poniedziałek, 24 października 2022

DZIAŁO SIĘ!

Nie można się nudzić, o nie! W ramach projektu "OSP dla seniorów" dzieje się naprawdę sporo. Trzy tygodnie temu, byliśmy w Wyłuszczarni Nasion w Klosnowie- jednej z większych w kraju. Poznaliśmy historię tego miejsca, a później zwiedziliśmy prawie cały obiekt. Jest on bardzo ciekawy architektonicznie, i zachowały się w nim ponad stuletnie urządzenia służące do wyłuszczania nasion z szyszek drzew leśnych. Wielokondygnacyjny budynek wybudowany został przez Niemców w 1913 roku. Jest to największy taki obiekt w Europie, o wydajności dobowej do sześciu ton łuszczonych szyszek. Niedaleko znajduje się też izba edukacyjna, oraz dwie wiaty z przeznaczeniem na ognisko. 

Wydawałoby się, że zalesianie to sprawa prosta. Wcześniej jednak należy uzyskać nasiona z pobliskich drzew, posortować i ocenić. Najlepsze z nich wracają na tereny skąd pochodzą, i powstaje nowy las.










W pobliżu znajduje się także Szkółka Leśna, jedna z większych w regionie.





Dwa tygodnie temu, gościliśmy funkcjonariuszy służby więziennej, którzy zaprezentowali swe umiejętności. Były nie tylko pokazy sprawności, ale także przykłady udzielania pomocy!

W ubiegłym tygodniu robiłyśmy stroiki. Wiadomo, niedługo Wszystkich Świętych. Po raz pierwszy zrobiłam i ja, nawet mi nieźle się udało. Ten pierwszy to akurat mój!






A prócz tego kijkowanie, i to niezależnie od pogody. Nigdy dosyć przyglądania się tafli jeziora. No i niespodzianka też była, bo udało mi się po raz pierwszy zrobić mini-sesję białej czapli!













Trochę pewnie chaotyczny ten wpis, ale co zrobić, skoro łamaga ze mnie. Otóż na prostej drodze się potknęłam, i chcąc uchronić kolano, nieźle stłukłam sobie przedramię. Taka łamaga ze mnie! :-))))





środa, 12 października 2022

ZJAZD RODZINNY



Ubiegły weekend upłynął pod znakiem Zjazdu Rodzinnego w Margoninie. Razem ze mną jechała Córka-Wiewiórka, Synek- Muminek, a także dojechał do naszej kompanii najmłodszy z mych Braci. Jak się później okazało już na miejscu- zameldował się także średni Brat. Najstarszego nie było. Dla przypomnienia - nestorką jestem ja! :-)))))
Przygotowania przez Organizatorów do tej uroczystości rozpoczęły się rok wcześniej. W dniu tego wydarzenia, zjechało się  z odległych części kraju 105 osób.


Zjazd rozpoczął się od Mszy odprawionej w kościele Parafialnym pw. Św. Wojciecha. W homilii podkreślano, że przed wszystkimi starszymi członkami Rodziny stoi ważne zadanie, mianowicie przekazanie młodemu pokoleniu tych wartości, które kierowały czynami Przodków - miłość do Ojczyzny oraz przywiązanie do wartości rodzinnych.



Oddano hołd członkom rodziny walczącym w czasie Powstania Wielkopolskiego. Przy pomniku Powstańców Wielkopolskich  dwaj członkowie Rodziny wystawili wartę  w strojach powstańczych. Burmistrz miasta przybliżył historię walk w regionie, delegacja Rodziny złożyła przy pomniku wiązankę kwiatów, i wspólnie odśpiewaliśmy Rotę.



Potem spacerem przeszliśmy do Restauracji, gdzie czekała na nas niespodzianka - ogromnych rozmiarów Drzewo Genealogiczne na którym zawarto informacje o wszystkich gałęziach Rodziny, pieczętującej się herbem Cholewa. Przygotowano także kącik wspomnień, w którym zgromadzono pamiątki, stare książki, albumy fotograficzne, portrety, itd.





Wszyscy uczestnicy spotkania osobiście przygotowywali identyfikatory, na których należało wpisać  swoje imię i imiona Rodziców, by łatwiej było prześledzić z jakiej gałęzi Rodziny pochodzi dana osoba. Rozmowom i wspomnieniom nie było końca, zwłaszcza po multimedialnej prezentacji, w której przedstawiono herb, dzieje Rodziny i najwcześniejsze, udokumentowane w źródłach informacje o protoplastach Rodu. Nestorami zaś są: urodzona w 1937r, Barbara z Poznania, oraz urodzony w 1948r. Tadeusz z Tomczyc!




Przed obiadem wniesiono ogromny tort z fajerwerkami, i odśpiewaliśmy sobie 100 lat, a potem po obiedzie zaczęły się tańce. I oczywiste było, że wpierw zatańczyliśmy poloneza! Bawiliśmy się prawie do północy, stoły uginały się od pysznego jedzenia, a na koniec wnieśliśmy petycję do Organizatorów, aby takie spotkania organizować co 5 lat! 

piątek, 30 września 2022

TAKIE SOBIE TAM!

Nie wiem co się stało, ale chyba coś zrobiłam nie tak! Zatem zaczynam od nowa! Czy się uda wszystko opowiedzieć, nie wiem! Ale spróbuję!

Nareszcie zaczęło u nas nieźle padać, zatem powoli zaczynają się grzyby! Niezbyt wiele ich jest, ale każdy podgrzybek  - na wagę złota!

Suszenie uskuteczniam na sicie opartym z jednej strony o krzesełko, a z drugiej o elektryczny kominek!


Przedtem oczywiście należy posortować swoje zbiory! Czyli na kolację kurki. Do słoiczków maślaczki. Do suszenia wszystkie podgrzybki. No, może te mniejsze jakoś się da podrzucić lodówce


A to wielka pustynia piaszczysta na szlaku do grzybowych  poszukiwań


Oczywiście, kolorowo też musi być! Czyli muchomorek





Cała gama jeziornych atrakcji, ale także powolne żegnanie się z żeglowaniem, i latem!



W ramach spotkań bibliofilskich, gościłyśmy się w naszej gminnej Bibliotece. Nie tylko zajadałyśmy się ciastami, ale także podjęłyśmy zabawę Pań Bibliotekarek. Otóż otrzymałyśmy książeczki z dawnej serii Harlequina, i naszym zadanie było zrobić z nich przypominajki. Sprawa niby prosta! Należało metodą dekupażu okleić wnętrza okładek, a potem każdą kartkę złożyć na pół. Trochę to trwało. Później wystarczyło odpowiednio uformować kartki, włożyć przynajmniej jedną przypominajkę, i tyle!
Dla mnie bomba, bo coraz częściej szukam mych myśli, które uciekają w tempie kosmicznym. Być może uda mi się je czasem zatrzymać na więcej niż sekundę?



Kolejna ciekawa rzecz, to "koperty życia". Są one  nie tylko potrzebne osobom samotnym! Kartę informacyjną opisuje lekarz rodzinny, podając nie tylko dane osobowe i dane najbliższych członków Rodziny. Powinny tam być także informacje o zażywanych lekach, a także operacjach oraz zabiegach!
Karta winna być włożona do lodówki, a info o niej naklejone na lodówkowych drzwiach. Cała rzecz polega na tym, aby szybko na podstawie danych z koperty życia można było podjąć leczenie lub reanimację! Dla mnie to super sprawa! Wszak skleroza coraz częściej atakuje, i nie raz czy dwa trudno za nią nadążyć!

piątek, 16 września 2022

JUŻ BYŁAM W OGRÓDKU, WITAŁAM SIĘ Z GĄSKĄ......

 .... i tyle ją widzieli! Cóż? Czasem trzeba zaczynać od nowa! No, bo było tak! Ostatnia wizyta u Fizjo, i jego pytanie, jak tam z rowerkiem stacjo. To stwierdziłam, że dobrze, nie boli kolanko, nie czuję dyskomfortu, i w ogóle to super! Zatem prikaz dostałam, że należy wyciągnąć rower normalny i nareszcie zacząć na nim ćwiczyć, powolutku, bez wariacji, przy pomocy kogoś z rodziny. Ok! Prawie fruwałam z radości! Zamówiłam Dziecko starsze, niech robi za podporę. I co? I nico! Nadal brak odpowiedniego zgięcia. Coś się jednak Dziecięciu nie zgadzała, i jak wróciłyśmy z mini rowerowania do domu, zażądała, abym jej pokazała, co ja za gimnastykę uskuteczniam na rowerku stacjonarnym. To wsiadłam, pedałuję, a Ona pokłada się ze śmiechu, bo według tego, co widać, to ja sobie robię śmiszki. No i okazało się, że mam pupę na końcówce siodełka, i noga jakoś tam, na 80% pracuje, ale gdy nakazała siąść po "ludzku", to się nie dało, czyli brak odpowiedniego kąta - zatem d... blada. Rower więc czeka dalej w domku gospodarczym, a ja nadal morduje stacjonarny. 

Ale pierwsze, to było złość na samą siebie, a potem postanowiłam, że jak się nie da inaczej, to na wszelki wypadek spróbuję  chodzenia z kijkami. Tak się nakręciłam, że w godzinie przemaszerowałam promenadę w tą i we wte. To tak mniej więcej około 5km! Dało się! No i Koleżanki zaraz też zadowolone, bo się zdzwaniamy i ..... jest rożnie. Bo okazało się, że chodzę normalnie, nawet dość szybko, a czasem muszę folgować, aby nie wychodzić przed szereg! Niby to fajnie, że prawie wróciłam do kijków po 3-letniej przerwie, ale zaraz mnie dręczy złość, że z tym rowerem takie problemy! 

A przecież trzeba wyruszyć w lasy, bo prawie co dzień pada, i sprawdzić należy, czy są grzyby. Jakby nie było - rower, to jednak rower! Dojechać można dalej w głębiny leśne niż samochód, który musi zostać na parkingu!





Stare wierzby coraz bardziej próchnieją! Szkoda, pamiętam je jeszcze sprzed lat, gdy stały nad brzegiem!



Marina powoli pustoszeje, za to łabędzie mają raj, bo kim nikt na plaży nie przeszkadza!



Pierwszy mural u nas powstał! Prawda, że piękny?! Wiadomo - jezioro na wyciągnięcie ręki!

Poza tym, to mam niezłą fuchę! Robię za kierowcę audi automatica,  wożąc sąsiadkę na terapię do miasta. Początek był trudny, bo ostatnio automatikiem jechałam 10 lat temu, gdy pracowałam w Niemczech jako opiekunka pewnego starszego Dziadka! Ale parę dni ćwiczeń, i nie mam problemów! Gorzej gdy czasem przesiadam na swego opelka, który automatem nie jest; zdarzyło się, że mi się biegi pomyliły i prawie płot sąsiadowi przestawiłam! Na szczęście skończyło się tylko na nerwach i strachu!

Prócz tego było zakończenie sezonu, czyli ognisko nad samym brzegiem mariny, ze śpiewami i wesołym gwarem.! Prócz tego, zapisałam się do 25 osobowej grupy, która od następnego tygodnia będzie uczestniczyć w Programie dla Seniorów, opracowanym przez Gminę na podstawie wytycznych Unii Europejskiej. Wczoraj zapoznano nas ze szczegółami, jak długo potrwa, jaki jest program, i jak będziemy pracować! Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyniknie!

Ale w sumie, to dobrze, że wyciąga się nas z domu by się rozruszać,  a nie zamykać w sobie!