Snuj to taki stwór, co się snuje. Po domu, i nie tylko. I nic nie robi. Bo mu się nie chce! Skrzydełka opadły, a chciałby sobie pofrunąć tu i tam. Ześlimaczały one bowiem! I ma się wrażenie, że wszystko ciągnie się jak przysłowiowe "flaki w oleju", i "pruje się w szwach"! To byłam ja! Jeszcze do niedawna. Bo wpierw musiałam wszystko przemyśleć, potem się zdecydować, a następnie poddać się zabiegowi! Wszystko po to, aby w końcu moje kończyny dolne zaczęły mnie normalniej nosić, a przynajmniej nie powodować odczucia, które mnie dość długo trzymało, a mianowicie tego jakbym miała nogi słonia! Nie tylko krótkie i przygrubawe tu i tam, do czego się przyzwyczaiłam już dawno, bo przecież z genetyką się nie wygra ( Tatko mi toto sprzedał ), ale do tego ciężkie, jakby one nie dwie były, ale przynajmniej cztery!
Pewnie bym się na to nie zdecydowała, gdyby nie moja Córka-Wiewiórka, która już trzy lata temu poddała się zabiegowi skleroterapii, stosowanej w leczeniu przewlekłej niewydolności żylnej. Jej objawem są żylaki i żyły siateczkowate. Sam zabieg polega na redukcji przepływu krwi w naczyniu przy zastosowaniu środków chemicznych. Przemyślałam wszystkie za i przeciw, i wyszło mi, że nie ma na co czekać. Kolana i tak bolą, więc niech chociaż mam bardziej komfortowo, zwłaszcza w łydkach! Także ten! W środę ostrzyknął mi lekarz lewą nogę, a z drugą mam termin za miesiąc. Po zabiegi ubiera się specjalne, uciskowe rajstopy, i nosi się je bez przerwy przez trzy dni, a potem przez następne trzy tygodnie można je na noc zdejmować. Należy często zmieniać pozycje, czyli wymiennie chodzenie, leżenie, siedzenie, a i to nie za długo. Spacery zaczęłam dopiero od niedzieli. A jakie zdumienie i radość była, gdy okazało się, że już było można odstawić w kąt laseczkę! I przejść można było o wiele dłuższy kawałek drogi, niż jeszcze tydzień temu, gdy odcinek półkilometrowy był niezłym wyzwaniem! Na dodatek nic nie boli, poza lekkim dyskomfortem w kolanach, które pewnie na długo zostanie!
Cieszę się także z tego, że być może będę mogła latem chodzić także w kieckach, a nie tylko spodnie, spodnie, spodnie!
Brawo Ty , za to,że się zdecydowałaś . Cieszę się ,że Ci lepiej. A takie snucie i nic nie robienie czasem się bardzo przydaje. I ciepłe z puchatym wysyłam .
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy czasem to snucie zaczyna się podobać, bo nic się nie musi! ;-))))
UsuńSerdeczności ślę!
Zdrowiej, Fusilko i wracaj do formy jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
P.S.
Zauważyłam, że masz tu na liście czytelniczej moją martwą stronę, może ją wyrzuć, bo miejsce zajmuje, a ja tym razem dochowam wierności Bloggerowi.
Ja odwiedzam Cię ze strony głównej w kompie, a póki co niech ta stara tam siedzi, gdzie siedziała, bo znając swe zdolności, przy jej rugowaniu mogę coś sknocić i połowa listy mi wyfrunie! ;-))))
UsuńPodziwiam i cieszę się że lepiej, a ja się bije z myślami że do dentysty muszę, mam już ochotę wyrwać dolne zęby i zrobić sobie szczękę.Pozdrawiam cieplutko.😙
OdpowiedzUsuńNiestety, jak samemu sie o siebie nie zadba, to można w niezłe tarapaty zdrowotne wpaść! Lepsza profilaktyka jak długaśne leczenie!
UsuńCieszę się, że jest lepiej i oby było tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńTez się cieszę i wierzę, że musi być dobrze, tylko trochę pracy w to trzeba włożyć! :-))))
UsuńMasę serdecznych myśli ślę! ;-))))
To bardzo dobre wiadomości! Zuch jesteś!! A snujowanie w okresie zimowym ma swoje plusy! Zdróweńka i optymizmu! Byle do wiosny! Buziaki. :)
OdpowiedzUsuńAby, oby, moja Droga! A do wiosny to jeszcze , jeszcze i trzeba się nachodzić, aby efekty były! Cóż, bez pracy nie ma kołaczy! :-))))))
UsuńFusilko kochana, Snuj się i do mnie "przymieszkał" i wygonić się nie da! Taki skubaniec. Borę go na różne sposoby, a on nic sobie z tego nie robi. Widać taka pora, ucieknie z wiosną :) Dobrze, że się zdecydowałaś mimo Snuja, teraz wiosną będziesz jak sarenka skakać po swojej pięknej okolicy :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńOj, bardzo bym chciała poskakać, ale będę także zadowolona, jak chodzenie nie będzie mi sprawiać bólu! I rowerem będzie można trochę bardziej poszaleć, jak kiedyś!
UsuńMacham! :-))))))
Będziesz skakać i biegać jak sarenka, zobaczysz :))))
UsuńMów do mnie jeszcze! :-)))))))
UsuńSuper,jedna nóżka już po zabiegu,zaraz druga i na wiosnę będziesz biegać 😄,o tej porze to każdy chyba ma lenia,snuja.
OdpowiedzUsuńZ ta prawą jest gorszy problem, bo czeka na nowy staw, a nie wiadomo jak to długo będzie!
UsuńWażne, aby nie bolało, to z resztą się poradzi!
Buziolam! :-)))
Gratuluję rozsądku i odwagi i zazdroszczę ich:) Ja lekarzy bojąca się, więc pewnie prędzej bym zeszła niż się zdecydowała. Jeszcze poskaczesz jak młoda kózka:)
OdpowiedzUsuńZdrówka.
Za bardzo odważna to nie jestem, ale jak mus to mus, i nie ma to tamto! Z tym skakaniem i tak będzie trzeba uważać. Najważniejsze, abym nie musiała się toczyć jak niedołęga!
UsuńZdrowie najważniejsze i to pamiętajmy o tym! Papatki!!!
Boimy się tego, co nieznane, a potem często żałujemy, że tak długo czekaliśmy. Najważniejsze, że pomogło na jedną nogę, teraz tylko czekać na drugą i będziesz mogła swobodnie śmigać. A wtedy i leń odejdzie w cień! Uściski i serdeczności Fusilko :)
OdpowiedzUsuńWcześniej to był problem jedynie estetyczny, w końcu nie było już co czekać, bo najważniejsze bezbolesne poruszanie się! Leń mi przejdzie na wiosnę, na mur - beton!
UsuńOdściskuję! :-)))
Witam w Klubie. Też miałam takie zabiegi. Poszłam z prawą nogą, która nie była ładna, bo żylak jak bat, w nietypowym miejscu tj. Staw skokowy. Po badaniu okazało się, że to, co widać to pryszcz, a problem jest w drugiej nodze, bo tam żyły głębokie były kiepskie. Skończyło się na laserowym usunięciu żyły w lewej i ostrzyknieciu prawej. To było 2 lata temu. Jest ok 😁
OdpowiedzUsuńByć może będzie kiedyś lasera użyć, ale póki co nie trzeba było! Moja Córka już parę lat po tych zabiegach, i wszystko gra. W sumie, nic dziwnego, jest przecież o wiele lat młodsza!
UsuńDobrze, ze sie odwazylas, a teraz jut tylko z gorki, zagoi sie i bedziesz brykac. A ten snuj to chyba wszystkich dopadl, bo i mnie nic sie nie chce, ale wozek trzeba ciagnac, coz;)
OdpowiedzUsuńAno właśnie! Najgorzej się potem zmobilizować do jakiegokolwiek działania!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Brawo kochana za odwagę. Cieszę się razem z Tobą ca całego. <3 Won wszelakie bóle, choroby. Niech się uda chodzić w kieckach i niech nie boli. Niech spacerów bez bólu będzie coraz to więcej, bardzo Ci tego życzę. Pozdrawiam najserdeczniej. <3 :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję moja Miła! Spacery nadjeziorne teraz to u mnie podstawa. Chociaż również wyprawa do lasu samochodem, aby wśród świerków i sosen pochodzić!
UsuńMacham wesoło! :-)))
Dzielna jesteś bardzo! Gratuluję zdecydowania. Jak same nie zawalczymy o swoje zdrowie, to nikt za nas tego nie zrobi (a ja stale mam nadzieję, że ktoś za mnie zadecyduje i nie w sensie ostatecznym). A ciepłym, gorącym latem sukienki najwygodniejsze:) Duzo zdrowia! ściskam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńAno właśnie! Najważniejsze dla siebie jesteśmy my same! Warto o tym pamiętać!
UsuńA sukienki chętnie bym ponosiła! :-)))))
Odwzajemniam serdeczne myśli!
Życzę dużo zdrowia, a lekarze... No cóż też miałam z nimi do czynienia.... Trzeba do nich z dużym dystansem podchodzić.
OdpowiedzUsuńJak zwykle to loteria, na szczęście trafiłam na dobrego specjalistę!
UsuńPozdrawianki! :-)
No to specjalnie dlo Fusillecki...
OdpowiedzUsuńtakie portki
http://berdafolk.pl/wp-content/uploads/2014/06/portki_nogawice_galoty_halasnie_450X450.png
i takie kiecki
https://ireland.apollo.olxcdn.com/v1/files/1qy5lynwa3a21-PL/image;s=644x461
coby miała w cym wybierać. I zdrówka! :)
owcarek podhalański
No powiem Ci Owczarku, że takiego znawstwa się nie spodziewałam! ;-)
UsuńSpódnice przepięknej urody. Nic, tylko wdziewać , do tego czerwone korale i kierpce!
Porciaszki też niezłe, ale ciut inne fasony by się zdały! ;-)
Pozdrawiam !
Po to robi się takie, czy inne rzeczy, by było lepiej.
OdpowiedzUsuńI niech będzie tylko lepiej i niech będzie normalne laty, by kiecki letnie wykorzystać. :)
Pozdrawiam ciepło.
Oj, już chyba z dziesięć lat nie zakładałam letniej sukienki! Czas byłoby to zmienić, chociaż specjalnego musu nie ma! Ale za to raz od wielkiego dzwonu, czemu nie! :-))))
UsuńSerdeczności ślę!
Dobrze że się zdecydowałaś, choćby po to by mieć wybór sukienka czy spodnie!
OdpowiedzUsuńTo akurat nie jest główny powód, bo najważniejsza była sprawa ociężałości mych kopytek! :-)))) Ale przy okazji dodatkowe plusy - czemu nie! :-))))
UsuńSerdeczności!
♥️ Z serdecznościami walentynkowymi! CiP!😘
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! Dla Ciebie też, chociaż dziś już po, ale przecież zawsze może być także, nie tylko w dany dzień! :-)
Usuń