszę dbajcie o siebie :*
OdpowiedzUsuńJa dbam jak najbardziej! Ale co się czai, to nigdy nie wiadomo! Serdeczności dla Ciebie!
UsuńOby było dobrze <3
UsuńMusu!!!
Usuń<3
UsuńTo prawie tak jak z moim Młodszym. Uczelnie zamknięte, to dzisiaj się umówił z kolegami na... rower. I na nic tłumaczenie, że jak się spotka z kumplami, to przez nich ma kontakt z ich rodzicami i ich wszystkimi znajomymi... Nie dociera...
OdpowiedzUsuńA jak masz telefon z androidem, to ebooki też można czytać. Darmowy program ereader prestigio ze sklepu google play, wgrać książkę-plik do pamięci telefonu- albo na kartę- i już :) W tej chwili znakomita większość moich lektur to te "telefoniczne". Na początek strona "wolne lektury", do przećwiczenia :)
I tak muszę poczekać, aż Synkowi sie poprawi, bo sama mam awersję do grzebania w elektronice, - zawsze coś popsuję! Swoje zdjęcia sama w kosmos wysłałam z dysku zewnętrznego! Taka zdolna jestem!
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Co sie nadenerwiówalas, to Twoje neistety! Ale dobrze, ze sa, posiedza troche na 4 literach, ochlona.
OdpowiedzUsuńU nas tez swietnie mozna ludzi nie spotkac, przede wszystkim wlasnie rano z Mirka.
Trzymaj sie Fusilko i pamietaj, ze ja ci zazdroszuce wszelkiej nudy :)
A ja Ci nie zazdroszczę powrotu do tego młyna, co się teraz zrobił! Wiem, że jesteś ostrożna i trzeźwo myśląca, ale zawsze trzeba mieć "oczy dokoła głowy"! Trzymaj się i nie daj się! Pozdrów Tatę i głasknij Mirke! :-)))
UsuńI Ty sie trzymoj zdrowo, Fusillecko!!! Jo zaś pije za NIEzdrowie koronawirusa i zyce tej weredzie syćkiego najgorsego. I ślus :)
OdpowiedzUsuńowcarek podhalański
To sie dołączę do toastu i życzeń, jak coś mi się nawinie do pucharka! :-))))
UsuńObyśmy tylko Wszyscy zdrowi byli!
O matko, jak ja kocham Owczarka! Nie potrafię się tylko do niego odezwać u niego, to mu teraz uczucia wyznaję poprzez Fusilkę :)))
UsuńAniu! Musisz sie zalogowac. Na Polityce!Innej opcji nie ma!
UsuńNo to miałaś stresa! Nie zazdroszczę. Każda normalna matka ma tak samo. Najważniejsze, że nic nie przywlekli ze sobą. Trzymajcie się zdrowo!
OdpowiedzUsuńPolu kochana! Tego nie wiem, bo nawet jeśli w Kornwalii ludzi mało, to największym zagrożeniem był samolot! Póki co, dmucham na zimne!
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją nerwację ;) Dobrze się historia ma dobre zakończenie. Co dalej z wirusem? Któż to wie. Dwa tygodnie w czterech ścianach z bólem, ale wytrzymam. Czy nie przedłużą kwarantanny? Najgorsze, że nie mogę się na niczym skupić. Jak psychicznie znieść taką sytuację? Pozdrawiam Cię i życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy będzie dobrze, bo jednak wracali samolotem!
UsuńPożyjemy, zobaczymy! Dobrze, że są telefony!
Mnie psychicznie raczej ta sytuacja bardzo nie dołuje, bo już od dwóch lat jestem mało towarzyska, ale Progenitura, to jednak co innego!
ludzie myślą że są niesmiertelni...
OdpowiedzUsuńOby tylko to moja Miła!
UsuńA tak w nawiasie: gdzie Cię wcięło???
Pozdrawianki!!!
Nie dziwie się. Mnie by też cholera brała w takiej sytuacji.Dobrze ze juz są. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAno, dobrze! Ale co się wykluje, lub nie, i ile nerwów, to moje! A młodym to zwisa i powiewa!!!
UsuńCo zestresowałaś się to Twoje.
OdpowiedzUsuńA dzieci sprawdziły, walizki, czy nic dodatkowego nie przywiozły?
Dobrze, że już są w domu i kontrolują się; oby nic się nie zadziało.
Trzymajcie się zdrowo i daleko od wirusów.
Pozdrawiam ciepło.
A czy się przyznają do przemytu???
UsuńJakoś nie wierzę!
lac i patrzec czy rowno puchnie
OdpowiedzUsuńchoc niestety te obostrzenia to tylko telewizyjna fikcja
w niedziele do polski wrocila jedna osoba ktora ze mna pracuje
i w poniedzialek byla normalnie w pracy...
telewizja jedno, zycie drogie, a wirus sobie hula
Miło powitać Koleżankę zza miedzy, która kiedyś sąsiadką była wedle wtedy obowiązujących granic!!!
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój gniew, nie takie przeżyłam!
Trzymaj się !!!!
witam :)
UsuńRozpuść się zatem proszę!
Usuń🙂👍
Rozgość się miało być!Chyba nigdy się nie nauczę sprawdzać!
OdpowiedzUsuńHaha ;)
UsuńTak to jest, że matki ciągle się zamartwiają niezależnie od wieku dziecka, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAno właśnie!Tak to jest!
UsuńSerdeczności ślę!
Niektórzy sami muszą coś przeżyć, aby zrozumieć. Tak to już jest. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Dziecko Starsze nabrało rozumu!
UsuńPozdrawianki! 🙂
Oj! I ja bym się wkurzyła w takiej sytuacji i tak szybko by mnie nie puściło;-) Więcej! Przełożyłabym przez kolano, spuściła porządne manto i nie pytałabym czy boli;-) A tak poważnie- najważniejsze, że są zdrowi.
OdpowiedzUsuńDzisiaj ogarnęła mnie wielka szczęśliwość bo udało mi się kupić 5 paczuszek duchych drożdży!
Spokoju, pogody ducha i zdrówka Fuscilo:-)
Wow! Teraz dostać drożdże, to jak w totka wygrać! 😀
OdpowiedzUsuńCiepłym i Puchatym otulam!
drożdży u nas dostatek, widziałam wczoraj i nawet kupiłam. Podesłać?:)
UsuńWow! Chciała byś? Ale nie ma gwarancji, czy dojdzie, bo poczta działa na tzw. "oparach". Z wysłanych 25 kartek tydzień temu, dostała, tylko 4 potwierdzenia! Ale zajrzę do Ciebie, zobaczyć jak się skontaktować mailowo!
UsuńChyba jednak będę Cie prosiła o kontakt z mojej strony blogowej, bo nie widze u Ciebie takiej opcji!
UsuńFuscilko, niech i Ciebie wirus omija!
OdpowiedzUsuńTe drożdże to rarytas obecnie ;)
Serdeczności,
O.
Nawzajem moja Droga! Może się uda z pomocą Piranii! Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam!
Usuńodmachuję!!! :)
OdpowiedzUsuńOch, jak dobrze, że się odezwałaś! Trzymaj się!
UsuńAniu, doszła piękna kaczuszka, ślicznie dziękuję za życzenia.
OdpowiedzUsuńja rozmroziłam i umyłam lodówkę i odkryłam kilka paczuszek i połówek paczuszek drożdży. Ale przesłać się tego nie da. Raz zamrożone można odmrozić tylko raz...A jak z suchymi drożdżami? Chciałabyś? Daj znać. Poczta chyba jeszcze działa? Ściskam Cię!
Lepiej jednak nigdzie nie biegaj, a zwłaszcza na pocztę! Poradzę sobie nawet bez drożdży. Zawsze przecież można piec podpłomyki,albo inne placki!
UsuńDużo Serdeczności ślę!
To nie kaczuszka, to stateczna kurka, co ja z tą kaczką? Chyba w skojarzeniu z Twoim jeziorem ;)Buziaki!
UsuńMoże być cokolwiek przecież! Ważne, że doszło i cieszy! 🙂
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie Matek, Których Dzieci Są Najmądrzejsze Na Świecie. Można dostać wścieklizny od ich pomysłów. Myślisz, że już są dorosłe, a one dalej jak nastolatki. Zawał i kur..ca. Przytulam bardzo wraz z pocieszycielskim całuskiem
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie masz milion procent racji! Najśmieszniejsze jest to, że One potem mają pretensje o wszystko, bo maminka nie raczyła odwiedzić, a teściowa i owszem. No cóż, nie mnie decydować o tesciowych Progenitury, ale .... niech im tam będzie, ze są niesmiertelne!
OdpowiedzUsuńNo ja to się tym stresom Twoim nie dziwię.
OdpowiedzUsuńAle zdziwiona jestem mocno tym, że kobitka chciała po powrocie od razu do pracy... Rzec by się chciało oderwana od rzeczywistości.
Bardzo dobrze to ujęłaś! A wydawałoby się, że własne Dziecko nie jest w stanie mnie zaskoczyć! 😟
UsuńNo nieźle, ze tez zaryzykowali 😐
OdpowiedzUsuńOby byli zdrowi i bylo wszystko okej! 😔
Buziaki 😘
Obserwuje i licze na rewanż 😁
Oj tak! Niech za trzy dni wyjdę od nich uspokojona!
UsuńMiło powitać! 😀
takie dziwny, taki trudny czas..ja już jestem zmartwiona,że mojego wnusia co w kwietniu się urodzi odrazu nie zobazcę, nie pojadę do Niego, nie pognam:): No nic zdjęcia zostaną..musi tak być narazie...Podrawiam
OdpowiedzUsuńMojego Wnuka, który w Chinach siedzi, nie widziałam już rok! Wszystkie plany ten wirus pokrzyżował niestety!
UsuńSerdecznie witam w mych progach!
Meldują się Fuscillko z nowym blogiem, zaglądnij :)jest na tym samym co dewaluacja jako drugi.
OdpowiedzUsuńNie musisz! Już wczoraj odwiedziłam. Ale nocą i nie chciałam budzić! 🙂
UsuńBycie dzieckiem ma swoje prawa... I bycie mamą też ma swoje prawa... Zdrówka i pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale.... rodzice zawsze będą się martwić o swe dzieci! Zawsze, aż po życia KRES!
OdpowiedzUsuń