Ufff!
Jakoś leci, tyle tylko, że bardzo, bardzo wolniutko! Ale tak trzeba, tak należy, bo inaczej będzie buuum!
A zaczęło się miesiąc temu. W szpitalu na granicy dwóch województw: pomorskiego i kujawsko-pomorskiego. Ja pośrodku, zgodnie z wolą mego ortopedy, który do tej drugiej części przynależy! Styczniowej niedzieli zabrał mnie Synek do tego szpitala, potowarzyszył w triażowych przepychankach, a ja potem dotarłam na oddział ortopedii, do babskiej sali. Bardzo wąski pokój, w nim 4 łóżka i 4 szafki, z których każde przynależne było do tych kilku pacjentek. Zaraz przybiegły pielęgniarki pobierać co się da, wenflony sadowić, wywiady przeprowadzać, itp, itd. Cienki obiadek dali, potem kazali odpoczywać, i ani się spostrzegłam, jak zawieźli mnie na salę przedoperacyjną. Oczywiście znowu to samo, czyli dokładać to, co brakuje, np. cewnik, potem tabletki na spanie, na ból, i nie wiadomo co jeszcze. A rano "głupi jaś"! Na sali operacyjnej zimno jak w przeręblu, przed oczyma jakaś przegroda, a potem.... to już nie pamiętam, a jak coś mi pod kopułką świtało, to jakiś nieokreślony ból i kołędzenie w głowie. Obudziłam się w sali pooperacyjnej i to było coś dziwnego, czyli dzień bez dnia, noc bez nocy i ból, i rwanie w nogach, i czort wie co jeszcze. Ale rano w miarę normalnie - noga była, nie była, nie wiem, coś ciężkiego raczej! Przetransportowali mnie na moją salę. Dali tabletki na po i na spanie, potem jakieś obiadowe coś, czyli niewiadomoco, zaczynało mnie boleć i strasznie chciało mi się siusiu! Przyszła pani od fizjo i zaczęła mnie pionizować. Gdyby nie "myk", który mi sprzedała, nie wiedziałabym, jak tą operowaną kończynę w ogóle poruszyć! Ale się udało, i o dziwo, następnego dnia już sama tuptałam po korytarzu oparta o balkonik. Na następny dzień były już kule i chodzenie po schodach, co nadzwyczaj dobrze mi szło. Rana też dobrze się goiła, wszyscy zadowoleni, łącznie ze mną, i oczywiście panem doktorem-Operatorem!
Przyszedł czwartek, i dostałam wypis. A w nim nakaz wyciągnięcia szwów za 10 dni, wykonywanie zadanych ćwiczeń 2 razy na dzień, i kontrola w połowie marca. Sprawa rehabilitacji jakby nie istniała, czyli sama sobie załatwiłam terapeutę na miejscu, a poszpitalne reha, to cierpliwe czekanie na wolny termin, ot tak coś koło trzech miesięcy! To czekam, a w międzyczasie - wesoło. Po zdjęciu szwów ( staplery, czyli metalowe, które może zdjąć wyszkolona pielęgniarka w obecności lekarza), po dwóch dniach z opatrunkiem, okazało się, że jeden z nich sobie tkwi w bliźnie. To był hardkor do sześcianu! Na miejscu nikt nie chciał się podjąć ( zrobili w S. tam należy jechać), prywatni chirurdzy nie do załatwienia na cito. Jedno szczęście, że Zięciu ma na SOR kuzyna, to późnym popołudniem pojechaliśmy i w trzy sekundy ten metal był wyciągnięty. Prawie w ostatnim momencie, bo od rana zdążył się wymościć tak, że ledwo go było widać! Jednym słowem nerwówka jak się patrzy!
Na całe szczęście przyjechał mój najmłodszy Braciszek, który roztoczył nade mną opiekę, tak jak dwa lata temu przy artroskopii lewej nogi! Dziecka odetchnęły, bo każde z nich pracuje w firmach eksportowych i urlop to marzenie ściętej głowy, albo tylko 2-3 dni, a potem znowu harówka. Zatem superaśna sprawa. Mogę sobie trochę pomarudzić, podąsać, powymagać! Będzie ze mną jeszcze do połowy marca, zanim nie pojadę na wizytę kontrolną, czyli razem półtora miesiąca. Farciara jestem!!!
Mój Fizjoterapeuta zna mnie już jak zły szeląg z czasów poatroskopijnych, ja zresztą jego też. Fantastycznie nam się współpracuje! Przychodzi co trzeci dzień, muszę mu pokazać jak ćwiczę to, co miałam zadane, potem przerabiamy nowe , a na koniec bierze się za moją nogę: ugniata, miętosi, w różne strony przywodzi i odwodzi, czasem mam ochotę wyć, ale zaciskam zębiska, bo wiem, że to dla mojego dobra!
dzień wczorajszy!
Nie jestem jeszcze nawet na półmetku, ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, i będę mogła sobie "skikać" jak należy! Oby! Bo gdyby wszystko skończyło się dobrze, to bez dwóch zdań - z lewą nogą też zrobię porządek!
I jeszcze jedno! Nie mam w tej chwili pełnych możliwości siedzenia ( brak mi zakresu co do zgięcia w kolanie ) i pisania postów, dlatego nie będzie mnie za często! Ale się postaram! Słowo! :-)))
Serdecznie pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ! Trzymajcie się !!! :-)))
Fusilko kochana moja! Farciara to jesteś, bo Braciszek udany i nóżka naprawiona. Szew wygląda strasznie, taki ogromny się wydaje, ale najważniejsze, że z głowy masz najgorsze. Trzymam kciuki za szybkie dojście do zdrowia i pełnej sprawności. Buziaki 🌺
OdpowiedzUsuńSzew wygląda coraz lepiej, nie na darmo go srebrem nacieram! 😉
UsuńA co do Brata, to racja, w końcu go sobie sama wychowałam ( jest duuużo ode mnie młodszy)!
Kciuki zawsze mile widziane.🙂
No to trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPonoć rehabilitacja po takiej operacji trwa do pół roku, więc kciuki proszę trzymać jak tylko długo się da!
Usuń😉
Masz jak w banku😁
UsuńDziękuję pięknie! 🤗
UsuńNa sam widok mnie mrozi, a Ty dzielnie nie tylko widoki zniosłaś, ale i cały proces przed i pooperacyjny! Niech Ci ta rehabilitacja dobrze idzie i noga do formy wraca. Cieszę się, że Bratnia dusza przy Tobie. My wsparcie dokładamy i uściski serdeczne 🤗
OdpowiedzUsuńDobrze przygotowana byłam przez jedną z Duszyczek Blogowych! A rehabilitacja pod okiem kogoś bliskiego to najlepsza rzecz po słońcem.
UsuńDziękuję za wsparcie, zawsze mile widziane!
Pozdrawianki piękne do Was ślę!
Brawo Ty, dzielna kobietko.Szwy były jak artystyczne cerowanie.Piekna sprawa, nie jesteś sama i teraz braciszek wspomaga .Ćwicz a do lata będziesz jak nowa.Buz8aczki.
OdpowiedzUsuńTrochę miałam "pietra", ale jakoś wszystko się uładziło. Teraz tylko ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć!
UsuńOdbuziakuję!
Wracaj, Fuscilko, do formy. Trzymam kciuki za tempo (niech będzie super ekspresowe!). Moc serdeczności i buziaczków! 😘
OdpowiedzUsuńNie wiem czy będzie super, ale będzie co dzień. A jak się zepnę, to dublet!😃
UsuńPozdrawiam pięknie!😘
Fuscilko, jak widać operacja udana, rehabilitant wypróbowany też, braciszek również okazał się chętny do pomocy. Cóż więcej chcieć. Będzie dobrze ! czego Ci serdecznie życzę. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że będzie dobrze, bo takie są plany. A przy pomocy brata i rehabilitanta, to na mur-beton wszystko zadziała!
UsuńMacham!
Szew ładnie zagojony, pomoc braciszkowa- akuratna a skoro nawet notkę udało Ci się napisać, to znaczy, że jest dobrze. Nacierpiałaś się, biedulko, ale dzielna jesteś bardzo, więc to wszystko razem pięknie zaprocentuje i będziesz skikać jak sarenka. Ucałowanka ogromniaste!🥰
OdpowiedzUsuńCzyli same plusy, i oby tak dalej! No i cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość w ćwiczeniach!
UsuńBuziolam!
🥰
Te szwy na kolanie wyglądają bardzo artystycznie. Jeżeli Cię to pocieszy, to z tym trzymiesięcznym czekaniem na rehabilitacje, to jeszcze nie tak źle - przed pandemią czasami człowiek czekał i pół roku na swoją kolej. A sale operacyjne mają chyba to do siebie, że po prostu są zimne. Wracaj szybko do formy! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak do końca nie wiem, czy do szpitala uzdrowiskowego szybko się dostanę. Dopiero na wizycie kontrolnej w połowie marca się dowiem!
UsuńFormę buduję. Powolutku!
Pozdrawiam pięknie!
Fusilko kochana, wszystkiego najlepszego! Idzie do przodu, patrz, jaka metamorfoza Twojego kolanka na dwóch sasiednich zdjeciach. Ciesze sie, ze sie cieszysz, bo optymizmem mozna wiele osiagnac, takze fizjoterapeutycznie. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNo niby tak to fajnie wygląda, ale codziennie żmudne ćwiczenia, to jest to co teraz najważniejsze!
UsuńMasę dobrych myśli do Was leci!
Biedne kolanko, tyle się nacierpiało...
OdpowiedzUsuńNo ale teraz już będzie dobrze i będziesz skakała jak ta kózka :-))
Trochę to potrwa, ale będzie tak,jak piszesz!
UsuńMacham!
Jak dobrze,że to już za Tobą, teraz tylko będzie coraz lepiej ,zdrówka dużo, niech się kolanko goi szybko i nóżka dochodzi do sprawności.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Dobre fluidy zawsze są konieczne, aby wszystko się powiodło!
UsuńUśmiecham się do Ciebie!
Dajesz radę i to najważniejsze. Dzielna z Ciebie Kobieta . Zdrowiej Kochana, bo wiesz , w czerwcu zawitamy w Twoje landy; liczymy na coroczne pogaduchy. Buziaki i pozdrowienia dla Braciszka.
OdpowiedzUsuńDo czerwca powinnam być już jak nówka nieśmigana! Hi,hi,hi!
UsuńSerdeczności podrzucam!
Zdrowiej kochana i wracaj do formy jak najszybciej. Pozdrawiam i duzo dobrego przesylam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, bardzo! I cały worek Ciepłego z Puchatym podsyłam dla Twej Rodzinki!😀
UsuńTrzeba przyznać że zszyte artystycznie :) Nacierpisz się, ale co zrobić jak nie ma innego wyjścia. Słyszałam że łatwiej ( szybciej ) się wystarać o rehabilitację i nawet jakiś sprzęt jak się ma ustaloną grupę niepełnosprawności.Dużo zdrowia i cierpliwości życzę!
OdpowiedzUsuńW sumie to raczej nie cierpię. Już po tygodniu mój Fizjo nakazał odrzucenie silnych tabletek przeciwbólowych i w zamian robić okłady z zimnego żelu. Poskutkowało bardzo dobrze,m i teraz tylko 3 razy dziennie chłodzę kolano. Ćwiczenia nie bolą! A grupy nie mam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pięknie!
Kochana! To Ty bohaterką jesteś wielką! Że tak wszystko ładnie zniosłaś, nie marudzisz, i szybciutko do formy dochodzisz. Dużo jeszcze ćwiczeń przed Tobą, ale to już pikuś! Dasz radę i na wiosnę będziesz na spacerki śmigała jak 18-stka :) Życzę Ci tego z całego serducha!
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam! Przecież najważniejsze jest nastawienie,a cała reszta to pikuś!😉 Prawdę mówiąc,to nie mam zielonego pojęcia, czy przypadkiem dopiero z początkiem lata będę całkowicie sprawna! Się okaże!
OdpowiedzUsuńBuźka!!!
Wszystko dobre, co się dobrze kończy.
OdpowiedzUsuńSkończyło się i teraz będzie już tylko dobrze i lepiej, i będziesz jak ta sarenka w gaju. :)
Pozdrawiam ciepło.
Oj, do końca jeszcze daleko! Ale damy radę! 😀
UsuńSerdeczności ślę! 😘
Fusilko! A ja Ci składam najnajnajlepsze życzenia! Chyba dobrze trafiłam? Buziaki 🌹🌹🌹
OdpowiedzUsuńWow!
UsuńPrzepięknie dziękuję!
Buziol ode mnie!😘
🍀🍀🍀
UsuńRównowaga w przirodzie musi być! Skoro zadziało sie telo złego - to teroz, dlo tej równowagi, musi wydarzyć sie wiele dobrego.
OdpowiedzUsuńFusillecko, z okazji urodzin - dwieście roków zywobycia! W zdrowiu i w otoceniu samyk dobryk ludzi!
A na te obecne casy... tako mini-historyjka obrazkowo. Zycmy se, coby jej autor był dobrym prorokiem :)
https://scontent.fwaw8-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/274638074_10222085414384070_5405727307407825452_n.jpg?stp=dst-jpg_p526x296&_nc_cat=102&ccb=1-5&_nc_sid=e3f864&_nc_ohc=ouSFCn9K4BwAX-p5qe0&_nc_ht=scontent.fwaw8-1.fna&oh=00_AT-90BQqrFFl9UXu_fV9nj3Yap5EAFpeNKIQUTw4zGiYnA&oe=62261F35
owcarek podhalański
Dwieście to pewnie ciut za długo by było, ale taka setka na ten przykład, to jak najbardziej! :-)))
UsuńA historyjka kapitalna! Życzyłabym sobie i Wszystkim, aby się spełniła jak najszybciej! :-))))
Dziękuję OWCZARKU!
Anusiu, wszystkiego najlepszego i na Urodziny i na zdrowienie! Żeby nic nie bolało, żebyś mogła śmigać rowerkiem i pieszo, wielu pięknych wypadów i wspaniałych chwil! Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki! Niech się spełni w 1000 procentach!
Usuń🤗
Pozdrowionka kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńDla Ciebie duuużo dobrych fluidów ślę! :-))))
O matko, ale ty dzielna jesteś, nie mam słów, tylko cię cichutko podziwiam. Ja taką piękną bliznę mam na udzie, ale niestety do tej pory nie tuptam nigdzie. Trzymaj się dzielna dziewczyno, przytulam tak mocno, jak umiem :)
OdpowiedzUsuńEwuniu! Mam dwa razy w tygodniu pewnego Pana, który mnie pilnuje, bym robiła wszystko, co poprawi stan mej kończyny. Jego "pieszczoty" są okrutne i bolesne! ;-) Ale jak sama biorę się za bary ( w końcu kobieta`m - Puch marny, to jakoś idzie! Niech Ci też się uda rehabilitacja! Bardzo, bardzo mocno Cie wspieram!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i żeby nie bolało i dobrze się rehabilitowało. Wytrwałości.
OdpowiedzUsuń