Lato aż się prosi, by się nim zająć! Na całe szczęście, moja rehabilitacja przynosi niezłe efekty, którym zadziwiony jest nie tylko mój fizjoterapeuta, ale i mój ortopeda! Nie bardzo wiem dlaczego Oni się tak nakręcają, bo dla mnie to rzecz oczywista, że ćwiczę wszystko po wielokroć czasem trzy razy dziennie, no i efekty tego są. Najważniejsze, że rowerem lepiej mi się poruszać niż na autonogach, nawet przy współpracy z laseczką. A jak rower, to wiadomo - ścieżka rowerowa, i hajda w las. Las zaś, to cuda tylko temu przynależne, zwłaszcza poziomki! Zdążyłam chyba na sam koniec, bo z mojego miejsca udało mi się zebrać dwa pudełeczka po serku maskarpone. Leśna poziomka, jak wiadomo, swój aromat ma, zatem jedna jej część została zjedzona ze słuszną porcją lodów, a druga poszła do suszenia - na herbatkę zimową!
Po drodze też uzbierałam już niewielką ilość płatków róży, zasuszone kwiaty lipy i kocanki dostałam od koleżanki, w piekarniku aktualnie siedzą suszące się połówki bardzo dojrzałych czereśni, a na sicie, na słońcu suszą się na sitach pokrojone w plasterki truskawki. Cała reszta owoców, płatków i inszych cudów natury po kolei będzie suszona , a na koniec będę się zachwycać zimową herbatką, która będzie mi przypominać lato!
Udaje mi się co drugi dzień zwiększać dystans mych rowerowych wycieczek, i zawsze jest to frajda niesamowita. Raz można się zachłysnąć zapachem świeżo skoszonych traw na nieużytkach przyjeziornych....
.... a często zachwycać się można pięknymi zachodami, i niewiarygodnym spokojem !
Na moim skrawku ziemi , w miejscu, gdzie świerkopodobna w formie tuja zabierała soki rosnącym opok bukszpanom, wyrwałam je i stworzyłam miejsce długości ok. 2m. Na to wysiałam mieszankę polnych kwiatów, i tak powstała kwietna łączka.
I mam teraz fajne miejsce obserwacji, zwłaszcza wieczorową porą. Ilość pszczół, trzmieli, motyli, i innych bzyków korzystających z tego niewielkiego miejsca jest niesamowita. Mieć to wszystko na odległość wzroku, słyszeć prawie trzepot malutkich skrzydełek, trudno się nie zachwycać pracowitym owadom!
Miłych letnich dni Wszystkim życzę!
Dobrze że zdążyłaś na poziomki, chyba jeszcze zbierzesz. Herbata musi być przepyszna, czereśni jeszcze nie suszyłam. Kochana, jakie tam lato, mokro,chłodno, raz upał, miernota na działce. Co tam, ważne że nózka chce chodzić, zdrówka i pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy robię taki miks, zobaczę co będzie kiedyś tam! A owoce suszę w piekarniku z taką opcją! Za to lato na Pomorzu raczej mało przekropny jest i nadal mam dwie beczki uzbieranego dżdżu!
UsuńAż Ci zazdroszczę ( ale tak pozytywnie ) tych wspaniałości letnich i tego nadjeziornego spokoju. Buziaki!
OdpowiedzUsuńW końcu mieszkam w kaszubskim raju, co nie?
UsuńOdbuziakowuję!
Zielarka z Ciebie wzięta. :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że wycieczki coraz dłuższe możesz robić, pewnie więcej naturalnych wspaniałości zbierzesz.
Zdrówka, zdrówka i... zdrówka życzę. :)
Macham radośnie. :)
Pozdrawiam ciepło.
A u mnie nie ma poziomek :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi!
UsuńOj tam, zaraz zielarka! Jak znalazłam w "klimatach Agness" przepis na jej herbatkę, też nabrałam ochoty! A co! Może sìę uda tego nie sknocić!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Niezmiennie podziwiam, jak ciekawie wykorzystujesz czas i realizujesz swoje pomysły na drobne przyjemności. Przejażdżka po okolicy, własna herbatka... mimo Twojej energii, zapachniało spokojem i sielskością:) Udanego lata.
OdpowiedzUsuńA to z nudów pszePani, z nudów tylko! ;-))) Nie, po prostu człek musi się czymś zająć, aby go proza życia nie pokonała!
UsuńMacham serdecznie!!!
Od razu na widok Twego wpisu przypomniała się piosenka Lato lato, lato wszędzie..:) Poziomek nie jadłam już bardzo dawno, jakoś ich w lesie nie widzę. Choć fakt, że dziś do lasu baliśmy się wejść, tak komary dawały popalić. Miłych dalszych letnich dni i jeszcze więcej formy i sił dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPoziomkowe poletka odwiedzam co roku. Co dziwne, są one przy samej ścieżce rowerowej, i ciekawe jest to, że nikt ich nie widzi!!!
UsuńA na mej ulicy Komarowej,komarów brak. Utopiły się w deszczówce!
Pracowita pszczółeczka z Ciebie! Ale i efekty będą wymierne !:) Udanych zbiorów, Fuscilko, dobrego samopoczucia i zdrówka po całości!:))
OdpowiedzUsuńNie można cały dzień nic nie robić! Tyle dobra latem, że grzechem byłoby z niego nie skorzystać! :-))))
UsuńJa uwielbiam poziomki i inne owoce leśne,tylko trudno mi się je zbiera :) życzę dużo zdrowia,z dnia na dzień więcej i więcej. Pozdrawiam 🙂
OdpowiedzUsuńNiestety, nie ma opcji, aby zbierać bez skrzywienia kręgosłupa!A czasem też nogi odmawiają posłuszeństwa! Ale niedługie zbieranie, dla samej przyjemności zbierania jest naprawdę bezbolesne, i potem- jak smakuje! ;-)))))
UsuńLeśne poziomki... to dopiero zapach <3 Fajnie, że jeszcze zdążyłaś ich trochę poskubać. Smak zimowej herbatki będzie wspaniały. Super, że rehabilitacja przynosi tak dobre efekty i możesz śmigać na rowerku po okolicy i mile spędzać czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Agness:)
Racja, poziomka leśna niezbyt duża jest, ale jak pachnie!!!!!
UsuńŻadna ogrodowa jej nie doścignie!
Rower, to najlepsza sprawa dla nóg! Zawsze!
Macham!
Tyle jest dookoła piękna, wspaniałych zapachów i muzyki i smaków...
OdpowiedzUsuńDobrze że to zauważasz Fuscilo.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam.
Trudno nie dostrzegać piękna Natury, skoro ono wokół się rozpycha! Nawet nie widząc, czuje się go każdą najmniejszą komórką!
UsuńSerdeczności! :-))))
Fusilko! Gęba mi uśmiecha, humor mi się poprawił, nabrałam ochoty do działania (a przed chwilą siedziałam i stękałam), jesteś czarodziejką po prostu. Dawno nie przeczytałam nic tak pozytywnego, tak energetycznego i wręcz czuję, że chce mi się żyć!!!! Buziaki kochana!!!! I niech Ci nóżka szybko dochodzi do stanu idealnego :)))) anka
OdpowiedzUsuńAneczko! Lata jest tak mało, tak krótka trwa, że wręcz to obowiązek wycisnąć z tego czasu wszystko, co możliwe! Stąd nawet mini działania, aby tylko zamknąć choć odrobinę letnich smaków i zapachów!
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Fusilko! Nie tylko poziomek Ci życzę w dowolnej ilości (normalnie czuję zapach jak piszę), ale wszystkiego co tylko najlepsze, żebyś w Dniu Imienin oraz każdego dnia potem była szczęśliwa i zdrowa! Buziaki :)))
UsuńŚlicznie dziękuję Aneczko!
UsuńI wzajemnie!
🙂🙂🙂
Mniammmm...poziomeczki leśne! Toż to niebo w gębie :) Masz Ty tam sezam naturalny znakomity. I te herbatki zimowe z suszonych owoców- nigdy na to nie wpadłam. Ale to trzeba cierpliwości i bycia w domu non- stop chyba. To nie dla mnie, bo ja pędziwiatr jestem :)
OdpowiedzUsuńZachody słońca do szaleństwa piękne! Achhh...
A najważniejsze, że Twoja forma wraca! Tak trzymaj i wyzwalaj uśmiech u panów dohtorów :) :) :)
Herbatkę robię po raż pierwszy! Najwięcej czasu potrzeba na suszenie w piekarniku (mam taką opcję) gdy nie ma słońca. Ale robię to wieczorami aby dzień mieć wolny na inne przyjemności. Nie potrzebuję dużo snu, więc idzie jakoś to wszystko opanować!
UsuńMacham!🙂
Zazdro poziomek, u mnie wysyp malin :)
OdpowiedzUsuńW naszych lasach maliny dopiero dojrzewają!
UsuńDobrze, że kolanka dochodzą do siebie, to najważniejsze.Pidziwiam za suszenie owoców, mnie się nie chce, zrywam ogórki, fasolkę i kisze,mrożę i chwasty wyrywam, które rosną szybko,bo mają warunki, wyjątkowa wilgoć jak mało kiedy.
OdpowiedzUsuńNie mam ogrodu, więc padło na ziółka w tym roku, bo dalej myślami nie wybieram!
UsuńKolanka czasami dają popalić, ale na całe szczęście niezbyt często!
Poziomki!!
OdpowiedzUsuńMam klika krzaczków przy garazu, ale zbieram mikroskopowe ilosci, od razu zjadam.
Zdrowiej kolankowo!
Córka Wiewiórka też ma całkiem sporo poziomek na działce, ale to jednak nie to. Brak tego leśnego aromatu!
UsuńPonoć do końca nie jest możliwe to ozdrowienie, ale co się będę na zapas martwić!
Pozdrawiam!
Najlepsze zyczenia imieninowe, Fusilko!
UsuńPięknie dziękuję!
UsuńMacham!🙂
Kocham takie leśne klimaty i bardzo mi teraz tego brakuje. Na co dzień nie myślę o tym, bo człowiek zagoniony, ale czasem takie chwile wspomnień że dzieciństwa nadchodzą i tęsknota się włącza... Uściski posyłam
OdpowiedzUsuńWspomnień z lat dziecinnych, związanych z lasem, mam całe mnóstwo! I mam to szczęście, że koleje życia zawiodły mnie w miejsca bogatego w lasy!
UsuńSerdeczności!
To wspaniale, że czerpiesz z darów lata pełnymi garściami! Będą jak znalazł w jesienne i zimowe dni:-) Smak leśnych poziomek - i malin też- pamiętam z lat dziecinnych. Jedyny, niepowtarzalny i nie do podrobienia we wspomnieniach zostanie po wsze czasy:-)
OdpowiedzUsuńNiech kolanka szybko zdrowieją:-)
Zazdroszczę Ci tego spokoju i ciszy wokół Białego Domku... To prawdziwy luksus.
Buziam i tulam mocno!
Świąt lat dziecinnych, na zawsze zostanie, piękny i słodki, jak pierwsze kochanie! Tak powtarzała mi Mama, i chyba coś w tym jest!🙂
OdpowiedzUsuńA ja mogę się tym dzielić!
Uśmiecham się do Ciebie!🙂🙂🙂
Czytam i mysle ze jakbys moj spokoj i cisze opisywala :)
OdpowiedzUsuńTylko do lasu i na laki nie chodze. Za to obrabiam dary ogrodkowe.
Poziomki z polskiego lasu przywiezione, rosna u mnie w duzym pojemniku, i co pare dni garstka do musli sie zbiera :)
Zdrowych kolanek zycze, pozdrawiam :)
Las i łąki, to najpiękniejsza spiżarnia wszelkiego dobra, z którego korzystam do imentu! Ale zawsze mam na uwadze, że takie czasy są, iż trzeba myśleć nie tylko o smaku i zapachu zbiorów wszelakich, ale i własnym bezpieczeństwie!
UsuńPozdrawiam pięknie!
Ja bym te poziomki zżarła w drodze do domu i ani lodów, ani suszenia by nie doczekały... :D
OdpowiedzUsuńJa niestety, tak wyrywna nie jestem. Zanim cokolwiek zjem lub przerobię, płuczę w ciepłej wodzie z dodatkiem kilku kropli płynu do naczyń, a potem jeszcze ze dwa razy w kranowej!
UsuńTo oczywiście tyczy się płodów leśnych! ;-))))
Kiedyś znalazłem poziomkę, gdy byłem dzieckiem ... podczas wakacji w wiosce mojej prababci.
OdpowiedzUsuńObecnie truskawki istnieją tylko w płatnych ogrodach ogrodowych
Truskawki powstały dopiero w XVIIIwieku, a poziomka to cud natury! Nieduży owocek, ale jakże aromatyczny i smaczny! A ich liście też mają zdrowotne znaczenie!
UsuńMacham! :-))))
Fuscilko, jesteś moją bohaterką, nie tylko w kwestii pozomek, ale głównie w kwestii chodzenia. I wrednie ci zazdroszczę, bo ja nie daję jeszcze rady. I słusznie, że myjesz leśne skarby. Przytulaski, gratulacje!
OdpowiedzUsuńLepiej mnie nie chwal, bo chodzić mi ciężej niż rowerem jechać! Nie mówiąc już o samochodzie!
UsuńPrzyjdzie czas, że i u Ciebie się naprawi, głęboko w to wierzę! 🙂
Pamiętam smak i zapach poziomek sprzed dwóch lat.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wtedy taka pryncypialna w kwestii higieny nie byłaś i jadłyśmy je prosto z krzaczków;))).
Pryncypialna to ja jestem w 100% tylko do jagód!
UsuńPoziomki potraktowane wodą robią się "flebriś"
!
Fuscilko, pięknie potrafisz czerpać z tego co w zasięgu Twoich rąk i to w dwójnasób. Łączysz piękne z pożytecznym. Zazdroszczę Ci tych zapachów, których nie uświadczysz nigdzie poza lasem. O smakach nawet nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńFuscilko, z okazji imienin ( wczorajszych ) życzę dużo zdrowia i realizuj swoje marzenia :*
Na całe szczęście mieszkam w cudownych okolicznościach przyrody, więc grzech byłby nie korzystać!
UsuńDziękuję pięknie!🙂
Fusillecko, pozostoje zycyć Ci, coby zdziwienie Twojego fizjoterapeuty i ortopedy furt rosło i rosło z kozdym dniem. Jaz niek rozrośnie sie do oniemienia :)
OdpowiedzUsuńA na widok poziomek... przybocyły mi sie poziomki z ochotnickik lasów, ze śmietanom własnoręcnie ryktowanom przez zaprzyjaźnionom gaździne. A gaździna ryktowała jom z mleka od swoik własnyk krów. Na mój dusickuuuu!!! Mniammmm!!! :)
owcarek podhalański
Fizjoterapeuta "pastwi się" okrutnie, ale wiem, że to dla dobra mej lewej kończyny!
UsuńO, taka swojska śmietana, to nie tylko do poziomek pasuje! :-)))
Zdrowia, zdrowia, zdrowia aby wszystko było dobrze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! Zdrowia nigdy za dużo!
UsuńPozdrawiam serdecznie!