BORNHOLM - wyspa duńska położona między Polską a Szwecją. Najbardziej nasłoneczniony skrawek Północnej Europy!
Raj dla turystów preferujących aktywne formy spędzania czasu, wymarzona dla rowerzystów, dzięki wygodnym i bezpiecznym ścieżkom rowerowym, oplatającym gęstą siecią całą wyspę. Plusem są niewielkie odległości między miejscami wartymi zobaczenia. Wielkim atutem Bornholmu jest ogromna różnorodność krajobrazów. Są tu majestatyczne granitowe klify na północy i pokryte drobnym białym piaskiem plaże południa, pagórki na północy i równiny na południu.
Dla mieszkańców wyspy turyści są mile widzianymi gośćmi. Dokładają wszelkich starań, aby niezapomniane wspomnienia skłoniły do ponownego przyjazdu. O zaspokojenie wyszukanych gustów kulinarnych dba niezliczona ilość restauracji, barów i kawiarenek. Na każdym kroku spotyka się urokliwe miasteczka i malownicze osady rybackie. Dla zapaleńców jest kitesurfing, rowery, wspinaczki, trasy piesze, konie, golf i nurkowanie!
Miałyśmy farta z Koleżanką, że już na początku naszego pobytu w Kołobrzegu, udało się namierzyć biuro, które zajmuje się organizacją wycieczek na Borholm. Wprawdzie wycieczka była po samej wyspie czterogodzinna, a dopłynięcie tam i z powrotem też po cztery godziny, ale było warto!
Do płyniemy katamaranem M/S Jantar - do NEXO
Na miejscu przesiadamy się do autobusów, które będą nas obwozić po wyspie. Mamy 4 godziny!
Wyruszamy wzdłuż morza do Svaneke. Po drodze mijamy holenderski wiatrak
Svaneke jest położone tuż nad morzem, a najbardziej obleganymi miejscami są fabryka karmelków Svaneke Bolcher i jedyny na wyspie browar - Bryghuset! Oczywiście, nie omieszkałyśmy zakupić po butelce Svaneke Classic i Julebryg!
Na nabrzeżu podziwiamy stary hotel Siemens Geard, mieszczący się w sklepie spożywczym z przepięknym ogrodem różanym
Jedziemy dalej, a najbardziej nam podobają się w każdej miejscowości, niewielkie domki w kolorach pastelowych
Natomiast w Aarsdale najpiękniejsze są kryte strzechą domki szachulcowe, wkomponowane w kwietne ogródki!
Zbliżamy się do Gudhjem, miejsce nad przepiękną zatoką, z wieloma szkierowymi nabrzeżami
A to jedna z wielu wędzarń ryb wszelakich, poławianych na otaczających wyspę wodach!
Docieramy na północne skaliste wzniesienie, na którym króluje średniowieczny zamek do Hammerskus, którego pierwszym władcą był od XIIw. arcybiskup Lund. Miejsce to pełniło rolę twierdzy, ośrodka władzy i więzienia!
W drodze powrotnej, wśród pół, łąk, lasów, niewielkich osad, parków i ogrodów, docieramy na koniec do jednego z najmniejszych z czterech rotundowych kościołów. Nykar powstał w XII lub XIII wieku, a na jego terenie znajduje się także stojąca dzwonnica!
I ciekawostka
Coś, co nazywane jest ruletką północy! Raz w tygodniu zbierają się wokół tego kwadratu mieszkańcy, i oczywiście turyści. Miejsce ogradzane jest niewielkim płotkiem i wpuszczane są nań kury ( jedna do trzech). Gracze obstawiają kwadraciki, na które kury powinny oddać zawartość jelit. Od tego, jak są zestresowane, zależy czas i miejsce wypróżnienia! Słowem - dla wygranego: "gów...ne szczęście! :-)))
Powrót był niezapomniany! Morze pokazało co potrafi, i przedzieraliśmy się przez prawie dwumetrowe fale. Jak wyglądał każdy z trzech pokładów, wiadomo! Ile napracowali się stewardzi taszcząc karchery do usuwania tego, co wydawali pasażerowie, - wiadomo!
My dwie akurat nie miałyśmy z niczym problemu, i bez kłopotów żołądkowych zeszłyśmy na nabrzeże!
Emocji było zatem co niemiara, a prócz tego naprawdę pięknie spędzony dzień. Niedosyt? Owszem! Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma!