Ta odbyta, to Brat ! A miałam braci trzech. Dwóch rok po roku po mnie, a ten Najmłodszy. Prawie go wychowałam, i dlatego ciężko godzić się z tym, co się dzieje. Bo nie jest dobrze. Jest nawet gorzej, niż źle. Co takiego dzieje się w mózgu, i z kierowcy , który przez 43 lata jeździ po kraju, robi się ktoś bojaźliwy tak, iż boi się wsiąść do własnego samochodu? Który stracił zupełnie wiarę w siebie, bo przecież nic innego nie umie robić. Nie umie, bo nie musiał!
Te dwa tygodnie miały Go uspokoić! No i dać trochę wytchnienia Bratowej. Planowałam dużo, ale nie udało się specjalnie. Ogromne upały dały się we znaki tak, że zupełnie nie chciało się wychodzić z domu. Brat raczej przysypiał, niespecjalnie miał ochotę na rozmowy. To raczej ja się produkowałam, ale z marnym skutkiem, bo często wszystko kończyło się kłótnią.
Udało się tylko kilka spraw, w które włączyłam Brata. Wykorzystałam jego ramię, do ucierania różanych płatków, która to praca wymaga dość siły. Wcześniej płatki smażyłam, a teraz mam kilka słoiczków ucieranej konfitury.
A, i odbyliśmy wycieczke rowerową do lasów, w celu sprawdzenia mojego poletka, na którym co roku zbieram poziomki. Rekonesans wspaniały, Brat zadowolony, ja też, no i wiem, że za jakieś dwa tygodnie będą zbiory.Pomógł mi też obrywać kwiatostany czarnego bzu, z których zrobiłam 3 l.syropu do zimowej herbatki. Na całe szczęście, mam za płotem dość obficie kwitnące dwa krzewy , nie musze więc jeździć po bezdrożach!
Gdyby nie fakt, że przywiózł swoją psiutkę, pewnie przedrzemywałby cały dzień. A ta psiutka, to Zuzia. S(w)eter irlandzki. Staruszka, bo ma już 13 lat i siwieje na potęgę! Przytulanka taka! Ale wymagania ma, czyli to co zwykle u psa: spacerki, spacerki, spacerki. I nieważne, że tylko do jeziora i z powrotem. I o karmę musiał dbać i gotować ryż z marchewką i kurzeciną, bo pannica suchej karmy nie poważa!
W ramach chwil przemilczywanych, typu "mhm", "acha", "no"- wydziergałam dwa dywaniki ze sznurka bawełnianego. Ten mały był pierwszy i jakoś się nie spodobał, więc zrobiłam drugi,większy. No i ten jestem w stanie zaakceptować!
Dzisiaj zawiozłam Brata do Grajdołka - miał wizytę u swego psychiatry. Od poniedziałku będzie uczęszczał na terapię dzienną w przychodni. Oby to coś pomogło!
Od jutra , aż do końca roku szkolnego, będę miała pod opieką Najnajmłodszą(wnuczka - piętnastolatka). Oj, będzie wesoło.
A poza tym, to jeszcze muszę sobie kupić odpowiednie buty i torebkę, które bądą pasować do kiecki na ślub Bratanicy, juz za tydzień! Zepsuło sie też coś z elepstryką w samochodzie i też trzeba ogarnąć.
Pracowity ten czerwiec, że aż strach.
Aby więc jakoś wynagrodzić moje sporadyczne wizyty u Was, zostawiam parę ujęć jeziora.
Dzieje się u Ciebie ! Piesia milutka !
OdpowiedzUsuńUjęcia iście wakacyjne, syropu z bzu i tego różanego cuda zazdraszczam :) Bratu współczuję lęków, z wiekiem chyba boimy się życia coraz bardziej świadomi jak jest kruche.. Dobrze, że ma Ciebie, wsparcie rodziny i Zuzię. Obie mobilizowałyście go do wstania z kanapy, a to bezcenne.
OdpowiedzUsuńByć może twój brat driver ma to samo co ja. Też 40 lat przejeździłem za kółkiem a ostatnie kilka lat przed emeryturą były dla mnie koszmarem. Drogi w kraju drastycznie się pozmieniały i żeby gdzieś dojechać trzeba mieć nawigację, bo można skończyć w malinach.
OdpowiedzUsuńDobry czlowiek z Ciebie, po prostu...
OdpowiedzUsuńMatylda
Och, Fuscilko, szkoda Brata. Jeśli przez 43 lata musisz ciągle uważać na debili i szaleńców na drogach, to tak się to kończy. A może to depresja? A Zuzia jest śliczna, taki psi duszek słodki. Jak będziesz miała chwilkę wolnego czasu, to poproszę o wskazówki dot. syropu z czarnego bzu. Myślałam, że to się z owoców robi? Jesteś wielka.
OdpowiedzUsuńFusilko kochana, psiunia faktycznie jak dibry duszek, przydałby się drugi taki dobry, żeby coś mądrego podpowiedział Bratu tak, aby zrozumiał. Wiesz, że chłopaki inaczej patrzą na problemy niż my.
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne. Buziaki :)
Stresujący zawód wykonywany przez lata i nieplanowane zmiany w życiu są niestety trudne do udźwignięcia. Życzę Twojemu Bratu uporania się z tą sytuacją.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle klimatyczne. :)
Udanej zabawy, Fusilko :)
Takie czasy sie porobiły ze coraz wiecej ludzi zapada na jakies choroby psychiczne i to nie zaleznie od wieku od zawodu wykształcenia jest zle oddzialy psychiatryczne maja coraz wiecej młodych ludzi ktorzy zderzaja sie ze sciana codziennosci i zmienia im sie dwubiegunowosc bo dzis nic nie jest pewne nic nie mozna zaplanowac - człowiek boi sie drugiego człowieka wszedzie czycha niepewnosc brak poczucia bezpieczenstwa .takich dozylismy czasow taka nam funduja rzeczywistosc.
OdpowiedzUsuńMotywujcie brata, niech ktoś z rodziny też chodzi do tych terapeutów, na pewno są godziny przyjęć dla rodziny. Samo uczestnictwo w terapii nic nie da, jak się pacjent nie zmotywuje. On musi uwierzyć, że mu terapia pomoże, inaczej nic z tego. Ludzki organizm to nadal zagadka, szczególnie w kwestii psychiki.
OdpowiedzUsuńBez czarny mam u siebie, ale jakoś brak mi odwagi, żeby zrobić ten syrop...:) Z Ciebie jest taka zaradna gospodyni...:)
Wierzę, że brat z tego wyjdzie. Czasami to trwa latami, ale nie można się poddawać. Ja naprawdę wiem, co piszę. Mój brat też ma problemy, jest najcudowniejszym bratem, jakiego można mieć. Zawsze jest ze mną, a utalentowany na maksa. Jego problemem jest fobia społeczna. Walczymy z tym od wielu lat. To cięższa choroba niż wielu się zdaje. Brat powoli idzie do przodu i każdy jego mały krok to dla niego coś wielkiego, dla nas również. Wiemy, ile to go kosztuje. Każdy sukces cieszy i nie jest łatwo, ale mały krok w przód to zawsze krok w przód. Wierzę, że Twojemu bratu się uda, wsparcie ma, a to najważniejsze, bo potrzebuje on wiary. Życzę, co najlepsze. Pozdrawiam serdecznie. :) <3
OdpowiedzUsuńCóż to się tym młodszym braciom stało ostatnio. Z moim też nietęgo. :-(
OdpowiedzUsuńBrat pieknie spedził czas u Ciebie, co z tego czasu zostało okaże sie w poniedziałek,napewno to była jakaś odskocznia dla niego.Kolejne pyszności w słoiku, okolice prześliczne,fotki zrobiłaś profesjonalne.Miłej zabawy.
OdpowiedzUsuńDUżo siły i wiary w siebie dla Brata. Wierzę, że sobie poradzi ale potrzeba czasu. Nie można się poddawać i tracić wiary w siebie. Trzeba walczyć. Ma Was, ma w Was wsparcie i powoli wyjdzie na prostą - małymi kroczkami do przodu <3
OdpowiedzUsuńAaaaa... jednak zjawil si epiesek na Twoim wycackanym trawniku, a wykopal jakas dziure przynajmniej? ;)
OdpowiedzUsuńJa mam momentalnie dwa psy. Fajnie jest, bo sie zgadzaja.
Trudna sytuacja z Bratem Twym... mam nadzieje, ze psychiatra i terapia Mu pomoga.
Pozdrawiam chlodno, bo chyba jest u Ciebie tez za goraco ;)
Nie mam rodzeństwa, ale gościłam u nas teściową (91). Ona już do żadnego psychiatry nie pójdzie, a może też by trochę pomógł? Dla teściowej to była odskocznia, dla mnie nie. Miejmy nadzieję, że terapia pomoże twojemu bratu, czasem potrzeba pomocy w odblokowaniu jakichś leków.
OdpowiedzUsuńZaprawy imponujące. Poziomek zazdraszczam już dziś ;)
A nad jeziorem chyba jest ciut chłodniej niż wśród pól? U nas dziś było +34 w cieniu. A teraz w końcu pada (nie leje, ale dość intensywnie), po miesiącu bez deszczu.
Normalne szaleństwo biegusiowe!! Zwolnij troszeczkę. Aż się boję, żebyś nie przedobrzyła...
OdpowiedzUsuńTak czy owak dobrymi myślami wspieram a Chłodne i Puchate z serca podsyłam! :)
Jak w życiu raz pod górkę, raz z górki. Mam nadzieję, że Twojemu Bratu poprawi się stan zdrowia. Najważniejsze, to wierzyć i chcieć, żeby było dobrze. Reszta sama się w odpowiednim momencie znajdzie.Ciebie ściskam bardzo mocno, Twojego Brata gorąco pozdrawiam. Marysia, która wiele lat temu sama przechodziła leczenie depresji.
OdpowiedzUsuńTy wszystko biegusiem, a ja człap, człap, człap ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, chciałoby się napisać cieplutko, ale nie wiem czy w takim upale byłoby to miłe :-)
Ty biegusiem, a ja w ślimaczym tempie, cóż każdy ma inny napęd życiowy.
OdpowiedzUsuńPsychika niejednemu wysiada, gdy z dnia na dzień życie przewraca się na drugą stronę i to nie tylko dotyczy ludzi takich, jak Twój Brat, ale także młodych, tylko, że młodzi często szukają pomocy w różnych specjałach, które rzadko pomagają na dłużej, a mogą doprowadzić do większgo nieszczęścia.
Nie jestem zawodowym kierowcą, ale mam gęsią skórkę siedząc za kółkiem i patrząc na to, co dzieje się na drogach.
Tobie życzę dużo zdrowia i siły, a Bratu powrotu do normalności.
Super psiunia, piękne widoki i mniamuśne przetwory.
Pozdrawiam ciepło.
Dobrze że brat ma Ciebie, w dzisiejszych czasach bardzo łatwo się pogubić, terapeuci już tam wiedzą jak pomóc, najważniejsze że chce.
OdpowiedzUsuńPiesek jest piękniutki - jak wszystkie psiaki:)
OdpowiedzUsuńDoradzić nic Twojemu Bratu w tej trudnej chwili nie potrafię, bo to trudna i indywidualnie odczuwalna sytuacja - jedynie to tylko tyle, aby się nie poddawał.
Na zasadzie - BO JAK NIE JA, TO KTO...
...na mnie to zawsze działa, zważywszy, że żyje się przecież tylko raz.
Pozdrowienia - oprócz Ciebie, także dla Brata i dla pieska!
gregg
Psiutkoterapia - to barzo dobro terapia. Psychoterapia - tyz nieroz potrafi piknie pomóc. Trzymom zatem kciuki, coby te dwie terapie - pomogły piknie! :)
OdpowiedzUsuńDoskonale godzisz pożyteczne z pożytecznym ;) i z dobrym też. Smakowite konfiturki, aż ślinka leci. Specjaliści pomogą bratu. Przynajmniej miałaś towarzystwo. Piesek trafił na upał, no ale wszędzie są upały. Teraz z wnuczkiem też się nie nudzisz. Ja lubię towarzystwo młodych. Jesteś pracowita niesłychanie, jeszcze wydziergałaś ładne dywaniki. Podziwiam. Ja jestem na etapie zapraw na zimę. Dziś zrobiłam 14 słoików czereśni.Wcześniej zaprawiałam truskawki. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKOCHANI!
OdpowiedzUsuńJAK DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE I WSPIERACIE! TO BARDZO CENNE DLA MNIE KOMENTARZE, DAJĄCE NADZIEJĘ,KTÓRA ZAWSZE W CHWILACH ZWĄTPIEŃ PODNOSI NA DUCHU!!!
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!
Uwielbiam takie zachody słońca nad wodą. Piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Krakowa