piątek, 5 kwietnia 2019
Przydałby się jakiś kop!
Ani chybi - Starość! Nie pamiętam siebie takiej ślamazarnej, jak ostatnio. Chociaż? Może pamięć też mnie juz zawodzi? W każdym bądź razie wychodzi na to, że do Świąt się ze wszystkim nie wyrobię, a najśmieszniejsze jest to, że zupełnie się tym nie przejmuję! Bo, czy muszę? Ale winnego znam!
Wiosna!
Przyszła, przewróciła wszystko do góry nogami, i się śmieje słonecznie, a czasem wietrznie!
Jak była szaruga za oknem, nie przeszkadzał "belejaki" trawnik. Ale gdy wokół zaczęły warczyć maszyny różne, doszłam do wniosku, że przecież nie mogę odstawać. To przy pomocy Córki Wiewiórki zatrudniłam pracownika. Wprawdzie to szumnie powiedziane, ale..... Chłop to samotny, "tankujący", bezrobotny, złota rączka, tylko brać! Bo jak czuje "głoda", to pracuje za trzech. Zajął się więc moim trawnikiem, i tym sposobem kwestia tzw. filcu ulotniła się w nieznane. Trzy godznki, i po krzyku. Córka zawiadomiła, że zadowolniony ze stawki godzinowej, którą dostał, a w pakiecie jeszcze kawa i jajówa z dużą ilością boczku. Tylko Zięciaszek niezadowolony, bo mu pomagier jeden ubył przy robocie! Cóż- nałóg ważniejszy. Ważne także to, że dzisiaj wyczyścił cały podjazd wokół MBD. Kawę wypił, wody nie ruszył, bo niegazowana, za to na koniec obszerny talerz zupy warzywnej z kiełbachą prawie wylizał. Nie dziwota to, skoro za jego główny posiłek wystarcza piwo. Trzeba przyznać jednak, że jak przychodzi do pracy, to alkoholem nie wania! No i umówiłam go na szorowanie z glonów i malowanie balkonu.
Zmieniłam lekarza ortopedę. Przez zupełny przypadek to się odbyło! Dwa tygodnie temu bowiem, jechałam do Grajdołka, bo akuratnie była 20-sta rocznica śmierci Mamusi. Oczywiste więc, że zatrzymałam sie na trochę u Bratowej i Brata. Również oczywiste jest, że jak tam przyjeżdżam, zaraz zjawia się Bratanica ze swoim Narzeczonym. I zgadało się z nim to, że On, jako były do niedawna piłkarz, nabawił sie różnych kontuzji, z których bardzo szybko wyciągnął go pewien ortopeda ze Ś. Nie trwało długo, jak po dwóch dniach już byłam zarejestrowana, a w następnym tygodniu byłam po raz pierwszy u tego lekarza. I wyszłam zadowolona bardzo. Bo najważniejsze, nie muszę być wpierw kwalifikowana, a potem oczekiwać nie wiadomo jak długo na zabieg. Już we wrześniu będę miała artroskopię, a potem się zobaczy, co dalej!
Z tej radochy wsiadłam wczoraj po raz pierwszy w tym roku na rower, i przejechałam się całe 4 kaemy! Aaaa! I do Ś. aby oddać skierowanie w szpitalu, jechałam sama, bo wcześniej to albo mnie woził Synek Muminek, lub za asystę robiła Córka Wiewiórka.
Tylko roboty domowe jakoś mnie nie lubią!
Chyba szczesliwy był ten przypadek skoro przyniósł tyle radości :) I oby były efekty, widoczne rezultaty. Rower podobno jest dobry na stawy ale i tak trzeba uważać aby nie szarżować po zimie i dopiero się wprawiać w ruch. Cieszę się, że już we wrześniu będzie zabieg - super, że tak się udało bo kolejki w polskich szpitalach i u lekarzach to ciągnął się jak tasiemiec.... dużo zdrowia :*
OdpowiedzUsuńA mówią, że przypadki tylko sobie tak chodzą po ludziach! A tu pewnie jakowaś siła wyższa też brała w tym udział! :-)))
UsuńSerdeczności przesyłam!
Bywają i szczęśliwe przypadki, chociaż ja wierze w tę siłę wyższą i Anioła Stróża, który nad nami czuwa :)
UsuńJa to nazywam Opatrznością Wyższą! ;-))))
UsuńSerdeczności!
Jak najbardziej. Bóg i Anioł Stróż czuwają ;)
UsuńMój Tata akurat jest po artroskopii i już na kurs tańca, po trzech tygodniach, powrócił. Już zaczynam trzymać kciuki by i u Ciebie tak sprawnie to we wrześniu poszło :) Jajka świetne, masz talent :) A prace domowe jeszcze dogonisz, wiosna ważniejsza!
OdpowiedzUsuńMiód mi na moja dusze wlewasz wiadomością o Twoim Tacie! Pozdrów go serdecznie i życz nie tylko samby, rumby i innych takich, ale by nie czuł nigdy już bolacych kolan!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo w jego imieniu i wzajemnie Tobie tanecznego kroku życzymy :) bez bólu!
UsuńJa nadal tęsknie za zumbą, ale wiem, że w tym roku to chyba nie będzie mi dane sobie powywijać! No .... może.....?
UsuńCzy te prace domowe do swiat to jakas wyzsza koniecznosc? Jak nie przed swietami, to po świętach można je wykonac. Robota nie ucieknie. Dobrze, ze masz tego tankującego chłopa, bo coś czuję, ze jakbym nie on, to sama byś się na robotę rzuciła.
OdpowiedzUsuńNie! No co Ty? Napisałam przecież, że zupełnie się nie przejmuję! A na robotę tego Tanka się nie rzucę bo kolanka nie pozwalają! Zbyt duże przeciążenia!
UsuńRobota nie zając, a wiosne i lekarza trzeba wykorzystać, bo nie wiadomo, jak długo potrwa:) Wiosna, rzecz jasna 😁
OdpowiedzUsuńOtóż to! Lekarz nie młody, ale i nie stary. Spodobało mi się to, że nie odwodził od sierpniowej rajzy do Petersburga, ale nakazał wcześniejszą wizytę,by przygotować nóżęta do tego!
OdpowiedzUsuńE tam , zaraz ślamazarna . Robisz wszystko troche wolniej i tyle. Dobrze, że trafiłaś na kompetentnego medyka. Ci od sportu są naprawdę dobrzy. Mój synalek się o tym przekonał kiedyś na własnej skręconej stopie .
OdpowiedzUsuńOtóż to, właśnie ten jest lekarzem sportowców! Dlatego poziom mojej nadziei jest całkiem spory! :-))
UsuńNio! Ponoć ma ludków do obsługi na hektary! Ale ja akurat w puli znajomych się znalazłam! Więc się cieszę! Nie ma to jak przypadki!!!
OdpowiedzUsuńTrafić na sensownego lekarza to sztuka nie lada - cieszę się, że Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że taki przypadek mi się trafił!
UsuńPisanki-oplatanki cudne !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pochwała od Kogoś, kto przeróżne Cudawianki tworzy, jest jak miód!
UsuńCieszę się, że tak Ci się udało z lekarzem. Na własnej skórze poznałam, co to znaczy, jak dobry specjalista zajmuje się zdrowiem i sprawnością pacjenta.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Przecież Ty coś o tym wiesz!
UsuńSerdeczności podsyłam!
Sorry, nie będę dobrą koleżanką i nie zsadzę Ci kopa na rozpęd, a to z bardzo prozaicznej przyczyny - nie podniosę tak wysoko nogi;))).
OdpowiedzUsuńWiem, ze możesz nie uwierzyć, bo wiesz, ze nigdy nie miałam problemów ruchowych i nogę potrafiłam podnosić znacznie wyżej, ale ogarnęłam moje "domowe" hektary i teraz ani ręką, ani nogą - chodzę jak przetrącona;).
A musi mi to do poniedziałku przejęć, bo w poniedziałek ogarniamy te dwa małe szatanki, albowiem ich przedszkole też strajkuje.
Pięknej wiosny nadjeziornej:).
Jesteś zatem usprawiedliwiona! A nawiasem mówiąc, czasami bardzo się cieszę, że moje Wnuki juz są dorosłe! Chociaż? Maluchy tak sie fajnie przytulają!
UsuńZaczęłam robić porządki w domu, wokół domu, posesja ogarnieta, ale jeszcze jest do zrobienia parę rzeczy męskich. JeszJes warzyw nie posialam, czekam na deszcz. Dekoracje wielkanocne piękne, ileż to pracy trzeba włożyć!! Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńAkurat te robótki to doskonały wypełniacz czasu. No i czasem trzeba pomyśleć, co też nie jest bez znaczenia! ;-))))
UsuńDobrego weekendu!
Jajka przepiękne, zawsze na święta mniej czy więcej sprzątam,wolę teraz,potem działkowych robót więcej, cieplej to się dopiero nie chce, zdrowia życzę,
OdpowiedzUsuńZawsze twierdzę, że jak się cały rok ogarnia dom, to na Święta nie powinno się szaleć! A jak się jest samemu, jak ja, to już w ogóle!
UsuńDziękujęza zdrowotne życzenia! Przydadzą się! ;-))))
Taki pracownik fizyczny, który zrobi to, co się mu zada, to piękna sprawa. Bo Domowi, to często mają swoje pomysły, ale mają moce przerobowe, więc nie mogę się buntować.
OdpowiedzUsuńDobry ortopeda, to skarb. A szybkie zapisanie do szpitala na zabieg, to wspaniała wiadomość (w duchu pomyślałam, że to cud). I oby wszystko tak szło w dobrym kierunku! Porządek poczeka, a wiosna ucieknie, więc trzeba korzystać z wiosny, patrzeć, słuchać i wąchać :)
Znaleźć takiego pracownika to nie jest łatwa sprawa!
UsuńA jeszcze trudniej znaleźć dobrego lekarza! Chyba mi się poszczęściła w ramach wielkanocnego realizawania życzeń przez zajączka! ;-))))
to tak jak umnie, "NIC NIE MUSZĘ, EWENTUALNIE MOĘ" :)))))))) jaja piękne:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Ja sobie piszę teraz zupełnie inny porządek, jak wprzódy! ;-)))
UsuńO, to mi się podoba: "porządek poczeka a wiosna ucieknie" i to sobie wezmę za motto!
OdpowiedzUsuńMądra jesteś Fusilko, że nie rzuciłaś się na robotę i jeszcze, że się nie przejmujesz. Cudna jesteś:) To i cud Ci się trafił z ortopedą, taki lekarz to skarb. A przypadków podobno nie ma, widocznie zasłużyłaś:)Serdeczości:)))
O! To mi się podoba! Zasłużyłam! No jasne, że zasłużyłam!
UsuńSerdeczności Aniu! :-))))
Witam w "nowym świecie"!!
OdpowiedzUsuńSzata "nowego" bloga - pierwsze wrażenie - bardzo fajna, przede wszystkim spokojna.
Mam nadzieję, że stąd już nie będziesz musiała się ewakuować.
Pozdrawiam!
gregg
No, to prawie jesteśmy w komplecie! ;-)))
OdpowiedzUsuńWitam, witam serdecznie!
Sportowy lekarz to juz pól powodzenia w leczeniu, tak wiec!
OdpowiedzUsuńDo Petersburga sie wybierasz? Zazdraszczam bardzo :)
Na tą wycieczkę zapisałam się na jesieni ubiegłego roku w naszym towarzystwie zumbowym. Mam nadzieję, że pojadę! ;-))))
UsuńJak Ci mówiłam, artroskopia to mały pikuś - po miesiącu będziesz biegała. Ważniejsze jest to, co w stawie w czasie artroskopii wykryją - czy ona wystarczy. I tego Ci serdecznie życzę!
OdpowiedzUsuńJak znam zycie i pecha, co ostatnio mnie dopadł, na artroskopii pewnie się nie skończy! No, chyba że.....? :-)))))
UsuńFusilko, mój nowy adres.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Już odwiedziłam i zaraz Cię na listę czytelników dodam! ;-)))
UsuńWinno wiosna? No to trza jom ukarać! Na przikład... w te Święta mo nom syćkim zapewnić piknom pogode :)
OdpowiedzUsuńNie, no taka nie będę, aby Wiosnę karać! A nóż obraziłaby się?
OdpowiedzUsuńW sumie ślamazarnośc nie jest aż taka zła, tylko wolna! ;-))))
Mój "pomocnik" się nie odezwał, niestety... ;((
OdpowiedzUsuńA jajeczka - cudności! /za wcześnie kliknęłam!/
OdpowiedzUsuńMojego pomocnika do pionu stawia Zięciaszek! Czasem ze skutkiem, czasem nie! Materia takich pomocników bardzo oporna wszak! ;-))))
OdpowiedzUsuńAlle jaja... piękne i takie kolorowe!
OdpowiedzUsuńDobry pomocnik zawsze się przyda, a Zięciaszek dba to i pomocnika przypilnuje by się nie popsuł. :))
Dobrze, że przypadek zupełny okazał się dobrym trafem, więc tylko zdrowia życzyć i rychłej naprawy tego, co zepsute.
Posyłam sporo Ciepłego i puchatego, i macham :)))
Pozdrawiam ciepło.
Z tym pilnowaniem własnie jest problem. Taki sobie zawsze znajdzie lukę, by skoczyc na piwo! Ale damy radę!
OdpowiedzUsuńFuscilo, lepiej troszkę popilnować ;) niż samemu brać się do męskiej roboty. Przed domem masz czysto bez filcu;) tylko się ciesz, że masz kogoś do pomocy. Powodzenia u ortopedy.
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku dałam radę sama, ale teraz gdy potrzebne nogi obie sprawne już nie próbowałam nawet!
UsuńSerdeczności ślę!