wtorek, 31 sierpnia 2021

PRZERWA BĘDZIE!!! PRAWIE MIESIĘCZNA!!!

Jeszcze tylko3 dni, aby ogarnąć wszystko przed podróżą, której troszeczkę się boję, ale z drugiej strony... może wcale nie będzie tak źle! Gdyż ponieważ albowiem, jadę z Koleżusią do sanatorium w Augustowie! Na całe dwa tygodnie! Jeszcze nas tam nie było!!! A co!!!  Najlepsze jest to, że dzień po przyjeździe z sanatorium w domowe pielesze, udajemy się z wycieczką na Podlasie!  Organizator z  pobliskiego Miasta - UTW!!! Wracamy 25-go września! Wiadomo zatem, że w takich razach wszystko pali się w rękach, ogarnąć należy to, sio, tamto i owo, a jeszcze na dodatek, nie ma żadnej gwarancji, że wszystko wypali, jak należy, chociaż tym będziemy się martwić, gdy będzie trzeba!

Aby było śmieszniej, to jedziemy ( znaczy się moja corsa  z nami ) na tak zwanego czuja, bo jakoś trudno było wybrać najbardziej optymalną trasę. Bo nie wiem, czy wiecie, ale autostrady, to dla mnie stres i w ogóle najlepiej wolałabym zwykłą szosą . Może najmłodszy Bracki podpowie wieczorem, bo On w te "klocki" był jeszcze 3 lata temu dobry!

Do tego muszę wykorzystać czas, w którym uda się pozbierać baldachy czarnego bzu! Dzisiaj nareszcie, po wielu dniach ulewnych deszczy jest spokój! Nawet momentami pojawia się słońce, i zaraz na serduchu robi się cieplej. I  nadzieja na ostatnie w tym roku zaprawy cudów natury udadzą się bez problemu! Przecież galaretka lub dżem z jagód bzu czarnego, to najlepszość taka, że ho,ho,ho!

Także ten....

Ci, którzy mieli do mnie wpaść - wpadli! ( Mysza! - całuski dla Was i Młodego!)

Ci, którym się nie udało, a mieli chęci - drzwi zawsze otwarte, tylko korzystać!

Przede mną parę intensywnych dni, więc prawdopodobnie mało będę się udzielać. Poza tym, nie zabieram lapka, zatem kontakty będą prawie żadne! Obiecuję, że będę Was odwiedzać o ile to będzie bloger, w przeciwnym wypadku, niekoniecznie! Ale może sms-em?

Na ten długi czas rozłąki podrzucam fotki nadjeziornych spacerów!

Do miłego KOCHANI!











MACHAM!!!!!

czwartek, 19 sierpnia 2021

DARY LATA !

 Lato póki co, troszkę się obraziło, ale mnie to akurat nie przeszkadza. Zajęć jest dość. I nie tylko dlatego, że ja coś tam nazbieram, lub kupię, ale także dlatego, że zawsze mogę liczyć na Sąsiadów i Progeniturę, którzy mi coś podrzucą, gdy sami mają w nadmiarze!

W ubiegłym roku, pod koniec lata, skończono przedłużanie naszej promenady w części północnej. Poprowadzono zatem ścieżkę rowerową nie wzdłuż szosy, ale pomiędzy jeziorem i osiedlem domków, których mieszkańcy już  dawno domagali się normalnej drogi. Nie dziwota, bo większość dawnych użytkowników małych domków letniskowych, zamieniła się we właścicieli domów, którzy woleli stąpać nie po błocie! Tak więc dopiero w tym roku, dopiero niedawno, przekonałam się, jakie tam skarby rosną! Mianowicie 4 drzewa żółtych mirabelek, których owoców nikt nie zbiera!!! Dojrzałe, lecą z drzewa, a wokół roztacza się ich słodki zapach, no i owady przeróżne mają używanie! Dla mnie w to graj, bo nieliczne drzewa mirabelki czerwonej są zbyt wysokie, i niezbyt dużo udało mi się jej pozyskać. A wiadomo, że dżemy z tej małej śliweczki, to prawdziwa małmazja! To popełniłam! :-)))


Z kolei Sąsiadka z naprzeciwka podrzuciła duuużą torbę renety landsberdzkiej, bo jej się nie chciało obierać takiej ilości ogromnej, którą podrzuciła rodzinka ze wsi. No i Córka-Wiewiórka dołożyła przepyszne papierówki! Landsbercka poszła na przecier do szarlotki, a z papierówki , co drugi dzień jadłam placuszki, które przypominały mi lata dzieciństwa!





W międzyczasie pojechałam do Grajdołka, nie tylko spotkać się z dawno niewidzianym, najmłodszym Braciszkiem, ale także odwiedzić groby Rodziców! I dostałam fuuurę pomidorów! Okazało się, że Bracki pilnuje działki Teścia mojej Bratanicy! I za to może zabierać plony, których jest w nadmiarze! Grzech byłby nie skorzystać! A potem jeszcze trochę tych pomidorów dokupiłam, bo przypomniało mi się, że zaraz na początku września wybywam na 3 tygodnie, i czasem mogę z tymi akurat zaprawami nie zdążyć! Początkowo próbowałam suszenia w suszarce do warzyw, którą pożyczyłam od Córki-Wiewiórki, ale po dwóch 5-cio godzinnych turach, w czasie których połówki pomidorów ledwo, ledwo się obsuszyły, przełożyłam wszystko do piekarnika, i wystarczyła tylko jedna 5-ciogodzinówka! 
Czasem trzeba się na własnej kieszeni przekonać, że to, co wypróbowane jest lepsze od nowości!


Takiej ilości suszonych pomidorów już dawno nie miałam, ale mnie to cieszy! Bo produktem ubocznym jest całkiem spora ilość porządnego przecieru. Będą super pomidorowe zupki i sosy!

A prócz tego? Oczywiście rower, bez którego to ja jakby bez ręki i nogi, gdyż ponieważ-albowiem, inne przyjemności ruchowe, raczej mi nie pasują! To sobie macham kończynami przeróżnie: jak mnie bolą, to pozostaje tylko promenada, na której rzadko jakiś maleńki pagórek, czy podjazd nie za duży; a jak wszystko gra, to robię "dziesiątkę", ot na ten przykład w takich okolicznościach, jak poniżej!
  

Na mej części przytrawnikowej, na której tylko kamyczki i bukszpany, pokazała się część ziemna. Wszystko po to, że zapragnęłam mieć "drzewo motyle", jak popularnie zwą Budleję. Progenitura załatwiła sobie i mnie dostawę sadzonek ( po 3 w każdej przesyłce ), mnie niestety jedna się nie przyjęła, za to dwie jak najbardziej, i nareszcie miałam niedawno okazję mieć mini widowisko, w którym główną rolę grały motyle. I już się nie mogę doczekać, że będzie taka potężna, jak po drugiej stronie ulicy!

A tak w ogóle,  to Jesień już w blokach startowych! Czerwone już jarzębiny, ciemnieją baldachy bzu czarnego, kwitnie mimoza! 




Chwytajmy więc resztki lata tak długo jak się da! Niech później trwa w naszych pięknych wspomnieniach!

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

JAZZ I SZANTY!

 Ledwo dobrze odpoczęłam od niedawnego rajzowania, a tu mi się pchały następne atrakcje! I to dubelt! Wpierw telefon wejherowskiej Przyjaciółki, że ma dwa bilety do Filharmonii na koncert zespołu Take it Easy! Między innymi będą śpiewać teksty Agnieszki Osieckiej. To ja na to, jak na lato! W międzyczasie, na "Lepsze Dziedziny" przeniósł się Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz - świetny saksofonista, utalentowany kompozytor, wykształcony filmowiec. Pracował dla telewizji - "Wojna domowa", " Stawka większa niż życie", "Kolumbowie", " Czterdziestolatek", "Podróż za jeden uśmiech", " Janosik", "Alternatywy", dla kina - "Poszukiwany, poszukiwana", "Rozmowy kontrolowane", "Zaklęte rewiry", dla piosenki - "Nie bądź taki szybki Bill", "Jeszcze w zielone gramy", itp., itd.!  W tej sytuacji Zespół orzekł, iż koncert będzie właśnie jemu poświęcony. Nie ma się co dziwić, skoro jego lider to Przemysław Dyakowski - weteran polskiego jazzu, saksofonista i kompozytor, a obaj panowie bardzo się ze sobą przyjaźnili!

Wspaniały wieczór!  Wiele muzycznych wspomnień, niezapomniane teksty najlepszych autorów, super wokal Joanny Knitter! Szkoda, że tak krótko!

I przeciwwaga! Po dwóch latach posuchy w naszym amfiteatrze, w ubiegłą sobotę odbył się jeden, jedyny koncert szantowy! W rygorze pandemicznym of course. Z sąsiadką zza strumienia, zaopatrzone w kocyki, podreptałyśmy do amfiteatru na godzinę przed! I dobrze! Miejsce przednie, czas oczekiwania spędziłyśmy na ploteczkach o tym i owym, a potem, to już była tylko 5-ciogodzinna zabawa, śpiewy, oklaski, i radość, że chociaż trochę, że uśmiechy, że wszyscy razem, bo część publiki, która nie dostała się na widownię, słuchała wykonawców w atmosferze piknikowej, czyli na kocykach wokół. 

A najfajniejsze było to, jak w czasie śpiewania wokaliści odwracali się do publiki tyłem, aby dla kocykowych gości chociaż refren zaśpiewać! Nikt nie miał pretensji! 


Zespół TRZECIA MIŁOŚĆ


Zespół HAPPY CREW


GRZEGORZ TYSZKIEWICZ


Zespół FUCUS


Zespół PERŁY i ŁOTRY

Nie wiem, czy wiecie, ale jeden z liderów tego ostatniego zespołu, to znany prawnik, nauczyciel akademicki, samorządowiec, radca prawny, doktor nauk prawnych, polityk i muzyk!!!