sobota, 7 listopada 2020

WYSOKIE OBROTY!

 Prawie cały ostatni tydzień miałam tak zwariowany, że aż nie do uwierzenia!

Wpierw przeboje z sąsiadką! Mam po drugiej stronie ulicy taką, która jest aktualnie na życiowym rozdrożu. Mieszka o parę lat później niż powstał zalążek MBD, i do niedawna tylko kłaniałyśmy się sobie z daleka! Do czasu, ale to akurat teraz nieistotne. Po prostu w pewnej dość stresowej dla mnie sytuacji pozwoliłam sobie ja nawiedzić! Pomocy nie otrzymałam, ale..... sama pomoc niosłam i niosę czasami do teraz. Sąsiadka jest aktualnie na etapie wychodzenia z depresji i lekomanii. Pomocy ze strony przyjaciół żadnej, Rodzina za granicą, a z drugą połową, w stanie wojny przedrozwodowej! No! To wiecie, rozumiecie!



W każdym bądź razie, doszła ta moja Sąsiadka do wniosku, że czas skończyć ze spadaniem w dół, trzeba zabrać się za siebie. Udało jej się załatwić najpierw detoks lekowy, a potem leczenie psychiatryczne. I dobrze! Tylko jakoś nie przewidziała, że dotychczasowi przyjaciele mają ją w głębokim poważaniu, i nie było nikogo, kto by ją zawiózł do tego maciupkiego szpitalika - 25 km od nas! No, to ją tam zawiozłam! A po trzech dniach dowoziłam niezłą torbę prowiantu, bo ktoś ze  współ pacjentów spożył to, co sobie w lodówce trzymała. 

Sąsiadka ma trzech synów. Dwóch jest w Niemczech, bo tam pracują i doglądają majątku ich rodzicieli. Najmłodszy, w klasie maturalnej, mieszka z matką. Według mnie, "ciamciak" do kwadratu. Nie mnie oceniać wychowanie tego młodziana, ale ja sobie nie wyobrażam, abym musiała po nim sprzątać, zmywać naczynia, robić porządek w pokoju, wozić na korepetycje, i jeszcze do tego nie mieć nic na przeciw, że co rusz zostaje na noc jego dziewczyna! No, ale ja starej daty jestem przecież!



Gdy Sąsiadkę zawiozłam do lecznicy, poprosiła o podlewanie kwiatów. Zgodziłam się. Ale w międzyczasie był jej Synek i poprosił o klucz, bo zapomniał wziąć swojego (ja dostałam swój, aby nie musieć zgadywać, kiedy młodzian będzie w domu). Dałam, czemu nie! Ale okazało się po wyjeździe młodego do swej lubej, że dostałam klucz z felerem, a na dodatek złą instrukcję miałam co do otwierania bramy z naszej strony ulicy i z strony od jeziora. I zaczęła się zabawa z samoistnym włączaniem się alarmu! Wprawdzie po pewnym czasie wyłączał się sam, ale co nerwów się najadłam to moje. Zwłaszcza jak przyjechali ochroniarze z firmy i trzeba było się nieźle tłumaczyć! Uff! Dobrze jednak, że Sąsiadka, po jej przywiezieniu na swoje pielesze, była pełna energii, i całą sytuację opanowała. Od wczoraj jest Ona w klinice ( zawiozła ją jednak któraś z psiapsiółek), i zostanie tam do końca roku! Mnie zostają kwiatki. Stosów naczyń nie ruszam, bo to nie moja działka. Jak młody wszystko zużyje, to może pomyśli, iż naczynia należy po sobie myć!



 W międzyczasie pojechałam do mego Ortopedy. Bez specjalnego powodu, ot tak, aby się pokazać, zdać relację z tego co robiłam, jak postępuje rehabilitacja, co mi przeszkadza w funkcjonowaniu dolnych odnóży, a co daje nadzieję na lepsze, i ewentualnie przedyskutowanie, co dalej. Badał mnie, badał, i na koniec zapytał, kiedy miałam ostatnio rentgena nóg w obciążeniu! A ja - ?????? ?????? Dostałam zatem skierowanie i ...mam się pokazać za tydzień. To był wtorek. A w środę, siedziałam sobie z książką przy boku, w tle grała muzyka na rmf classic, gdy usłyszałam, że będą nowe zakazy! Co zrobiłam w związku z tym? Ano, zerwałam się i mając w zanadrzu dwie godziny, pojechałam do pobliskiego szpitala, aby zrobili mi rtg. Oczywiście, jak zobaczyli skąd, to nie, nie możemy, bo rejonizacja! A jak zapłacę? To owszem! Ile? 100 zł!!!!! Zazgrzytałam zębiskami, zapłaciłam, i za pół godziny odbierałam płytkę z fotkami mych nóg! Wróciłam do domu, i myślę.... zadzwonić do mego ortopedy na jego telefon teleporadowy, czy nie? Poprosić o zmianę terminy na jutro, bo za tydzień, to może się nie udać, czy nie? Na szczęście stwierdziłam, że co mi tam, dzwonię! 



I dobrze zrobiłam! Odpowiedź była zwięzła - oczywiście, przyjechać! Synek- Muminek nie robił problemów! Pojechaliśmy! Pan ortopeda długo oglądał zdjęcia, w końcu orzekł, że prawa noga nie artroskopii winna być poddana, ale całkowitej wymianie stawu kolanowego na sztuczny, i co ja na to! Zgłupiałam i mówię, że : doktorze, ale ja nie mam tyle oszczędności, aby taka operację zapłacić! Usłyszałam tylko: " a czy ja mówię o pieniądzach? zrobię wszystko, by miała pani to zrobione w ramach nfz! Wystawiam skierowanie, proszę o dane osobowe szczegółowe. Wprawdzie teraz wszelkie operacje są zawieszone, ale gdy tylko ruszą, to..... !!!!

No! Co mogę teraz?  Czekać!!!



35 komentarzy:

  1. Oj, Fuscilko, dzieje się u Ciebie dzieje. Każdy chciałby mieć taką sąsiadkę jaką jesteś Ty Fuscilko. Oczywiście, tylko kwiatki. Przecież to oczywiste. Niech się ciamciak do kwadratu nauczy porządku ;) .
    W sumie jesteś w miarę sprawna, więc poczekasz na kolejkę z NFZ. Tylko szkoda, że ortopeda wcześniej nie widział potrzeby wymiany kolanka, oj, chyba jednak coś wspominałaś o sztucznym, ale może się mylę. W każdym razie życzę zdrówka, a w przyszłości udanej operacji. Dbaj o siebie , nie przesilaj nóżki ;) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienne fotki piękne. Jeziorko widziałam wcześniej, a jesienna alejka super !

      Usuń
    2. Ta prawa noga miała mieć artroskopię, ale w międzyczasie lewa uległa kontuzji w Petersburgu. Z lewą już prawie dobrze, ale oczekująca prawa ledwo zipie, stąd taka decyzja.
      A co do fotek, to czekam na lepsza pogodę - ostatnio u nas pada i pada!
      Serdeczności!

      Usuń
  2. Powiedz mi Fuscilko, czy ten domek ze zdjęcia jest rzeczywiście Twój osobisty :) Bo cały czas intryguje mnie jego przecudne położenie nad samym jeziorem :) Czy rzeczywiście posadowiony jest tak blisko jeziora, czy takie złudzenie optyczne?
    Co do treści. Jesteś wspaniałą sąsiadką, każdy życzyłby sobie mieć taką. A kolanko? Napewno naprawią. Kiedy? Oby jak najszybciej. Tego Ci życzę z całego serducha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten domek jest mój osobisty, ale dla potrzeb bloga został doklejony ze zdjęciem jeziora. Tak blisko nie stoi, jak to się wydaję, ale mam doskonały widok z balkonu na prawie całe jezioro, a sam domek jest w trzeciej linii, i na wprost to jakieś 30-40 metrów!
      Co do naprawy kolana, to wiadomo, że trzeba poczekać na koniec pandemii. Ta prawa noga już rok czeka i zdążyła całkiem zmarnieć. Czy będzie co zbierać, w praniu się okaże! ;-(((
      Ale dobrych życzeń przybywa, także od Ciebie, więc Nadzieja jest! ;-))))) Macham wesoło!

      Usuń
  3. Jak tam ładnie jesienią u Ciebie ! To dobrze, że medyk zainteresowany wyleczeniem Twojej nogi. Szkoda tylko, że trzeba czekać, ale nic innego nie pozostaje. Buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie to, że nie wolno mi jeździć rowerem nawet po szutrach i niewielkich wzniesieniach, byłoby więcej fajnych zdjęć. Póki co, musi mi wystarczyć promenada!
      Odbuziakowuję! :-)))))

      Usuń
  4. Zawsze wiedziałam że jesteś WIELKA,empatia to jest to co zanika.Synalek sąsiadki to "mamałyga", i flejtuch.Życze zdrówka, zwariować można z tą służbą zdrowia.CiP przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sąsiadkowy synek jest z kategorii tych urodzonych po wielu latach. Do tej pory miał pyłki usuwane sprzed nóg, i teraz nagle nie umie zrozumieć, że matka ma kłopoty, ojcu wszystko zwisa i powiewa, i gosposi już nie ma też!
      A służbę zdrowia trzeba wziąć na przeczekanie chyba! ;-))))
      Pozdrawianki! :-))))

      Usuń
  5. Ja chyba żyje w innej rzeczywistości, bo naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie robią różnych zabiegów i operacji. Co im w tym wirus przeszkadza?
    Migiem Ci poszło że zdjęciem i lekarzem, może to dobry znak i z zabiegiem szybko pójdzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiało iść migiem, bo nie miałam żadnej gwarancji, iż na drugi tydzień nie zamknięto by też prywatnych przychodni! Oby ta pandemia nie trwała latami, bo wtedy marne widoki na cokolwiek prócz korony będą!
      Ale bądźmy dobrej myśli! Serdeczności worek ślę!

      Usuń
  6. Och Fuscilko, wspaniale jest móc komuś pomagać. Żal mi takich dziewczyn, które są przywalone przez los, wiem dobrze jak to jest. I jeszcze ten synalek...
    Nie wiedziałam, że masz jeszcze jedno kolanko do roboty, tak mi przykro, ale masz w perspektywie zdrowe odnóża i to jest wspaniałe! CiPy posyłam w dużych ilościach :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, solidarność babska zobowiązuje! ;-))))
      Oba kolanka zniszczyły się w pracy niemieckiej! Niestety, mam pecha, bo gdyby nie "korona" pewnie byłabym już po wszystkim. A tak, trzeba czekać niestety!
      Podwójną ilość CiP ślę!

      Usuń
  7. I zła ta wiadomość i dobra, skoro jednak trzeba wymienić kolano to plus, że jest szansa na darmowy zabieg. Jednak warto działać od razu i nie odkładać spraw zdrowotnych na później. Pomoc sąsiadce Ci się bardzo chwali, kto wie, może ta szansa na darmowe to już jest powrót dobrej karmy. Powodzenia Wam obu życzę, a młodzianowi ogarnięcia się na przyszłość! Uściski i CiPy 102 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki nie odblokują wszystkich kolejek, które zablokował wirus, nie ma szans na nic szybkiego !
      A młodziana to życie nauczy!
      Pozdrawiam pięknie! :-))))

      Usuń
  8. I bardzo dobrze, że od razu wymiana. Moi ortopedzi mówili, że artroskopia to tylko w celach diagnostycznych jest, ale przyczyn bólu nie likwiduje (w tak zaawansowanych przypadkach).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że dobrze, ale..... póki nie będą odblokowane kolejki, to i tak "d..a blada! Trzeba czekać!
      Całe szczęście, że z lewym kolanem idzie już mocno ku dobremu!
      Duuużo CiP podrzucam! :-))))

      Usuń
  9. No to niezły młyn!!! Dobrze, że tak energicznie zadziałałaś- wiele się wyjaśniło i teraz czekanie będzie spokojniejsze. Oby ten czas czekania był jak najkrótszy! Dbaj o siebie! CiP frunie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, czasem jak człeka przydusi konieczność, to jest gotowy góry przenosić! Tak więc i mnie się zebrało na działanie! Teraz tylko cierpliwości mi trzeba!
      Buziolam! :-)))

      Usuń
  10. Ale pięknie, że pomaga Pani innym. Tak bezinteresownie. Gdyby było więcej takich ludzi, to ten świat byłby piękniejszy i ludzie nie wpadaliby w depresje! Cudownie się o tym czyta. Więc i ja- jako jedna z wielu mieszkancow Ziemi- dziękuję za ten gest! Młody niech się ogarnie.. Sama mam 20lat, ale jak czytam to o nim to wrr. Bez przesady..
    Ściskam i życzę zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Kobiety, musimy się wspierać! Co do tego nie mam żadnych wątpliwości! Akurat w niewielkim stopniu mogłam, więc normalka!
      Młody należy do tego typu, który dopiero się przekona, co to znaczy prawdziwe życie! A im prędzej się potknie, tym lepiej dla niego! :-)))
      Acha, zapomniałabym! Na blogu nie "paniujemy"! Mówimy do siebie po nicku! :-)))))
      Życzenia przyjmuję , aby ich było więcej - to mi czas oczekiwania na OP się skróci. W zamian podsyłam Ciepłe i Puchate! :-)))

      Usuń
    2. Fuscila, niezły tydzień ale dałaś radę i to najważniejsze. A do tego pozytywne (oby) zakończenie u ortopedy. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
    3. Czasem mi się udaje wyjść poza własną strefę komfortu! Bo generalnie, ostatnio, to ja bardziej leniuch jestem!
      Przytulam! :-))))

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  11. Dobrze mieć sąsiada, dobrze mieć dobrego sąsiada... :) Bardzo relaksuje mnie klimat jezior, zwłaszcza takich w otoczeniu drzew, lasu... Tajemniczy. Zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z sąsiadami to jest różnie, różniście! Ale generalnie mam do nich szczęście! :-))))Natomiast otaczające nas lasy i jeziora w nich, to najlepsze odstresowacze! :-)))
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Fusilko! CiP posyłam cały wagon dla zdrowotności oczywiście.
    Z sąsiadkami może być jak z rodziną, albo lepiej. Tak miałyśmy na Ursynowie, całe lata (w tym stan wojenny) przeżyłyśmy wspólnie zajmując się dziećmi, zakupami itd. Zresztą ten klimat jest w sadze ursynowskiej, czytałaś to wiesz. Sąsiadki nieraz życie ratowały, tak jak Ty swojej.
    Zdrówka kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ANUSIU!
      Jest nie najlepiej, bo ja na izolacji ( sąsiadka mnie zawiadomiła, że ma wirusa), a do tego Synek-Muminek chyba ma tez koronę! Jestem tak zdołowana, że miejsca sobie znaleźć nie mogę!
      Pozdrawianki!

      Usuń
    2. Fusilko, sama izolacja to nic, masz gdzie z MBD wyjść i czym oddychać na swoim podwórku, przetrzymasz. Oby w zdrowiu. Synek młody jeszcze to sobie poradzi. Coraz więcej ludzi wokół zapada na to cholerstwo ale większość zdrowieje przecież! Musi być dobrze! Kciuki trzymam! Przytulanki!

      Usuń
    3. Gdyby nie inne sprawy zdrowotne, bardziej mnie absorbujące, nawet nie wiedziałabym , że coś jest nie tak! Chociaż wieści niezbyt miłe dopływają także nad jezioro!

      Usuń
  14. A takie czekanie kto też może człowieka wykończyć!!!
    A przejść z sąsiadką wspólczuję ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak Stokrotko! A ja, niestety, do osób spokojnie czekających na "trzęsienie ziemi" nie należę!
      Z Sąsiadką o "w ogóle " cudawianki" są!

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  15. Fusilko❤ jak się czuje synek, jak z Tobą? Trzymam kciuki i przytulam🥀 anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ANECZKO!
      Alarm odwołany! Ale o tym potem!
      Od kilku dni piszę posta, i mam nadzieję skończyć dzisiaj!
      Serdeczności ślę!

      Usuń