... ale się niestety nie da!
Jeszcze nie zdążył się skończyć październik, gdy jechałam z naszą bandą emerycką do Opery Nova na Cosi fan tutte Wolfganga Amadeusza Mozarta. To farsa o korzeniach tkwiących w commedia dell`arte, a zarazem jedno z najlepszych dzieł z gatunku opery buffa.
A następnego dnia dostaję telefon od najmłodszego Brata, że jest w czarnej dziurze i potrzebuje mej pomocy, bo sam sobie nie poradzi. Co było robić? Nic - trzeba się zająć desperatem, bo ma nie tylko problemy zdrowotne po covidzie, ale także cały worek walk małżeńskich o wszystko, i emocjonalnie jest na krawędzi! To był bardzo wyczerpujący tydzień, bo nie należę do osób, które uładzają problemy, ale pokazuję gdzie są obie strony konfliktu winne! Dobrze, że pogoda była jeszcze w miarę, bo dużo spacerowaliśmy.
Jeszcze wtedy nie miałam problemów z jazdą na rowerze, czy niezbyt długimi spacerami.
A po drodze były Zaduszki, i coraz częściej dopadały mnie smuteczki, których bardzo nie lubię! Ucieszyłam się jednak z informacji, będąc na wizycie u mego ortopedy, że mam się szykować, bo w połowie stycznia będę miała operację wymiany stawu! I chyba za bardzo się cieszyłam, bo niedługo potem, moja prawa noga dała mi tak do wiwatu, że jeszcze teraz zbieram się "do kupy", chociaż jest już o całe niebo lepiej! Ale początek, to był taki ból, że nie wiedziałam co ze sobą robić. Nie mogłam siedzieć , bo po kilku minutach rwało jak nie wiadomo co! Bolało kolano, całe podudzie, i pięta z kostkami włącznie. W nocy nie dawało spać. Do tego skurcze! Fizjoterapeuta dopiero po kilku dniach miał wolny termin, no i wykazał w kilku prostych ćwiczeniach, że to nie rwa kulszowa, jak mniemałam, ale udowa. Znacznie bardziej bolesna, chociaż jest nadzieja, że w dwa tygodnie powinna mnie opuścić, przy założeniu, że będę grzecznie ćwiczyła. A tych ćwiczeń, to malutko jest, bo tylko 3 - więcej nawet w internetach nie znalazłam. Tak więc dwa ostatnie tygodnie, 6 razy dziennie po 15 minut, grzecznie ćwiczyłam leżenie na plecach z nogami na piłce - w pozycji krzesełkowej. Wszystkie moje aktywności poszły się je,je,je; zakupy uskuteczniał Synek, a porządki Córka. Jeden raz tylko dałam się namówić koleżankom, które zawiozły mnie na gminną imprezę z okazji Święta Niepodległości. Wzięłam tabletkę przeciwbólową i udało mi się wytrzymać prawie 2 godziny śpiewania pieśni z okresu międzywojennego! Było warto!
Ćwiczę nadal, bo jeszcze nie mogę zbyt długo przysiadać na krześle, najlepiej mi w siadzie płaskim na tapczanie. Jak dobrze, że są książki! Tylko z pisaniem na kompie niezbyt, bo nadgarstki się buntują, ale powoli i cierpliwie dochodzę do siebie. Blogoulubionych odwiedzałam i odwiedzam, rzadko komentując, chociaż jest szansa, że to niedługo się zmieni No i mogę jeździć samochodem - wcześniej się bałam, bo gdyby mnie atak bólu dorwał w trakcie jazdy, to.... strach się bać. A teraz przynajmniej na miejscu mi się to przyda, bo od niedawna jeżdżę na aerobik w wodzie ( fizjoterapeuta zezwolił ), na basenie w największym, miejscowym hotelu!
Pozdrawiam ciepło! :-))))
To nie wesoło ,i mnie też teraz prawa noga szwankuje, zaś mnie jakiś kaszel dopadł.Zycze Ci dużo zdrówka.Takie sprawy rodzinne są trudne.Fajnie ze możesz na basen.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPowoli wszystko ustępuje, ale nadal muszę bardzo uważać! A z Bratem o tyle dobrze, że nareszcie po raz pierwszy w życiu dal się namówić na wycieczkę, z czego był bardzo zadowolony! ;-)
UsuńMacham!
Fusulko kochana, to Cię dopadła cała sfora kłopotów! Dobrze, że już lepiej i ku dobremu idzie. Twój brat ma niebywałe szczęście, że taka siostra mu się trafiła 🙂 Zdjęcia śliczne, żal, że teraz już mokro, zimno, wietrznie, brrr...
OdpowiedzUsuńZdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka 🍀🍀🍀
Kłopoty są po to by z nimi walczyć, i to robię. A w kwestiach rodzinnych to raczej należy powolutku działać, aby wojny nie wywołać! :-))))
UsuńZdrówko najważniejsze, i dla Ciebie i dla mnie! :-))))
😍 Zdrówka jak najwięcej 😍
Usuń🤗🌞🌞
UsuńSiła złego na jednego. Przytulam Kochana.
OdpowiedzUsuńNo, czasem tak bywa@! Co zrobić? Nic innego, tylko walczyć !
UsuńSerdeczności!
Uu no to Ci bolesności dały popalić. Ale i tak dzielnie zniosłaś i nie podajesz się w walce! Dobrze, że ćwiczysz, pływasz i ruch jest. Jeszcze w tym wszystkim bratu pomogłaś i pośpiewałaś sobie (pamiętam tamto wzruszenie). Ściskam Cię serdecznie i szybkiego powrotu do formy życzę 🌺
OdpowiedzUsuńPóki sił, to walczę, bo nie wyobrażam sobie, abym osiadła na poduchach i czekała na przysłowiowe trzęsienie ziemi!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
No, wyczułam, że jak Cię nie ma na blogu, to coś nie tak. Dużo, dużo zdrowia! O takiej rwie udowej nigdy nie słyszałam. I oby ona Cię już zostawiła w spokoju. Teraz może nastanie już weselszy czas.Grudzień zwykle niesie nadzieję i do wiosny bliżej :) I tego Ci serdecznie życzę!
OdpowiedzUsuńTa absencja nie tylko przez rwę, ale też dlatego, że listopad jest dla mnie miesiącem smutnym! Czas jednak się podnieść, bo zamówień na ozdoby dla Progenitury nikt za mnie nie wykona! :-))) Serdeczności ślę!
UsuńWspółczuję Fuscullko....
OdpowiedzUsuńPewnie nie pocieszy Cię to, że prawie każdy ma teraz mnóstwo problemów zdrowotnych, rodzinnych i innych.... no ale może lżej Ci będzie...
Niestety, metryka nam nie sprzyja! Powoli jednak staram się wyjść na prostą, gdyż ponieważ albowiem, obowiązki wzywają przeróżne, które "mus" wykonać przed świętami! :-))))
UsuńPozdrawiam pięknie! :-)
Nie wiem, czy bardziej współczuć,że się nacierpiałaś, czy chwalić, że jesteś taka dzielna... Pewnie wszystkiego po trochu. Fuscilko kochana! Ciepłymi i Puchatym otulam i podsyłam same dobre myśli!🥰
OdpowiedzUsuńCierpienie ponoć uszlachetnia, ale czy ja wiem...? Zabieram CiP i serdecznie pozdrawiam! :-))))
UsuńW takiej sytuacji też chciałabym wymazać.
OdpowiedzUsuńPosyłam mnóstwo Ciepłego i Puchatego, życząc zdrówka i spokojnego czasu przygotowania do Świąt.
Pozdrawiam ciepło.
Niestety, tak dobrze to nie ma! CiP anektuję, zawsze się przyda! 😉
UsuńA Święta i tak się odbędą!🌞
Tak bywa, że rozne dolegliwości nas dopadają, poradzisz sobie jak zwykle, rodzinka pomaga i dobrze. Zdrówka dużo.
OdpowiedzUsuńJak to mówi mój Brat: "starość jest okrutna"!
UsuńAle Zdrowia nigdy dość! Macham!
Rzeczywiście sporo się u Ciebie zadziało. Znalazłaś czas i chęci na pommoc bratu. Fuscilko, bardzo cierpisz, ale styczeń już niedługo, więc będzie lepiej po operacji. Podziwiam Twoją determinację w wykonywaniu ćwiczeń:)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka :) Pozdrawiam :)
Najłatwiej byłoby łykać silne leki przeciwbólowe, ale czy wytrzymałaby to moja wątroba? Wzięłam przez cały miesiąc tylko dwie, gdy musiałam gdzieś wyjść na dłużej. Ćwiczenia są bezpieczniejsze! A co dostycznia,n to się nie podniecam niezdrowo, bo wszystko może się zmienić jak wszystkie szpitale zmienią się w cowidowe!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
W Tobie Fuscilko jest cały worek dobroci i szczęścia, więc będzie dobrze! Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOjej! Dziękuję pięknie za miłe słowa! Niech się sprawdzą na 100%!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pięknie!
Fusilko, bardzo ładne, klimatyczne zdjęcia wieczorne zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńA listopada nie musisz wymazywać, sam sobie poszedł i dobrze.
Teraz panuje nam grudzień, w tle choinka i prezenty,... szkoda tylko, ze przed tymi miłymi wydarzeniami jest sporo pracy i przygotowań.
Serdecznosci.
O! To puchnę z dumy!!! Pochwała z ust tak wspaniałej fotografki, to naprawdę powód do dumy! Podziękowania ślę serdeczne!
UsuńA jeśli chodzi o Święta, to mam luzik! Tylko pierogi pomogę Córce-Wiewiórce zrobić! Własny domeczek ogarnę bez kłopotów, prezenty już zrobione, a za niedługo tylko będę się gościć! Ha!
Nie dawaj się chorobskom, Fusilko, działaj lekarsko.
OdpowiedzUsuńReszta się odbędzie..., ja też nie do końca na nodze, ale się nie stresuje Świętami. Jeszcze tak nie było, żeby ich nie było, fakt🙃
Absolutnie nie przejmuję się Świętami! Wkurza mnie tylko ta rwa udowa, która się ujawnia w chwilach najbardziej niepożądanych! Ale i tak dam sobie z nią radę!
UsuńSzybkiej rekonwalescencji życzę!
Fuscilko, to chyba to mnie dopadło! nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest. Dzięki, bo od dwóch tygodni prawie nie chodzę i do tego nie śpię z rwania. Idę wygooglować. Trzymaj sie biedactwo.
OdpowiedzUsuńDobrze by było, gdyby Ci jakiś fizjoterapeuta orzekł, czy to rwa udowa czy kulszowa. Ta pierwsza daje do wiwatu od kolana do kostek. I tu właśnie leżałam 6 razy dziennie po 15 min.na plecach a nogi zgięte w kolanach leżały na piłce lekarskiej. Przeszło po 2 tygodniach. Czasem się odzywa i wtedy siadam na takiej okrągłej poduszce, którą normalnie kładzie się na szyję w czasie długiej podróży! Nie czuje się wtedy bólu no i mogę jechać autkiem!
UsuńA na rwę kulszową jest fura filmików z ćwiczeniami na YouTubie!
Pozdrawianki serdeczne!
Pozdrawianki.