sobota, 30 grudnia 2023

Najlepszości w Nowym Roku!!!!

 




Życzę Wszystkim tu zaglądającym, aby każdy z Was, w ten Nowy Rok wszedł nań z radością w sercu!
Aby nigdy nie odstępowała Was Nadzieja na lepsze jutro i wiara w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Życzę także wszechogarniającej miłości zarówno od Ludzi, jak i do Ludzi. Aby otaczały Was osoby, które będą Wam motorem do wszelkiego działania.



wtorek, 19 grudnia 2023

WSZYSTKIEGO DOBREGO, ŚWIĄTECZNEGO, I NIE TYLKO !

Mając w zanadrzu pewność, że wszystko co związane z lewą nogą jest już prawie na finiszu, poleniuchowałam sobie. A co? Mam to szczęście, że nie muszę się wszystkim co świąteczne zajmować. Scedowałam już dawno całość na Progeniturę, i bardzo to sobie chwalę. Co roku jest zamiana, raz u Córki, raz u Syna, a ja jako gość. Oczywiście, pomagam chętnie, bo czemu nie. No i niektóre potrawy to tylko ja zrobię, chociaż nie mogę powiedzieć, Progenitura się stara i to coraz lepiej. Dzięki temu mam całkiem sporo czasu, aby co roku jakieś przydasie szydełkowe zrobić, i to nie tylko Córce i Synowi, ale także moim Wnuczkom. Obie już zbierają moje twory-wytwory, z czego bardzo się cieszę.


Ten aniołek poszedł do mego Fizjo, niech się dobrze sprawuje, gdy już będzie potrzeba :-)


Wianki na drzwi, 2 dla Wnuczek, a ten po prawej poleciał do Brata na nowe mieszkanie


Wianek dla Szwagierki, a choinki dla Progenitury


Przeróżne bombeczki, dla każdego coś innego.




Pierniczki już spoczęły w swoich puszkach, czekają na Wigilijny wieczór. A piernik staropolski długo dojrzewający jeszcze czeka na polewę i pomarańczową skórkę, ale już niedługo. :-)

KOCHANI!
Niedługo usiądziecie do wigilijnego stołu, i spotkacie się z najbliższymi. Podarujcie sobie to, co tak cenne - wspólnie spędzony czas. Niech w Waszych domach nigdy nie zabraknie miłości, a atmosfera tych pięknych i radosnych Świąt przepełni Was nadzieją na Nowy Rok!

Pięknych Świąt Wam życzę! 





wtorek, 28 listopada 2023

ZIMOWE TU I TAM !

 

















Nareszcie przyszła i do nas Pani Zima. Powolutku się "kokosiła", ledwo, ledwo popadało, mrozik był niewielki, nawet wyglądało z początku, że się wycofa. Ale nie! Widocznie nabrała odwagi i pokazała swe pazury. Dobrze, że na ostatni dzwonek pojechałam do warsztatu na zmianę opon, bo byłyby problemy z podjazdami na górkach. Piaskarek jeszcze nie widziałam, na całe szczęście mam zapasik piasku, to wokół domku problemów nie będzie. Oczywiście, jak zwykle, czas mi gdzieś uciekł, i teraz trzeba nadrabiać zaległości dziergotkowe, bo przecież Święta za pasem, a ja jeszcze w powijakach. Do tego jakoś mi wszystko powoli się dzieje.  Obowiązkowe dwie godziny w tygodniu na basen, do tego  na spacery trzeba wyjść, po zakupy pojechać, Progeniturę odwiedzić, bo Oni zabiegani tacy, pokazać się czasem na spotkaniach naszego stowarzyszenia. Akurat dzisiaj ustaliłyśmy, że zrobimy sobie za dwa tygodnie spotkanie Świąteczne. Załatwiona już jest świetlica w remizie, zamówiony catering - pokolędujemy sobie. To  nas czeka. A na czwartek tort imieninowy muszę zrobić, bo Córka - Wiewiórka i Synek-Muminek  świętują swe Urodziny. Nie do wiary, jak ten czas leci, Pierwsze Dziecko skończy 49 lat, a dwa dni później Drugie - 47! To ja już tyle lat mam na karku? I kiedy to zleciało?

niedziela, 12 listopada 2023

TROCHĘ TEGO i OWEGO!

Końcówka października to akurat był niezły odjazd. Z mej strony oczywiście. O mały włos bowiem musiałabym wszystko odwracać od początku, z oddalającą się perspektywą ortopedycznej ingerencji w me kolano lewe. Było tak: dostałam powiadomienie z sekretariatu ortopedii, że konsultacja z ordynatorem jest przesunięta z 2 listopada na 30 października. Ok! Pojechałam do szpitala, byłam trzecia w kolejce. Kiedy już dostałam się do ordynatora, usiadłam na fotel i czekałam, co będzie. A Pan się pyta, z czym ja przychodzę? Zgłupiałam. Dosłownie!!! W głowie mi się pustka zrobiła kompletna. Za trzecim podejściem Ordynator, gdy nadal nie umiałam się wysłowić, poprosił mnie do sekretariatu, aby zajęły się mną pielęgniarki. Kombinowały podpowiedzi takie, śmakie i owakie, a ja nadal nic. Obiecałam tylko że sprawdzę w domu, czy mam skierowanie, którego się ode mnie domagano. Znalazłam trzy dokumenty, wróciłam do szpitala, i znowu nic. Potrzebne jest skierowanie z kodem. Sytuacja okropna, pielęgniarki zadziwione, czas ucieka, znowu jadę do domu. Przewróciłam całą dokumentację - zero nul! Nerwy mam sama na siebie takie, że strach się bać! Ale patrzę? Na skraju kalendarza przyczepiona jest odwrotną stroną recepta, na której był zapisany termin tej konsultacji, o którą tak rano proszono! Rzutem prawie na taśmę, w ostatnim momencie, udało mi się dostarczyć ten dokument Ordynatorowi. No, i po kilkuminutowej dyskusji poinformowano mnie, że operacja odbędzie się 16-go stycznia przyszłego roku! Ufff

Żadnemu wrogowi nie życzę takiego zdarzenia. Najgorsza w tym wszystkim jest własna  bezsilność, bo te tak zwane "łagodne zaburzenia procesów poznawczych" potrafią z człowieka zrobić kukłę. Poza tym, najgorsze jest czekanie na te wszystkie procedury, a później na interpretację już wykonanych badań ( miałam już rezonans, dooplera żył szyjnych, oczekuję pod koniec grudnia na encefalogram ). 

Za to ten tydzień był prawie normalny. Rodzinka i większość Znajomych wie, co ze mną się od czasu do czasu dzieje, więc mogę prawie normalnie egzystować. To pojechałam z Koleżanką na grzyby. Były!


Na przywitanie, w lesie czekał na mnie ogromny prawdziwek z ciut mniejszym też. Było dużo podgrzybków, brzozaków, maślaków i miodówek. Zaczęły się pojawiać gąski. Mniam!


Wszystko posuszone i oczekuje Wigilii, która bez klopsików grzybowych, nie byłaby pełna.


Święta, to także piernik staropolski. Tydzień temu nastawiłam ciasto, czeka w chłodnej komórce.


A wczoraj, wszyscy którzy chcieli, mogli uczestniczyć w  DNIU NIEPODLEGŁOŚCI. Na placu przy marinie, tuż nad jeziorem, zjawiła się całkiem spora ilość mieszkańców naszej wsi. Część degustowała grochówkę, oraz drożdżówkę  i kawę. Część rozsiadła się wkoło ogniska i na ławach, aby pośpiewać. Każdy dostał ściągę, i się zaczęło śpiewanie patriotycznych pieśni. To było nie tylko wzruszające, ale także piękne, że tyle ludzi przyszło, aby podkreślić, jak ważna jest Niepodległość!


Dzisiaj nadal u nas słonecznie i ciepło, wybrałam się więc na spacer, z którego przyniosłam różne przydatne gałązki. Zrobiłam stroik - jutro zaniosę Ślubnemu!  To szósty rok bez niego. Ech !!!




poniedziałek, 30 października 2023

Zmobilizowałam się !

Oj, trochę to trwało! Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak. To się zabrałam za porządek w końcu! 

Po 8 dniach Bieszczadzkich wędrówek nastąpiła niewielka przerwa, bo to i rehabilitacje czekały, i trochę zawirowań było z przygotowaniem na następną rajzę. No, ale wszystko w miarę się udało, i pojechaliśmy do Zakopanego. A dlaczego tam? Cóż, po prostu zostaliśmy poinformowani, że nasz od niedawna znajomy Kuzyn, serdecznie nas zaprasza, no i będzie nam robił za naszego przewodnika . 

Byliśmy w trójkę: Moja Koleżanka serdeczna, mój najmłodszy Brat, i ja. Kwaterę mieliśmy blisko centrum Zakopanego, lokal przestronny, czyli salon z aneksem kuchennym, łazienka i sypialnia.

Zaczęliśmy od Gubałówki, bo akurat piękna pogoda była, a po co po Krupówkach biegać.







Następny dzień obudził nas deszczem, zatem nasz Kuzyn zaproponował Słowację. Ponoć tam już deszcz nie pada, to zanim dojedziemy, będzie co oglądać! Pojechaliśmy wpierw nad STRBSKE PLESO ( Szczyrbskie Jezioro ). Jezioro przywitało nas mgłami, które niedługo zaczęły opadać, a my pojechaliśmy do Kieżmarku




Najstarsza miejska świątynia stoi na miejscu romańskiego kościoła z XIII wieku. W 1998r. nadano kościołowi tytuł bazyliki mniejszej. We wnętrzu przetrwało kilka gotyckich ołtarzy ( w tym jeden prawdopodobnie wykonany przez Wita Stwosza ) wraz z ołtarzem głównym. Obok kościoła można obejrzeć renesansową dzwonnicę.






Budowla obronna wzniesiona przez ród Za'polya. Zamek ten wielokrotnie  zmieniał swych właścicieli, aż wreszcie trafił w ręce rodu Thokoly


Poniżej Imre Thokoly - węgierski magnat, polityk i przywódca  powstania antyhabsburskiego.


A tego miejsca chyba nie muszę przedstawiać?






Maleńki kościółek


Irena i Stanisław Marusarz


Kornel Makuszyński


Karol Stryjeński


Rodzina Gąsieniców


Jan Długosz - taternik i alpinista


Józef Krzeptowski


Karol Szymanowski


Wędrujemy na Rusinową Polanę. Niby niewielkie wzniesienia wśród lasu, a okazało się, że zrobiłam 11km. Na własnych nogach, przy pomocy kijków of course! Nie powiem, że się nie spociłam, bo akurat gorąc był niezły, ale się udało :-))))).
Przywitało nam z daleka stado owiec, bo akurat znajdujemy się w miejscu ich wypasu.






Nie mogło zabraknąć wjazdu na Kasprowy Wierch







Jeden z kilku dni z naszym przewodnikiem - zwiedzamy Sanktuaria




Sanktuarium Matki Bożej Objawiającej Cudowny Medalik
Zakopane - Olcza




Czerwienne Bachledówka - kościół Matki Bożej Częstochowskiej
Miejsce urlopów Prymasa Tysiąclecia, a także Ks. Kardynała Karola Wojtyły. Kościół zachwyca góralskim wystrojem wnętrza





Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, Zakopane - Krzeptówki
Powyżej Papieski ołtarz w parku fatimskim







Sanktuarium Maryjne w Ludźmierzu





Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej, Królowej Tatr

Przedostatni dzień naszego pobytu na Podhalu, to zwiedzanie Kopalni w Wieliczce











A potem krótki wypad do Krakowa












Następnego dnia było pożegnanie z naszymi przemiłymi Gospodarzami, a udając się w drogę powrotną do domu, nie mogliśmy nie pojechać jeszcze na Jasną Górę. Co oczywiście zrobiliśmy!









Pod wieczór dojechaliśmy do Grajdołka. Brat załatwił nam hotel, a następnego dnia meldowałyśmy się na naszych pieleszach. Uff! To był naprawdę dobrze spędzony czas. Pewnie, nie udało się wielu miejsc zobaczyć, ale przecież nie jest powiedziane, że kiedyś tam nie powrócimy?