Przyzwyczajona jestem, że co roku odbywają się różne imprezy nie tylko w naszej wsi, ale także pobliskim mieście. Niektóre są cykliczne, i bardzo oczekiwane nie tylko przez mieszkańców, ale także przez licznych turystów! W czasach pandemii, nikt się nie zastanawiał nad tym, że zmieniano wygląd fosy, w której zawsze były różne imprezy! Najważniejsze to, iż nareszcie wszyscy melomani mogli nareszcie siadać na porządnych fotelach, przesunięto bowiem miejsca bardziej w stronę deptaka. Nie było zatem zapachów z sąsiedniej restauracyjki, a to bardzo czasami przeszkadzało!
Jak zawsze , NOC POETÓW zaczynała się od prezentacji laureatów konkursu jednego wiersza. A dopiero potem następowała część, w której występowali wspaniali artyści! Może mało znani, ale jakże wspaniali! W recytacjach, pieśniach, piosenkach, duetach, itp, itd.
Marta Kurzak - aktorka Teatru Polskiego, prezentowała poezję Tadeusza Różewicza!
Lider zespołu Absencja - Paweł Ruszkowski, złożył kilka składanek tekstów i melodii od jazzujących ballad, przez swing, latino, inspiracje rockowe i hiphopowe, aż po klasykę - wiedeńskie walce.
Weterani zaś połączyli poezję twórców romantycznych z nastrojową muzyką rockowych ballad. Olgierd Łukaszewicz recytował polskich poetów romantycznych: Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Stanisława Komorowskiego, Wojciecha Jastrzębskiego i innych twórców tej epoki. Recytacjom tym towarzyszyła nastrojowa muzyka w wykonaniu Witolda Łukaszewskiego - wirtuoza gitary, poety i pieśniarza.
Następny tydzień - w naszej nadjeziornej wiosce SZANTY! Impreza , która toczy się co roku od 25 lat! I wielka uroczystość, bo zespół PERŁY i ŁOTRY , który był inicjatorem festiwali, a po drodze wyśpiewał u nas i nie tylko tysiące szant, świętował 25 lecie swej działalności!
Na scenie wystąpili: Węże z poligonu, Własny port, Klang, Jan i Klan, Atlantyda, Tortuga, The Nierobbers, perły i Łotry, Orkiestra Samanta, Dominika Żukowska i Andrzej Korycki. Publika spragniona, bo dwa lata przerwy było, zatem nie dziwota, że były ciągłe bisy, śpiewanie a`capella z widownią i zabawa na sto dwa!
Następny tydzień - realizujemy z Koleżanką nasze marzenie! Jedziemy do stolicy na koncert najsłynniejszego tenora . Tak! Chodzi o Andrea Bocelli! Dojazd do stolicy to niezłe przeprawy, bo chociaż dwa miesiące przed tym były wykupione bilety, to okazało się, jest jedno tylko miejsce, a drugie nie wiadomo gdzie - kosmos, czy co? Przez 4 godziny wymieniałyśmy się tym miejscem, mimo tego, że nie było żadnego konduktora, o klimatyzacji w korytarzu to nie ma co wspominać, bo co to jest 41 stopni!!! Mimo wszystko, bez przeszkód wylądowałyśmy w naszym hotelu, niedaleko Wisły i Syrenki!
Krótki spacer po bulwarach, a potem ..... szał ciał, i cud - mniód - ultramaryna! Jedziemy na stadion! Ludzi tłumy, trzeba się pilnować, aby się nie zgubić. Na wejściu niespodziewajka, nie wolno wnosić aparatów. A ja specjalnie wzięłam mój z teleobiektywem! Nie ma to tamto, należy oddać do depozytu! Wrrr! No i wtedy się zgubiłam, bo na powrocie moich Dziewczyn nie widziałam i dostałam kociokwiku, który na szczęście nie trwał długo. Stwierdziłam bowiem, że skoro znam numer miejsca i sektor, to chyba sama jakoś tam dotrę. Na czuja szłam, na czuja rozkminiałam tablicę o sektorach, na czuja dreptałam na lewo, aby potem bez problemu dostać się w okolice mego sektora. A potem to już pikuś, bo poprosiłam obsługę o wskazanie miejsca. Znalazłam i czekałam na me Pańcie. Dość długo zresztą. Znalazły się na szczęście, i mogłyśmy spokojnie czekać na rozpoczęcie koncertu!
I się zaczęło!
To było coś nieprawdopodobnie pięknego! Ta Orkiestra! Ten Głos! Zapierało dech w piesiach, łzy leciały jak deszcz, klaskanie głośne, wielokrotne bisy, okrzyki zachwytu, flaga powiewająca na kopule stadionu, migające światełka aparatów komórkowych.... tego się nie da po prostu opowiedzieć! Wiadomo! Magia! Którą niestety sprofanowały trzy kolejki do stanowisk piwnych, umiejscowionych na płycie stadionu! Niesmaczne! Dziwne! Nawet nie chce mi się tego osądzać! WSTYD!
Pewnie nie będzie mi dane znowu przyjechać na ten stadion, nic to! Przeżyłam coś tak fantastycznego, że mogę tylko nosić te obrazy pod powieką, i wspominać wszystko, każdy detal, każda frazę, każde wzruszenie! Było warto!
A następnego dnia pod wieczór, czekałyśmy na Operetkowe Noce, które po kilku latach nareszcie się odbyły! Byłyśmy na drugim koncercie, bo pierwszego nie dało się oglądać do końca, z powodu ulewnego deszczu! Trzy sopranistki z zespołu SOPRANISSIMO z Filharmonii Bydgoskiej, dały takiego "czadu", że bisom nie było końca. Do tego piękne układy taneczne kilku utalentowanych tancerzy, co trzeba więcej! Nic, tylko czekać, aby za rok znowu powtórzyło się taki piękne śpiewanie!
Fuscilko, za Tobą wspaniały, bogaty w kulturalne doznania czas. W pięknych imprezach wzięłaś udział, jest się czym zachwycać., A wspomnienia pozostaną na lata :))
OdpowiedzUsuńŚciskam najserdeczniej, Agness:)
Oj! Tyle emocji, pięknych wieczorów czasem do połowy nocy! Wszystko pozostanie długo, długo w pamięci!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Pięknie spędzony czas.
OdpowiedzUsuńTo racja! Po dwuletniej posusze, jak znalazł!
UsuńUśmiech posyłam! :-)))
Ogromnie się ciesze tak wielką radością, jaką doznałaś. Znam smak bycia na koncercie, kogoś, kogo się podziwia, nie da się tego opisać, zgadzam się. :) Nigdy tego nie zapomnisz, będzie to wspomnienie Twoją siłą i to nie raz. :)Poszłabym na szanty, byłam raz i był to jeden z moich najlepszych wieczorów w życiu. :D Dziękuję za bardzo radosny post, budzi wiarę. Przytulam mocno, niech marzenia się spełniają. ;******
OdpowiedzUsuńAtrakcji a atrakcji!! I tak trzymaj, Fuscilko, dopóki się da. Tyle Twojego, ile przeżyjesz i w pamięci przytulisz na późniejsze spokojniejsze dni! Fajnie, że tak masz! buziale! :))
OdpowiedzUsuńTrzeba na zapas było sobie zafundować taką rozrywkę, bo nie wiadomo, co nas dalej czeka!
UsuńA co moje, to moje, nikomu nie oddam, co najwyżej podzielę się trochę!
Fuscilko to się nabawilas i nacieszyłaś.Same piękne przeżycia.Warszawski koncert na narodowym ,coś bajecznego. Wasze lokalne spotkania bezcenne, już widzę jak tańcujesz mimo bolącej nogi.Buziolki.
OdpowiedzUsuńNie moja Miła, nie tańcowałam! Co najwyżej nóżkami do rytmu tuptałam! A nóżka nie boli, tylko czasem daje opór w chodzeniu - całe szczęście, że już rzadko!
UsuńMacham serdecznie!
Ten zakaz fotografowania to chyba w Warszawce norma. Kiedy byliśmy na koncercie Sary Bringhtman to też był zakaz. Na te noce operetkowe to się jeszcze wybierzemy razem z Tobą , nie wiem kiedy ale się wybierzemy. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNasze imprezy zawsze były cykliczne, a tym razem trwało to trzy lata, bo przebudowywano amfiteatr. A zawsze wszystko się dzieje w sierpniowe wieczory - operetki zawsze są w sobotę i niedziele!
UsuńDuet Żukowska i Korycki oraz Limboski- zazdroszczę, byłam i widziałam u nas 2 lata temu. W tym roku atrakcji było niestety znacznie mniej
OdpowiedzUsuńŻukowska i Korycki to było dla wszystkich niewiarygodne odkrycie. Nie daliśmy im szybko zejść ze sceny po trzech pięknych balladach! Atutami tego uroczego duetu są niepospolite, znakomicie dobrane głosy, wspaniałe teksty, oraz bogactwo rytmów i nastrojów przekazywane przy akompaniamencie gitar.
UsuńWidzę, jak fruwasz nad ziemia, po tych cudownych wrażeniach! brawo, brawo, brawo!
OdpowiedzUsuńTo także moje klimaty, od początku do końca, więc ciut zazdraszczam...
Oj było, było cudnie, i w wielkiej ilości. Ale co się dziwić, skoro na te wspaniałości u nas, czekaliśmy prawie trzy lata.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem powinowactwo dusz! :-)))))
Serdeczności ślę!
Wow ileż się działo u Ciebie, kulturalnie, wyjazdowo i z emocjami! Andrea Bocelli'ego miałam i ja możliwość podziwiać na żywo, taki kunszt, taki talent. Wspaniale, że byłaś i mogłaś przeżywać całą sobą :)) Wspomnień co niemiara a co do aparatów, to na koncerty mam swój kieszonkowy - mieści się w małej torebce, daje ukryć pod chusteczkami, a zawsze jakość trochę lepsza niż z telefonu. Choć wiadomo, że do profesjonalnych się nie umywa ;)) Uściski!
OdpowiedzUsuńByło tego całe mnóstwo, bo pandemiczny czas nakeżało nadrobić, przynajmniej u nas. Dlatego taki urodzaj! A Andreę udało się przypadkiem - akurat wrzucono do sieci a ja tam byłam. Natychmiast zamówiłam!
UsuńNiezwykle bogaty w przeżycia i wzruszenia czas! Na taki maga koncert bym się nie wybrała. Boję się tłumów (mam złe wspomnienia). Ale posłuchać artysty na żywo bym chciała. Koncert z paniami sopranistkami na pewno by mi się spodobał, dawno nie byłam już na żadnym koncercie, muszę to nadrobić. Zazdroszczę Ci spełniania marzeń (Bocelli). Co przeżyłaś, to Twoje i zostanie z tobą na długie zimowe wieczory! Ściskam!
OdpowiedzUsuńTrzeba było nadrobić wszystkie zaległości po pandemi!
UsuńMoże za rok nadal będziemy mieć sierpniowe koncerty w pobliskim mieście.
Pozdrawiam ciepło!
Fuscilko!!! Ależ Ty się kulturalnie rozrywalas. Zupełnie jak jakas Światowa Dziewczyna. 😀
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam! Do świata to jeszcze daleko, ale zawsze gdy coś się u nas dzieje, staram się uczestniczyć!
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!
Popieram jak najbardziej i cieszę się, że miałaś okazję uczestniczyć w takich wydarzeniach. Człowiek czuje się jakiś lepszy i ważniejszy, jak ociera się o Kulturę:)
OdpowiedzUsuńI oczywiście jak zwykle mój komentarz u Ciebie poszedł do spamu:)
OdpowiedzUsuńTatiana
Przy szarym trójkąciku należy wpisać albo swój nick w Googlach albo jako anonim. Ja czasem zapominam, niestety. Spróbuj!
OdpowiedzUsuńMacham!
Google nie działa, został mi tylko anonim;) a moje wiadomości są u Ciebie w ustawieniach bloga w spamie, jeśli klikniesz, że to.nie spam to wrócą do komentarzy.
OdpowiedzUsuńTatiana
Uruchomiłam google, może to zadziała! Spróbuj!
UsuńSerdeczności ślę!
W takiej Nocy Poetów to sama z przyjemnością bym wzięła udział. A szant nie śpiewałam od czasów gimnazjalnych, kiedy robiłam kurs sternika jachtowego. Trochę mnie zaskoczył ten zakaz robienia zdjęć na Narodowym, no ale może organizator sam sobie to zastrzegł. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZatem powinnaś przyjechać w następnym sierpniu. Nie będziesz żałowała! Miejscówka się znajdzie!
UsuńA zakaz faktycznie był organizatora! Pozdrawiam pięknie!