W KOLORZE ECRU, A TAKŻE NA NIEBIESKO I CZERWONO!
Zawsze po różach, przychodzi czas na czarny bez, z którego kwiatów robię syrop, a późną jesienią przecier z owoców - z kardamonem. Nad jeziorem, zaraz za ostatnim domem mej wioski, rozpościerają się łąki, a nad samymi brzegami - rosną ogromne krzewy tego bzu! Kiedy już byłam pewna, że baldachy są w pełni rozkwitnięte i mają w sobie masę cudownego pyłku, wyruszyłam! To była godzina bardzo poranna, słońce powoli wstawało nad jeziorem. Ze ścieżki rowerowej, do końca łąki jest niezły kawałek. Ubrana w nieprzemakalne dżinsowe spodnie i gumiaki, pomaszerowałam wprost na pierwszy z brzegu krzew. Na tyle ile mogłam według wzrostu, pozbierałam drogocenne baldachy, a potem jeszcze dołożyłam z kilku pomniejszych krzewów. A potem dostrzegłam, że na samym końcu łąki, tuż przy skraju lasu jest jeszcze jeden ogromny krzew. Wróciłam na ścieżkę, pojechałam kawałek w kierunku małej polanki, na której zazwyczaj zatrzymuję się wędkarze, którzy w pobliżu mają swoje stanowiska . Przytwierdziłam rower do niewielkiego drzewka, kluczyk od zapinki rowerowej wrzuciłam do kieszeni kurtki, w której był też pęk domowych kluczy! I w łąkę poooszłam!!!! Wyzbierałam całkiem sporo, resztę zostawiłam dla innych zbieraczy. Czas wracać! Wkładam rękę do kieszeni, nie mogę złowić rowerowego kluczyka, sięgam głębiej, wyciągam pęk kluczy domowych , i..., kątem oka widzę jak ten mały kluczek spada w przepastne trawy, pokrzywy i inne łąkowe zioła!!! Próbuję umiejscowić to miejsce, gdzie wpadł, rozgarniam rękoma, parzą mnie pokrzywy, a ja szukam, i coraz bardziej wiem, że mogę tak sobie szukać bez końca!
Co było robić? Nie bacząc, że to jeszcze wczesna pora dnia dzwonię do Zięcia z prośbą, aby przyjechał, i zabrał jakieś narzędzie do przepiłowania zamknięcia rowerowego, bo inaczej będę musiała iść " z buta" po pomoc! Na całe szczęście, tak rzadko o coś go proszę, że nawet nie trwało długo, jak przyjechał z pobliskiego miasteczka i uwolnił drzewo od roweru, a mnie od gorszych kłopotów! Na koniec zasugerował, abym w przyszłości klucz od zamknięcia roweru trzymała razem z domowymi kluczami, bo wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że taka historia mi się nie przydarzy!