Jednak forsycja czyniła honory prawem zasiedzenia, bo już jest od poczatku tego ogródkowego układu, który został stworzony w MBD przez Ślubnego, zanim nie przeniósł się do tego, co nazywają lepszym ze światów! A cała reszta została przeze mnie nasadzona prawem kaduka, gdy zostałam sama, a trochę to trwało zanim dojrzałam do takich decyzji. I nie tylko takich, bo już wiecie, że wsadziłam również cebulki tulipanów. Z nad jeziora przyniosłam kępy przebiśniegów ( będą cieszyć oko za rok - mam nadzieję!), których wykopanie, to wyczyn iście olimpijski, tak głęboko sobie potrafią wrastać. Nie potraktowałam również odpowiednimi środkami stokrotek, które wszyscy wokół traktują jak chwast, bo uważam, że to śliczne kwiatki są, i niczym nie przeszkadzają w cieszeniu naszych oczu. Do chwastów zakupiłam droga netową specjalny wyrywacz marki na literę "F", który to wynalazek jest de best, bo nie trzeba sie schylać, a i wyciągnięte na ten przykład mniszki z długaśnymi korzeniami lądują w kubełku za pomocą jednego tylko ruchu specjalną nakładką! U Córki-Wiewiórki "wyczaiłam" fiołki, i już niedługo będę część kępki przeflancowywać na własne hektary! Ach, zapomniałabym, zakwitły wcześnie bardzo 3 sztuki krokusów, z zakupionych dziesięciu! Ale pewnie zmarzły lub zanikły, bo bardzo późno je zeszłego roku wsadzalam.
Nad morzem byłam. Na Krakowiakach i Góralach, w gdyńskim Teatrze Muzycznym.
Dla samej muzyki, śpiewów i mieniących się wszystkimi barwami tęczy kostiumów, warto było pojechać! Znalazło się tam, w sumie nie wiadomo dlaczego, parę współczesnych wtrętów typowo politycznych. Druga część to w ogóle jakaś dziwna mieszanina, bo to niby spektakl trwał, a jednocześnie naprawiano ( też na niby ) instalację elektryczną. W foyer zaśpiewała w czasie przerwy jedna z głównych artystek,bo niby aria się nie zmieściła w głównym toku. No, takie dziwne breweryje reżysera spektaklu. Mogło się podobać, albo i nie, ale to kwestia dla każdego innego widza zupełnie inna!
Hiacynty w parku niedaleko teatru - przepiękne!
A spacer bulwarem nadmorskim, to sama przyjemność, niezależnie od wiejącego wiatru!
Najważniejsze, że rower już chodzi jak zegareczek. Już się doczekać nie mogłam. I pooojechałam....
Sprawdzić, co się ciekawego dzieje w najblizszej mi okolicy i nad jeziorem.
Nad samym brzegiem montuje jakaś firma rynnę z przyległościami do zjeżdżania wprost w objęcia jeziora.
Młodzi adepci żeglarstwa namiętnie szlifują formę.
Trwa dewastacja ( szykuje się następny pomost) przed jednym z największych hoteli, wybudowanych w ubiegłym roku. Na przestrzeni conajmniej 200 metrów wycięto nie tylko sitowie, w którym zawsze przebywało różne ptactwo, ale także wykarczowano kilkanaście przepięknych krzewów czarnego bzu, z kwiatostanami wielkości ogromnej łapy. Tego najbardziej mi żal, bo teraz muszę znaleźć nowe miejsca, które będę mogła po części eksplorować, aby zrobić sok ( z białych kwiatostanów, pełnych drogocennego pyłku) lub dżem z dojrzałych owoców.
Dojechałam tylko do Starego Młyna, bo widać było nad lasem ogromną granatowa chmurę wróżącą burzę! Zawróciłam na parkingu, przy którym stoją trzy ogromne olchy, będące pomnikami przyrody
Poniżej przykłady porostów bytujących na tych drzewach
Ledwo dojechałam do siebie, lunęło. Niestety, deszcz trwał bardzo krótko, i znowu sucho!
Pięknie, kolorowo i pachnąco.
OdpowiedzUsuńSęk w tym, że te cebulowe mało pachnące!
UsuńZa to kwiaty tulipanów i żonkili ogromne.
ja jak widzę hiacynty, nawet tylko na czarno-białej fotografii natychmiast czuję ich zapach :-)
UsuńTo śmieszne może, ale zupełnie nie wąchałam tych hiacyntów! ;-)))
UsuńSpacer w takich okolicznościach przyrody to przyjemność. A deszcz? A to taki wiosenny prysznic od matki natury ;)
OdpowiedzUsuńTo nawet nie deszcz tylko deszczyk był. A zapowiadało się na porządną ulewę!
UsuńTo taki typowo wiosenny jak u mnie:)
UsuńŁadnie u Ciebie i cieszę się , że zobaczyłam znów to wszystko . U mnie też susza , tylko udaje ,że pada
OdpowiedzUsuńJak tak dalej będzie sucho, to nieciekawie się zapowiada!
UsuńPięknie Ci zakwitło :) I bardzo ciekawi mnie to ustrojstwo do chwastów, mogłoby być na prezent dla naszej rodzinnej ogrodniczki.. popatrzę w internety co i jak.
OdpowiedzUsuńWrzuć w wyszukiwarkę "wyrywacz do chwastów." Ta firma na F jest fińska i ma narzędzia czarno pomarańczowe.
UsuńDziękuję za podpowiedzi :)
UsuńKwiatowo :)
OdpowiedzUsuńKtóż to, a któż to??? ;-)
UsuńJa :)))
UsuńMatylda
O!Jak się cieszę!:-)))
UsuńPiękności kwiatuszki. A co do spektaklu- dotąd nie zdarzyło mi się trafić na udziwnienia reżyserskie, ale ja ze starej szkoły, więc raczej by mi się to nie podobało. Awangardę można przecież tworzyć całkiem oddzielnie! ;(
OdpowiedzUsuńDla mnie to było dziwaczne, ale młodszej publice to się bardzo spodobało! No cóż, o gustach się nie dyskutuje!
UsuńPięknie odwdzięczają Ci się ogrodowe rośliny za troskę. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda krzewów i ptasich domków. Decyzje o wycinaniu niektórzy podejmują z taką łatwością.
A wszystko dlatego, aby gość hotelowy siedząc w basenie, z poziomu podłogi oglądał jezioro. Niedaleko jest pomost rzadko używany, ale przecież hotel musi mieć własny! Wrrr!
UsuńNa niszczenie, wycinkę drzew cholera mnie bierze, ludzie są tak krótkowzroczni, tak chwilami głupi, że...wrrr!
OdpowiedzUsuńTwoje roślinki urodziwe, kolorowe i radują oczy :)
No właśnie! I może się okazać, że stare powiedzenie, w którym " nie będzie nas, będzie las " straci zupełnie na znaczeniu! :-(
UsuńBo ani lasu ani nas :(
UsuńWszystko możliwe! Niestety!:-(((
UsuńJakie piękne hiacynty miałaś, u mnie były mierne.Cudowne kwiatki w ogrodzie.Okolice cudowne, zdjęcia bardzo profesjonalne jak zawodowy fotograf.
OdpowiedzUsuńUlka! Trochę na wyrost te pochwały, ale dziękuję serdecznie! To tylko smartfon!
UsuńA wiesz, co ja zrobiłam z forsycją? jedna koleżanka z bloga powiedziała, ze jak chcę mieć sadzonki, to żeby na jesieni parę gałęzi nagiąć i zasypać ziemią i same się zrobią. No to wlazłam na tył krzaka popatrzeć, jak ja to na jesieni zrobię, a tam...! Mnóstwo sadzonek na przygiętych samoczynnie gałęziach! No to ukopałam i posadziłam sobie jeszcze 16 (słownie: szesnaście:)) nowych malutkich forsycji, za trzy-cztery lata będę miała kawałek żółtego żywopłotu:)
OdpowiedzUsuńLikwidacja naturalnego brzegu jeziora na potrzeby komercyjne to standard, niestety, choć karygodny. Potem goście przyjadą i powiedzą, fajnie, że hotel jest, że pomost, że zjeżdżalnia, bo bez tego, to nudno by im było, ale gdzie szuwary - spytają niezadowoleni? I nawet nie przyjdzie im do głowy, że jedno drugie wyklucza. Ja tam wolałabym szuwary...
No właśnie. Wszystko musi być pod nosem. Plaża niecałe 500m od hotelu, a robią na przeciw budynku, jakby "państwo" nie mogło się przejść. To samo z tym pomostem, jakby ten 100m dalej gryzł albo był zadżumiony! Wrrr!
OdpowiedzUsuńFuscilo, napisałam to organizatorki, czekam na odpowiedź kiedy będzie kolejny wyjazd, jeśli to kwestia 1,5 do 2 m-cy to zrobię kocyk czy kocyki z resztek,dam zanać ok.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper! Dołożyłabym i ja swoją cegiełkę do tego celu, o którym piszesz u siebie! :-)))
UsuńPiękna alejka wzdłuż której rosną drzewa, a pod nimi piękne hiacynty. Forsycja zawsze wiosną mnie urzeka. Mam jeden żółty krzaczek przed oknem sypialni. W ciekawym miejscu mieszkasz Fuscilo, ciągle jesteś na wczasach ;) woda, alejki, zieleń... nic tylko rowerkowe wycieczki uskuteczniać. Zapoznałam się z działaniem urządzenia do wyrywania chwastów. Dobry sprzęt.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo nie aleja, tylko kawałek mojej przestrzeni. I nie drzewa, ale krzewy : klon ozdobny0, migdałek, kalina, forsycja i pigwowiec. Wsadziłam w ubiegłym roku 5 cebul hiacyntów - wyszły 4. A moje miejsce na ziemi jest prawie doskonałe!
UsuńSprzęt zdaje egzamin i najważniejsze, nie trzeba się schylać!
Pozdrawiam! :-)))
Ale ze mnie gapa! Ty piszesz o alejce w Gdyni, a ja widzę tylko swój kawałek podłogi!
UsuńA też się tymi hiacentami zachwyciłam!
Piękny wpis i piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o deszcz to w Warszawie pada od kilku dni i jest ciemno i nie ma słoneczka.
Pozdrawiam serdecznie.
Wczoraj było słonecznie, ale zimno i wietrznie. A dziś pada. I dobrze. Zdążyłam jednak wczoraj z korzeniem trawnika!
UsuńPozdrawiam!.
Wysłałam wiadomośc, ciekawe czy doszła, jakoś dziwnie się pisze.
OdpowiedzUsuńNa jaki adres? Bo na gmail nic nie ma!
UsuńOk. Znalazłam na mojej poczcie o2. Dlaczego tam, nie wiem, ale ważne, że doszło!
UsuńJak ja tęsknię za morzem! Już bym pojechała, nie jest mi potrzebne lato z upałami.
OdpowiedzUsuńTylko na koncówce trasy nie zapomnij odrobine zboczyć! ;-))))))
OdpowiedzUsuńA mnie na moim trzykołowym rowerze kiepsko się jedzie. Wszystko przez to, że boję się o to, że każdy pojazd jadący za mną poluje na mnie i zaraz mnie łupnie. Strach jest taki, że gdy tylko za sobą usłyszę nadjeżdżający samochód, to szybko schodzę z roweru, często po stronie tego jadącego samochodu i wtedy strach mija.
OdpowiedzUsuńA nie ma u Was ścieżki rowerowej? Bo z tego, co napisałaś wynika, że jeździsz szosą! Też bym się bała!
UsuńPieknie kwtnie:) Ja w koncu sie za taras wzielam, pozno w tym roku, ale tez pogoda taka bylejaka...
OdpowiedzUsuńTessa
Mój taras jeszcze nie zagospodarowany, zresztą, chyba będę musiała zmienić koncepcję, bo zamieniłam płyty na drewno. Bardzo prawdopodobne byłoby to, że przewracające sie przy silnych wiatrach donice (efekt wycinania drzew i krzewów w pobliskich chaszczach ), powodowalyby zabrudzenie drewna!
OdpowiedzUsuńPóki co, kwiatki dziś kupione, będę myśleć!
U nas przygrzało, było pięknie w weekend, dopiero teraz pod wieczór popadało.
OdpowiedzUsuńMiałaś miłe wrażenia z teatru. dawno nie byłam n a niczym muzycznym, już zatęskniłam. A ogród zamienia Ci się w kwiatowy :) Jeszcze tylko kilka letnich bylin i kwiaty do jesieni:) Ja tez stokrotek nie ruszam i jeszcze pozwalam rosnąć i kwitnąć ostróżeczce polnej, zawsze to ładny kwiatek.
A u mnie słowik zaczął śpiewać po sąsiedzku (pusta parcela zarośnięta samosiewkami krzewów różnych). Śpiewa słowik, z przerwami od nocy. I nawet deszcz go nie uciszył :)
Nie wiem, jak to będzie z kwiatami, bo teren jest bagienny i wilgotny prawie zawsze. Nie raz, nie dwa eksperymentowałam z róznymi kwiatami, ale marnie to szło! Tu tylko iglaki rosną dobrze, bo różaneczniki mi padły, a ostatnio coś podżera bukszpany! Zobaczymy, czy oprysk pomoże!
UsuńWidze, ze rozpoczecie sezonu nad jeziorem w calej gali! Przezyjesz, chociaz niektóre sprawy inwestorów ciezko zrozumiec, to fakt. Ciezkie tylki ludziska czasami maja...
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście, MBD jest prawie na przeciwległym brzegu od centralnej części jeziora!!!
UsuńPiękne Ci zakwitły te kwiatuszki. Piękne otoczenie. Uwielbiam takie widoczki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie