Jakiś czas temu powiesiłam pod daszkiem gospodarczego domku niewielki domek dla owadów. Długo tam nie zaglądałam, a ostatnio..... aż podskoczyłam z radości! Są lokatorzy! Jeszcze niewielu, ale powoli coś się zaczyna dziać, bo dziewięć pokoików zajętych! :-))))
Bardzo ciekawe też było spotkanie z jaszczurkami, które się wylegiwały na świerku w promieniach słońca. Zupełnie im nie przeszkadzały odgłosy spacerowiczów, bo świerk przy płocie u sąsiadki, ale chyba za blisko podeszłam z aparatem, bo tylko jedną udało mi się uchwycić - reszta czmychnęła do środka drzewka!
Przedwczoraj, zgodnie z terminarzem, robiłam oprysk bukszpanów przeciw ćmom! Całe szczęście, że mam dobre oczy, bo w ostatniej chwili udało mi się zlokalizować pasikonika. Musiałam go przegonić, lepiej by nie smakował tej trucizny!
A najważniejsze, to informacja z Chengdu ( Chiny), którą jesteśmy wszyscy w Rodzinie podekscytowani! Mój Wnuk oświadczył się swojej Chince, i ......... będzie ślub, ale jeszcze nie wiadomo kiedy, co, i jak!
Ostatnio trudno wyjść od nas, bo prawie przez większość dnia trwają roboty na sąsiednich uliczkach! Kanalizację deszczową nam robią. I dobrze, może też nam położą nową nawierzchnię, i nie będziemy po wertepach jeździć! I chociaż ciężko nawet rower przeprowadzić przez roboty budowlane, chodzę sobie na spacery wieczorami!
Jezioro uspokaja! Ach, bo po wieczornych ćwiczeniach cała rozedrgana jestem! A to wszystko przez to, że pan Fizjoterapeuta podrzucił pewien "diabelski przedmiot " do ćwiczeń, zwany poduszką sensoryczną! To jest dopiero hardkor utrzymać równowagę, stojąc rehabilitowaną stopą z podkurczoną do brzucha noga zdrową! O innych ćwiczeniach już nie wspominam, bo zaraz cała się trzęsę, jak przysłowiowa galareta. Mam nadzieję jednak, że to jakiś sens ma!