ŻYJĘ !!!
Pozdrawiam Wszystkich, którzy tu zaglądali i czekali, kiedy wrócę.
Teraz tylko muszę pomyśleć, jak ogarnąć to wszystko co się u mnie działo, no i jak najprędzej opisać.
Do szybkiego napisania!!!!! :-))))))
Serdeczności ślę !!!!!
ŻYJĘ !!!
Pozdrawiam Wszystkich, którzy tu zaglądali i czekali, kiedy wrócę.
Teraz tylko muszę pomyśleć, jak ogarnąć to wszystko co się u mnie działo, no i jak najprędzej opisać.
Do szybkiego napisania!!!!! :-))))))
Serdeczności ślę !!!!!
Nie, nie zapomniałam, że powinnam dać znak życia po szpitalnym pobycie! Ale tak się skupiłam na rehabilitacji, że blogowe Koleżeństwo nawet poszukiwania wszczęło. Mea maxima culpa!
Aby było trochę śmieszniej, zapomniałam także jak obsługuje się komputer, i oczywiście przyjdzie mi szukać fachowca, albo na jakieś przeszkolenie się zapisać! Najważniejsze jednak, że noga lewa jest sukcesywnie poddawana ćwiczeniom na artomotorze ( to taka szyna, która za pomocą elektroniki nadaje ruch kończynie). Jeszcze w najbliższym tygodniu jadę na RTG, a prócz tego udało mi się też dostać na rehabilitacyjny turnus, całkiem niedaleko. Jak się okazało, niewielki szpital otrzymał w lecie niezłą kasę z NFZ i nawet nie trzeba długo czekać ( ja po półtora miesiąca po operacji już będę tam przez 6 tygodni.) Oczywiście, w zanadrzu mam jeszcze mego Pana Osteopatę.
Wszystkim moim Blogoulubiomym dziękuję za pamięć i proszę jeszcze o trochę cierpliwość!!
Nadszedł czas wymiany lewego kolana. Wszystko omówione, zaakceptowane, terminy późniejsze ustalone. Przez przypadek także dowiedziałam się, że o dosłowny rzut beretem jest nowo utworzony oddział rehabilitacyjny, na który bez problemów i długiego czekania można się starać zaraz po wypisie z naszego szpitala! No i można też stamtąd wypożyczyć wprawdzie za opłatą tak zwany "arbitrek", ale nie kosztuje to nie wiadomo ile. Także ten, będzie dobrze!
No to teraz pokażę Wam trochę zimowych fotek. Tak na trzymanie kciuków, aby wszystko poszło dobrze!
Mając w zanadrzu pewność, że wszystko co związane z lewą nogą jest już prawie na finiszu, poleniuchowałam sobie. A co? Mam to szczęście, że nie muszę się wszystkim co świąteczne zajmować. Scedowałam już dawno całość na Progeniturę, i bardzo to sobie chwalę. Co roku jest zamiana, raz u Córki, raz u Syna, a ja jako gość. Oczywiście, pomagam chętnie, bo czemu nie. No i niektóre potrawy to tylko ja zrobię, chociaż nie mogę powiedzieć, Progenitura się stara i to coraz lepiej. Dzięki temu mam całkiem sporo czasu, aby co roku jakieś przydasie szydełkowe zrobić, i to nie tylko Córce i Synowi, ale także moim Wnuczkom. Obie już zbierają moje twory-wytwory, z czego bardzo się cieszę.