Kilka dni temu zadzwoniła koleżanka z pytaniem, czy nie chciałabym z nią pojechać na gąski ( grzybek taki ), bo pamięta, że tam gdzie wskazałam, było ich całe mnóstwo! No! Ja na to, jak na lato, ale drobny szczegół jest, bom akuratnie mało mobilna! Koleżance to nie przeszkadzało, stwierdziła autorytatywnie, iż w każdej chwili mi pomoże, i tam takie inne trele-morele mogą być! Ucieszyłam się bardzo, bardzo, bo obiecany dojazd był jej autkiem! Tośmy pojechały, i nazbierały tego i owego grzyba jak należy! Na dodatek, wracając , i będąc prawie przy sośnie, za którą stało Koleżanki autko, w oczy nam wpadło kilka ogromnych brzozaków!
A teraz, u niej ( bom zadzwoniła i odsłuchałam wiadomości ), i u mnie, już po wszystkim! Część do suszenia, część do zjedzenia, a to co robaczywe ( lata całe nie widziałam takiej inwazji robaczków na grzyby!!!) wyrzucone! Pachnie w całym domku! Grzybami, of course!!!
Niesamowita jesteś.Moje oczęta muszą się napstrzec na te slicznosci.Piekny zbiórek a ostatniego grzyba to nie znam.Dla mnie byłby trujący.Buziaki.
OdpowiedzUsuńBardzo aromatyczny jest. Tylko raz go zbierałam i użyłam na Wigilię! Wszyscy byli zadziwieni smakiem!
OdpowiedzUsuńMacham!
Duże zbiory. Urosły mimo chłodu. Ja teraz nie zbieram ale fotki robię.
OdpowiedzUsuńCałkiem skromne! Naprawdę!!! Bo co najmniej 1/3 była zarobaczona. I to nawet maleńkie okazy!
UsuńA u nas grzybka nie uświadczysz. Nie ma i już . Na szczęście mam jeszcze mały zapasik min. od Ciebie i z ubiegłego roku .Na Wigilię wystarczy. Buziaki.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że tak skrzętnie je przechowujesz. To co ja mam, na ten rok wystarczy, ale za rok - kto wie?
UsuńU nas dopiero grzyby się zaczynają, ale wszyscy mówią, że zarobaczone okrutnie!
Buziole dla Was!
Z wszystkiego, co jadalne, cuda smakowe wyczarujesz! Grzybki trafiły Ci się w sam raz, choć tych robaczywych mogłoby być mniej. Już rodzice opowiadali, że w tym sezonie jakaś plaga z tymi robakami. Za to otworzyłam słoiczek z płatkami róż od Ciebie. Cóż to był za aromat! Jakbym stała przy kwitnących krzakach i wąchała całe różane bukiety. I przyznaję, pierwszy raz takowe jadłam :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńRóżanego zapachu nic nie przebije! Cieszę się, że konfitura smakuje!
UsuńMacham! :-))))
Ja już od dawna na grzyby nie chodzę, ale syn z synową dzielą się zbiorami, więc biedy nie ma.
OdpowiedzUsuńA grzyby lubię pod każdą postacią- także pooglądać!😀😘
Mnie Progenitura nie uzbiera, co najwyżej "zakosi"! :-)))
UsuńA oglądać zawsze warto! :-))))
Ppozdrawianki!
Podziwiam z pewną rezerwą, bo nie jadam ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie wszyscy muszą lub po prostu nie powinni! Ja akurat za Tatą grzybiarzem mam te grzybowe geny! ;-))))
UsuńSkoro wszyscy przeżyli po konsumpcji tego dziwnego grzyba, znaczy - jadalny 🙃 Gratuluję zbiorów i pyszności. Pamiętam smak bo rodzice zbierali, ja się nie znam i kupuję pieczarki oraz boczniaki, jak się trafią. Zdjęcia śliczne 😍
OdpowiedzUsuńPieczarki nie dla mnie - nawet najmniejsza ilość, to długie posiadywanki w ustronnym miejscu są!!! ;-(((
UsuńCała reszta, jak najbardziej. A boczniaków nie jadłam, bo hodowlane! Wolę grzyby naturalne, z lasu!
Serdeczności!
Zbiór cieszy oczy! Bardzo lubię oglądać grzyby:) Najlepiej tuż przed zerwaniem ;) I podziwiam, że są. U nas całoletnia i jesienna susza , grzybów ani śladu. Najdziwniejsze, że w mazurskim lesie też nawet trujaków nie widziałam (jedna maleńka kania-sowa, zostawiłam, niech rośnie). Ale mam solidny zapas suszonych z zeszłego roku, od synowej. A prawdziwe grzybobranie miałam 2 lata temu, wracając od Ciebie, tuż za granicą miasta. Było tyle podgrzybków, że trzeba było ostrożnie stawiać stopy, żeby którego nie rozdeptać! macie tam bogactwo!
OdpowiedzUsuńTutaj dopiero nieśmiało rosną, a i tak większość do wyrzucenia, niestety! Może po nadchodzących deszczach będzie wysyp!
UsuńTe Wasze grzybobranie to pamiętam, jak sie cieszyłaś! ;-))))
Serdeczności ślę!
Imponujący zbiór :) Ja zbieram tylko czarne łebki, ale w tym roku jeszcze nie byłam ;( Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzarne łebki, to u nas podgrzybki! Ale innymi też nie pogardzę! Może jeszcze będą!
UsuńSeredczności!
O rany, jakie wspaniałe grzyby. No zazdroszczę zbiorów.
OdpowiedzUsuńTeż się cieszyłam! A chociaż zapowiadało się lepiej, to ilość do wyrzucenia była jeszcze raz taka, jak na fotkach! Szkoda!
UsuńUśmiechów moc!
A jak pachną!!!! I jak smakują!!!! :-))))
OdpowiedzUsuńZ wymienionych znam tylko muchomora:) Nie jadam raczej grzybów, czasem kurki, więc pozwolisz, że nie będę zbioru zazdrościła:)) przynajmniej raz! Bo zazwyczaj naprodukujesz takich cudowności, że aż miło popatrzeć .
OdpowiedzUsuńPrzecież nie wszyscy jedzą grzyby! Z różnych powodów, i nic mi do tego. A ja jestem córka Taty, który urodził się w Borach Tucholskich i zaraził mnie pasja zbierania grzybów! Więc zbieram i jadam!
OdpowiedzUsuńSerdeczności podsyłam!
Aniu, zajrzyj jeszcze na mój blog. Wstawiłam tam ostatnie, historyczne zdjęcie, już po Twoim komentarzu. Nie udało mi sie wcześniej go wstawić. Sama zobaczysz, jaki ten czas niełaskawy ;) Buziaki!
OdpowiedzUsuńByłam, wiem! Cóż,czas leci szybko , ale my przecież młode, nie tylko duchem, a także głodne nowych doznań! I metryka nie ma nic do tego!
UsuńZdjęcie piękne!
Serdeczności!
Od dawna na grzyby nie chodzę, bo boję sie kleszczy i strzyżaków. Ale zawsze jakieś dobre dusze zwloką do domu i suszone, i marynowane. Tak więc nie narzekam!
OdpowiedzUsuńA co to są strzyżaki??? Bo kleszcza nigdy nie miałam. Zresztą one raczej na mchu i sosnach nie bytują!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W naszych lasach zawsze tego pełno:
Usuńhttps://www.medonet.pl/zdrowie,strzyzaki---niebezpieczne-owady-w-lasach--latwo-pomylic-je-z-kleszczami,artykul,1725165.html
Ale te owady nie robią krzywdy ludziom. Żerują tylko na sarnach!
Usuń